Rzecznik od kontaktów
Treść
Agata Stremecka, wiceprezes Blue Sky Communications - spółki zależnej od Marka Dochnala, zeznała w sobotę, że osobą, która kontaktowała lobbystę z Pałacem Prezydenckim, był Antoni Styrczula. Pozostali świadkowie nie powiedzieli nic szczególnego. Największe emocje już na samym początku obrad wzbudził wniosek o wezwanie prezydentowej.
Poseł Samoobrony Andrzej Grzesik zgłosił wniosek o wezwanie na świadka Jolanty Kwaśniewskiej. Przy okazji jednak dał posłom lewicy świetny pretekst do ataku na zwolenników takiego pomysłu. Uzasadniając wniosek, stwierdził bowiem, że to efekt odmówienia zeznań przed komisją przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Ten aspekt wniosku znacznie bardziej zainteresował posła Andrzeja Aumillera (UP) niż to, że "z dotychczasowych ustaleń komisji wynika, iż Jolanta Kwaśniewska mogła być czynnym uczestnikiem i świadkiem wydarzeń leżących w kręgu zainteresowań komisji". Grzesik zadeklarował ponadto, że jeśli prezydent zgłosi się osobiście na jedno z dwóch najbliższych posiedzeń komisji, to on wycofa swój wniosek.
Po tej burzliwej dyskusji przed komisją stanął pierwszy świadek - Agata Stremecka. Sama zgłosiła gotowość zeznawania po rozmowie z Antonim Macierewiczem (RKN). Stremecka pracowała niegdyś w Klubie Parlamentarnym AWS, poznała Marka Dochnala w 2000 r. i współpracowała z nim coraz ściślej jako specjalistka działu PR (public relations). Od początku 2004 r. była członkiem zarządu spółki Blue Sky Communications, zależnej od firmy Larchmont Capital należącej do lobbysty, a zajmującej się m.in. kontraktem na samolot wielozadaniowy (dla firmy Gripen) i prywatyzacją Polskich Hut Stali (na rzecz hinduskiego koncernu LNM). - Naturalny jest fakt, że kiedy duży inwestor przyjeżdża do Polski, stara się poznać głowę państwa i prezesi LNM spotkali się z prezydentem Kwaśniewskim - mówiła Stremecka. Dodała, że osobą, która umożliwiła ten kontakt, był doradca zarządu Larchmont Capital Antoni Styrczula. To były rzecznik prezydenta, który stracił posadę, gdy wziął na siebie winę za udział Aleksandra Kwaśniewskiego w reklamie mebli "Forte" w 1998 r. Niedługo potem został prezesem publicznego Radia Dla Ciebie (RDC), w ostatnich latach szefował Państwowej Agencji Inicjatyw Zagranicznych. Zdaniem naszych informatorów, po 1998 r. nie zmieniła się jego dobra pozycja w Pałacu Prezydenckim. - Często dzielił się informacjami na temat swoich kontaktów z prezydentem - zeznała Stremecka.
Po niej przed komisją zeznawał były szef Nafty Polskiej Michał Frąckowiak. Posłowie pytali go m.in. o wycenę akcji PKN Orlen ("nie była ani za niska, ani za wysoka"), kontrakt z J&S ("negatywnie, zbyt duże dostawy z jednego źródła").
Po Frąckowiaku przed komisją zeznawał przedstawiciel Jukosu w Polsce Janusz Szum. W oświadczeniu zaprzeczył, że ma jakiekolwiek związki z firmami podejrzewanymi o udział w tzw. mafii paliwowej, a także z Andrzejem Kuną, Aleksandrem Żaglem czy Dochnalem. Zapytany, przyznał, że posiada akcje PKN Orlen i korzysta z prawa głosu na walnych zgromadzeniach akcjonariuszy. Nie chciał jednak powiedzieć, jakiej wielkości jest to pakiet akcji. Niewiele nowego dowiedzieliśmy się o kontrakcie PKN Orlen z Petrovalem, spółką zależną Jukosu. Szum stwierdził, że jego zawarcie było "prawidłowe z punktu widzenia dywersyfikacji dostaw", ale przyznał też, że nie znał jego szczegółów. Posłowie dziwili się, czemu w takim razie uważa go za prawidłowy.
Mikołaj Wójcik
Nawarzyli raz em, wypije żona
Jolanta Kwaśniewska musi zostać wezwana na świadka przed sejmową komisję śledczą ds. PKN Orlen - to nie podlega najmniejszym wątpliwościom. To jej nazwisko pada w kontekście imprezy w firmie "Trans Sad", stanowiącej ważne ogniwo tzw. mafii paliwowej. W jej fundacji spotykały się jakieś osoby "od mokrej roboty". Widywała się też ona z Aleksandrem Żaglem i Andrzejem Kuną. Z pewnych spraw, w jakiś sposób powiązanych z wątkami wyjaśnianymi przez komisję, nie byłby siebie w stanie wytłumaczyć nawet prezydent. Stawianie więc wniosku o wezwanie jego żony niejako zamiast - że zostanie wycofany, jeśli głowa państwa zechce się pofatygować - jest totalnym nieporozumieniem i każe postawić pytanie, czy jego autorowi rzeczywiście chodzi o wyjaśnienie sprawy. Przed komisję śledczą powinni przyjść oboje państwo Kwaśniewscy. O ile jednak prezydent mówi "nie" i nie istnieje żadna siła, która potrafiłaby zmusić go do zmiany decyzji, o tyle jego małżonce nieprzydatne są żadne ekspertyzy. Nawarzone przez oboje piwo decyzją głowy rodziny i państwa musi wypić żona.
MW
"Nasz Dziennik" 2005-03-14
Autor: ab