Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rządy PO to katastrofa

Treść

Z posłem Maksem Kraczkowskim, kandydatem do Sejmu z listy PiS, rozmawia Grzegorz Lipka

Premier jest pewien wyborczego zwycięstwa PiS. Podziela Pan to przekonanie?
- Wierzę, że wygra Prawo i Sprawiedliwość. Ta wiara jest poparta po pierwsze - zaufaniem wyborców, po drugie - realizacją naszego programu. Dzięki naszym działaniom przestępczość spadła o 18 proc., nakłady na służbę zdrowia i szpitalnictwo ze środków publicznych wzrosły o 26 proc., bezrobocie z 18 proc. spadło do 12 i dalej ciągle się zmniejsza, stopień przyciągania inwestycji wielokrotnie wzrósł, wzrósł PKB. Jest to zestawienie tego wszystkiego, czego przez dwa lata dokonaliśmy.

Ostatnie sondaże dają przewagę PO.
- Mamy do czynienia z ewidentną kompromitacją moralną Platformy Obywatelskiej, która szykując się do rządzenia jak lis do gąski, chciała np. prywatyzacji szpitali, wyraziła swój głos ustami parlamentarzystów.

Ale to był głos jednej posłanki, a nie całej Platformy?
- Nie twierdzę, że był to głos całej Platformy, ale dwoje ważnych posłów tego ugrupowania toczyło zbójecką debatę między sobą, zbójecką wymianę poglądów, jak dobre biznesy będą mogli czynić po wyborach. Jest to pełna kompromitacja partii nie tylko tych osób, ci ludzie ponownie znaleźli się na listach. Zarówno ta pani, która współpracowała blisko z panem Schetyną, jak i drugi poseł startujący z drugiego miejsca z Częstochowy. Jest to więc kompromitacja partii.

Z kim stworzycie koalicję?
- W jednoznacznej sytuacji postawiły nas materiały przedstawione przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. Pokazują one prawdziwe intencje części partii politycznych, które do tej pory były przez nas postrzegane jako możliwe do budowania koalicji. Przypominam, że to PiS w czasie kampanii do Sejmu V kadencji wyciągało rękę do koalicji, co Platforma przyjmowała zapewnieniami o współpracy na forum rządu i parlamentu. Jednak po wygranych wyborach przez PiS Platforma w brutalny sposób się wycofała. Wtedy to pojawiło się makiaweliczne podejście, że im mniej PiS ufa Platformie, tym większy udział musi mieć PO w rządzie. Teraz jest pewien kłopot. Partia ta oczyszcza się, wyrzuca kolejnych parlamentarzystów ze swoich szeregów, ale ludzie ci są nadal na jej listach, i to na bardzo wysokich miejscach. Poza tym tak naprawdę nie wiemy, kto w Platformie rządzi tematami związanymi choćby ze służbą zdrowia. Proszę zauważyć, że wszystkie posłanki zajmujące się tą tematyką wycofały się z jakiejkolwiek publicznej debaty. Na tym etapie Platforma prezentuje bardziej plan Hausnera niż swoje koncepcje.

Wasi adwersarze twierdzą, że PiS w kampanii odgrzewa stare kotlety.
- To dowodzi obłudy Platformy. Przecież program gospodarczy pisze się na dziesięciolecia, a nie na dwa lata. Co dwa lata nie można zmieniać programu gospodarczego. Tak jakbyśmy zmieniali plany architektoniczne domu bez ukończenia ich realizacji - to nie miałoby sensu. Mieliśmy program przed wyborami w 2005 r., który teraz był realizowany. Platforma miała tylko jakieś świstki papieru. Platforma walczy z nami różnymi metodami. Obłudą i wielką niegodziwością wobec Polski była konferencja Platformy, na której pokazywano w krzywym zwierciadle starania Polski o wypracowanie jak najsilniejszej pozycji w Unii Europejskiej. Pan marszałek Komorowski szydził, porównując politykę prowadzoną przez prezydenta do skoków przez przeszkody, mówiąc, że skacze na poziomie metr dziesięć, przy czym cały świat skacze na poziomie dwa i pół metra. Takie stwierdzenia osłabiają naszą pozycję w Europie i pokazują, że partie, które zasiadały w naszym parlamencie, nie rozumieją potrzeby mówienia jednym głosem. Wracając do wątku, podkreślam, że PiS ma program gospodarczy, to my zajęliśmy się sprawami gospodarczymi w Polsce, to dzięki nam napływają inwestycje, a to, co mówiła Platforma o krachu gospodarczym podczas naszych rządów, się nie sprawdziło.

Co zrobicie w przypadku wygranej Platformy?
- Na pewno nie dopuścimy do tego, aby rozparcelować Polskę. Namawialibyśmy prezydenta do ochrony społeczeństwa przed polityką prowadzoną pod kątem oligarchów i wielkiego biznesu. Nie mielibyśmy zamiaru ustąpić pola Platformie i wszystkimi możliwymi sposobami prawnymi chcielibyśmy chronić polski interes. Z punktu widzenia państwa polskiego byłaby to zła sytuacja, aby grupa osób o niesprecyzowanych poglądach, skacząca wcześniej po różnych partiach, zajmowała się naszym krajem.

Miałaby to być opozycja w stylu ostatnich dwóch lat Platformy?
- Nie byłaby to destrukcja, tylko konstruktywne prowadzenie polityki opozycyjnej. Prawo i Sprawiedliwość udowodniło w Sejmie IV kadencji, że potrafi nawet w opozycji prowadzić skuteczną politykę. To my doprowadziliśmy wtedy do tego, że posłowie muszą ujawniać oświadczenia majątkowe. Nie robiliśmy niczego, co byłoby sprzeczne z interesem Polski.

Z kim rząd w przypadku wygranej?
- Zależy, jak będzie wyglądała scena parlamentarna. Liczę na to, że część posłów Platformy, widząc, co się dzieje w tej partii, będzie chciała podjąć debatę o Polsce, ale również działanie. Co prawda może być to trudne, bo - jak głosi kuluarowa plotka - na listach Platformy znaleźli się w większości ludzie niezdolni do współpracy z prawicą, i bliżej im do LiD. Liczę jednak na to, że w szeregach PO znajdą się ludzie chcący zmieniać Polskę nie na taką modłę, jak posłanka Platformy, o której ostatnio było głośno. Liczymy również na PSL.

Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2007-10-19

Autor: wa