Rząd zmusza do półśrodków
Treść
Przygotowany przez Prawo i Sprawiedliwość projekt ustawy zakłada wypłatę rekompensat osobom, które straciły nieruchomości na rzecz dawnych właścicieli na terenach tzw. Ziem Odzyskanych. Opozycja przyznaje, że to tylko półśrodek, jaki zmuszona jest zastosować w obliczu biernej postawy rządu, który nie podjął do tej pory żadnych kroków, by zabezpieczyć obywateli polskich zagrożonych niemieckimi pozwami.
Zdaniem Iwony Arent, poseł PiS, projekt ustawy o rekompensacie za zwrot niektórych nieruchomości odpowiada na zapotrzebowanie obywateli polskich, "którzy musieli ponieść konsekwencje niedociągnięć państwa PRL, gdzie nie uporządkowano przede wszystkim ksiąg wieczystych, a nawet generalnych aktów nacjonalizacyjnych, które zresztą były skonstruowane wadliwie". - Państwo polskie nic w tym zakresie nie uczyniło, by tę sytuację naprawić, i dlatego teraz Polacy narażeni są na wypłatę odszkodowań obywatelom niemieckim za pozostawione przez nich majątki - argumentuje Iwona Arent. Jak wyjaśnia, projekt PiS przewiduje powstanie Funduszu Rekompensacyjnego pokrywającego w 80 proc. straty związane z utraconą nieruchomością tym osobom, które je przejęły w latach 1944-1962. - Ustawa jest zapowiedzią dalszych działań. Zorientujemy się, jaka jest statystyka, zobaczymy, jak duże pieniądze będą spływały na ten Fundusz i czy będzie on mógł udźwignąć ciężar dalszych nowelizacji przedłużających te ramy czasowe o kolejne lata - dodaje Iwona Arent.
Senator Dorota Arciszewska-Mielewczyk zastrzega, że ustawa PiS jest tylko półśrodkiem w kwestii rozwiązania problemu osób zagrożonych wywłaszczeniami "w sytuacji, kiedy rząd nic w tej sprawie nie robi". - Oczywiście musimy otaczać opieką naszych obywateli, ale nie może być tak, że wypłacamy Niemcom odszkodowania, a jednocześnie jako podatnicy tworzymy fundusze rekompensacyjne, żeby chronić naszych obywateli przed przegranymi procesami. Przede wszystkim powinniśmy zmienić prawo w ten sposób, żeby pozwy składane przez obywateli niemieckich nie miały w ogóle szansy powodzenia w polskich sądach - zauważa senator.
Parlamentarzyści innych klubów nie mają jeszcze wyrobionego zdania na temat projektu ustawy. Nie wiadomo również, czy zostanie ona poparta w przyszłym głosowaniu. - Nie znam tego projektu. Nie wiem, jakie będziemy mieli stanowisko, bo nie dyskutowaliśmy jeszcze nad tym, a więc trudno mi powiedzieć, jak się tutaj zachowamy. Na pewno problem jest i w jakiś sposób trzeba starać się go rozwiązać - twierdzi Wojciech Wilk, poseł Platformy Obywatelskiej. Nie wyklucza, że jego klub przygotuje własne rozwiązania.
Również niewiele do powiedzenia na temat inicjatywy legislacyjnej opozycji ma Jan Łopata, poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego. - Po pierwsze, nie znam projektu tej ustawy. Po drugie, PSL jest partią demokratyczną i podejmuje decyzje zbiorowo. Jeśli jest on zgodny z naszym spojrzeniem na sprawy reparacji, to na pewno go poprzemy - oświadcza Łopata. Podkreśla, że PSL wszystkie kwestie istotne dla ludzi, którzy osiedlili się na Ziemiach Odzyskanych, traktuje bardzo poważnie.
Jacek Dytkowski
"Nasz Dziennik" 2009-09-08
Autor: wa