Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rzecz o mafii paliwowej

Treść

Wysocy urzędnicy państwowi, służby specjalne, przedstawiciele organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości - przez taką pajęczynę tworzącą mafię paliwową w Polsce nie mogła przebrnąć Danuta Gaszewska, założycielka i współwłaścicielka jednej ze spółek paliwowych. Jej zeznania, jeśli znajdą potwierdzenie w dokumentach, o których mówi, mogą być przełomowe w pracy komisji śledczej ds. PKN Orlen.
Gaszewska zastrzega, że na wszystkie swoje sądy i twierdzenia ma wiarygodne dokumenty. A mają one obciążać tak znane osobistości jak prezydencki doradca Stanisław Ciosek i obecny minister obrony narodowej, wiceszef SLD i kandydat na wicepremiera Jerzy Szmajdziński.
Mafię paliwową Gaszewska skrótowo nazywa "PKN Orlen-BGM" (BGM to spółka założona przez trzech wspólników uznawanych za "ojców" mafii paliwowej w Polsce).
Gaszewska twierdzi, że ma kłopoty (razem ze swoim współpracownikiem Andrzejem Czyżewskim, przebywającym w Niemczech, którego komisja znów będzie przesłuchiwać, tym razem osobiście, od jutra), bo przeciwstawiła się mechanizmowi tworzonemu przez tę grupę. W 2000 r. dała się namówić m.in. swojemu wspólnikowi Krzysztofowi Chomie i jednemu ze współwłaścicieli BGM Janowi Bobrkowi do podpisania dokumentów, które posłużyły do zalegalizowania 7 mln zł uzyskanych w obrocie podrabianymi paliwami. Na inny dokument wyłudzono z Kredyt Banku 5 mln zł, choć spółka w tym czasie nie miała zdolności kredytowych i wcale nie zamierzała spłacać tej pożyczki. - Uzyskano ją, bo pracownicy oddziału Kredyt Banku przyjęli 400 tys. zł łapówki - twierdzi Gaszewska.
Świadek tłumaczyła, że żadne groźby wobec Chomy i innych nie skutkowały, gdyż "szczycili się oni ochroną funkcjonariuszy państwowych". Gaszewska miała być świadkiem rozmów, gdzie powoływano się na kontakty ze służbami, Cioskiem czy Szmajdzińskim. Twierdzi, że coś w tym musi być, bo od 6 lat nie może dotrzeć ze swoimi informacjami do organów wymiaru sprawiedliwości.
W pewnym momencie Gaszewska wymieniła także nazwisko Andrzeja Celińskiego, członka komisji z ramienia SdPl. Poseł miał zasiadać w radzie nadzorczej spółki Elana. Ta zaś miała pełnić wówczas ważną rolę w strukturze mafii paliwowej, dostarczając komponenty do falsyfikowania paliwa. Dzięki temu mafia paliwowa miała zarabiać do 600 tys. zł miesięcznie.
W czasie przesłuchania poseł Andrzej Grzesik (Samoobrona) złożył wniosek o wykluczenie z jej przesłuchania Celińskiego. Ten tłumaczył, że zasiadając w RN Elany, przyczynił się do zmiany zarządu, który sprawił, iż spółka przynosząca straty stała się zyskownym przedsięwzięciem. Ostatecznie komisja zdecydowała się na wykluczenie Celińskiego. W proteście wobec tej decyzji obrady opuścili także posłowie SLD - Andrzej Różański i Adam Bujak. Po przerwie, gdy przesłuchiwany był Adam Glapiński, posłowie Sojuszu wrócili, ale Celiński już nie. Spotkał się on z szefem SdPl Markiem Borowskim i po raz kolejny zadeklarował chęć opuszczenia szeregów komisji.
Glapiński był pytany o okoliczności przyjęcia ustawy o koncesjach, która zdaniem byłego prezesa Ciechu Zdzisława Montkiewicza przyczyniła się do wyeliminowania tej państwowej firmy z rynku dostarczania ropy naftowej. - W tamtym czasie stawiano mi zarzut, że koncesje umocnią monopolistyczną pozycję Ciechu i CPN - zeznał były minister współpracy gospodarczej z zagranicą w rządzie Jana Olszewskiego. Dodał, że wprowadzone przez niego w kwietniu 1992 roku rozporządzenia zostały zmienione 4 miesiące później przez rząd Hanny Suchockiej. W wersji Glapińskiego koncesję miały uzyskiwać tylko firmy, które płaciły podatek w Polsce. Te warunki zostały wykreślone przez rząd Suchockiej i dopiero ten zabieg pozwolił uzyskać koncesję np. spółce J&S.
Mikołaj Wójcik

"Nasz Dziennik" 2005-05-11

Autor: ab