Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rząd rozmawia przez media

Treść

Z dnia na dzień rząd poprzez media dozuje informacje na temat swych zamierzeń w stosunku do Kościoła. Minister administracji i cyfryzacji Michał Boni zapowiedział wczoraj, że na posiedzeniu Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu przedstawiony zostanie projekt ustawy w sprawie "usamodzielnienia" płacenia składki ubezpieczeniowej przez duchownych różnych wyznań i Kościołów. W praktyce oznacza to likwidację płacenia tych składek z Funduszu Kościelnego.

Choć dzień wcześniej na antenie jednej z rozgłośni radiowych ten sam minister zarzekał się, że o propozycji, jaka zostanie przedstawiona Episkopatowi, nie chce informować za pośrednictwem mediów, następnego dnia jednak ponownie zaskoczył stronę kościelną, sygnalizując bardzo znaczącą zmianę w funkcjonowaniu Funduszu Kościelnego. - Na posiedzeniu Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu przedstawimy nasze stanowisko i projekt dotyczący usamodzielnienia płacenia składki ubezpieczeniowej - emerytalnej, rentowej i zdrowotnej dla księży, duchownych różnych wyznań i Kościołów - oświadczył minister Boni na konferencji prasowej po spotkaniu z premierem Donaldem Tuskiem w ramach podsumowania 100 dni prac rządu. I precyzując, dodał, że projekt dotyczy płacenia składki ubezpieczeniowej "w sensie takim, żeby Kościoły to płaciły".
Sposób, w jaki przedstawiciele rządu Donalda Tuska informują stronę kościelną o swych planach, jest kuriozalny, zwraca uwagę w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" ks. bp Ignacy Dec ze Świdnicy. - Kontaktowanie się przez media nikomu nie służy. Budzi tylko niepotrzebny niepokój społeczeństwa i Kościoła - zaznacza. Podkreśla jednocześnie, że w przypadku rozmów o Funduszu Kościelnym trzeba poważnej, dwustronnej debaty, dialogu. - Przecież jakiekolwiek zmiany wymagają porozumienia na szczeblu specjalnej komisji. Rząd nie może podejmować jednostronnie żadnych decyzji w tym względzie, bo złamie konkordat - podkreśla ks. bp Dec.
Odnosząc się do samej propozycji rządowej, ordynariusz świdnicki przypomina, że Fundusz Kościelny nie jest łaską państwa, ale formą rekompensaty za zagrabione przez komunistyczne władze kościelne nieruchomości. - Wszyscy wiemy, że czasy się zmieniają, warunki życia także, i można do umów wprowadzać pewne zmiany, ale nie w taki sposób, jak to dziś się zapowiada. Przecież to dotyczy spraw ogromnej wagi, rzeczy ustalonych na szczeblu międzynarodowym - mówi, zwracając jednocześnie uwagę, że niestety, atmosfera, jaką dziś rząd tworzy wokół Kościoła, przypomina czasy SLD, kiedy Kościół był prześladowany. - Ksiądz abp Sławoj Leszek Głódź porównał obecną politykę polskiego rządu do zapateryzmu w Hiszpanii i ja się w pełni z tym zgadzam. Spójrzmy tylko na trzy problemy: Funduszu Kościelnego, nieprzyznania miejsca na multipleksie przez KRRiT dla Telewizji Trwam i zapowiedź rządu o likwidacji połowy etatów dla kapelanów wojska. To wszystko dobrze nie wróży. Mam nadzieję, że wiele z tych spraw wyjaśni się na posiedzeniu rządu i strony kościelnej. Z niepokojem na to czekamy - podkreśla ks. bp Dec.
Z Funduszu Kościelnego dofinansowane są składki na ubezpieczenia społeczne duchownych różnych wyznań, aponadto składki na ubezpieczenie zdrowotne za 1,5 tys. alumnów. Obejmuje to ok. 40 proc. duchownych katolickich, których w Polsce jest w sumie ponad 52 tysiące. Warto zwrócić uwagę, że składki te są płacone od najniższego ustawowo obowiązującego wynagrodzenia. W wyniku tego kapłani otrzymują najniższe możliwe emerytury. Natomiast duchowni, którzy są zatrudnieni na podstawie umowy o pracę (np. katecheci, wykładowcy, kapelani), sami opłacają składki ubezpieczeniowe społeczne i zdrowotne.

Małgorzata Pabis

Nasz Dziennik Czwartek, 1 marca 2012, Nr 51 (4286)

Autor: au