Rząd nie chce geotermii
Treść
Poselskim pracom nad ustawą o wykorzystaniu energii ze źródeł odnawialnych, która ma uruchomić program wykorzystania ogromnych zasobów geotermalnych Polski, towarzyszy wyraźna niechęć ze strony rządu i odmowa wszelkiej współpracy. Jednocześnie rząd, mimo obietnic, nie ma zamiaru przedstawić własnego projektu ustawy. Jeśli nie teraz, przygotujemy ustawę o geotermii w następnej kadencji - zapowiadają posłowie i niezależni eksperci.
Wyraźny brak życzliwości ze strony przedstawiciela rządu towarzyszył pracom podkomisji nad poselskim projektem ustawy o wykorzystaniu odnawialnych źródeł energii. Jej głównym celem jest wyłączenie zasobów geotermalnych z ustawy Prawo geologiczne i górnicze i przyznanie nad nimi niezbywalnego władztwa gminom. Jednocześnie ustawa zastępuje dotychczasowe koncesje na eksploatację odwiertów, wydawane przez ministra środowiska, zezwoleniami starosty. Chodzi o to, by ogromne zasoby podziemnych gorących wód mogły być wykorzystane do produkcji ciepła i prądu na rzecz mieszkańców gminy. Państwowe Archiwum Geologiczne miałoby obowiązek przekazać nieodpłatnie samorządom gminnym pełną dokumentację geofizyczną i wiertniczą. Dokonywanie odwiertów i ich eksploatacja pozostawałyby pod nadzorem Urzędu Górniczego.
- Pod Polską znajduje się 6 tys. km kw. wód geotermalnych na głębokości do 3 km. To tyle co dwa Morza Bałtyckie - powiedział prof. Jacek Zimny z Akademii Górniczo-Hutniczej, ekspert sejmowej podkomisji. - Chodzi nam o to, by ustawa przekazała gminom na własność ok. 7 tysięcy istniejących odwiertów, które są obecnie niewykorzystane. Oceniam, że połowa z nich będzie się nadawała do eksploatacji - stwierdził prof. Ryszard Kozłowski z Politechniki Krakowskiej.
Występujący w imieniu rządu przedstawiciel ministerstwa gospodarki dyrektor Zbigniew Kamieński skrytykował projekt podkomisji. - Rząd podtrzymuje stanowisko, że dalszy proces legislacyjny nie powinien postępować - oświadczył. Stanowisko to na żądanie przewodniczącej - poseł Zofii Krasickiej-Domki (LPR), zostanie posłom przedstawione na następnym posiedzeniu na piśmie. Rząd, nie podając jasnych powodów, nie zgadza się na wyłączenie zasobów geotermalnych z ustawy Prawo geologiczne i górnicze. Argument, jakoby nadzór górniczy miał stracić przez to kontrolę nad wykorzystaniem odwiertów, jest - zdaniem ekspertów - chybiony, ponieważ ustawa odwołuje się w tym zakresie do przepisów ustawy Prawo geologiczne i górnicze. Rząd zarzuca też podkomisji, że jej projekt koliduje z Prawem energetycznym oraz że nakłada na samorządy nadmierne obowiązki - chodzi o konieczność sporządzenia przez każdą gminę bilansu energetycznego. Tymczasem taki bilans, wykonany za niewielkie pieniądze, ma już ok. 400 gmin w Polsce.
Mimo serii zarzutów rząd nie przygotował dotychczas własnych propozycji uregulowania gospodarowania zasobami geotermalnymi. Zamiast tego proponuje wprowadzenie w Polsce energetyki jądrowej, co łączy się z niezmiernie kosztownym i szkodliwym dla środowiska składowaniem odpadów.
Przedstawiciel Urzędu Górniczego inż. Jacek Korczyński zapowiedział, że Urząd nie zgodzi się na wyłączenie geotermii z ustawy, natomiast jego eksperci mogą zastanowić się nad ewentualnym przyznaniem starostom prawa do udzielania koncesji na eksploatację odwiertów. Ze stanowiskiem tym nie zgadzają się eksperci. - Prawo górnicze traktuje wody geotermalne jako kopaliny, my natomiast uważamy, że są to odnawialne źródła energii - podkreślił prof. Kozłowski, zwracając uwagę, że wody geotermalne wracają pod powierzchnię ziemi po odebraniu z nich ciepła.
- Sprzeciw rządu oznacza, że nadal zasobami geotermalnymi będą zawiadywać ministrowie, a wykorzystać je będzie mógł ten, kto jest właścicielem działki z odwiertem. Zanim się obejrzymy, odwierty wraz z zasobami geotermalnymi mogą się znaleźć w obcych rękach - ostrzegła pos. Halina Nowina Konopczyna (PP). Tymczasem skomunalizowanie odwiertów i zakaz ich zbywania stanowiłyby gwarancję, że podziemne zasoby energetyczne będą przynosiły korzyści nie tylko potencjalnym inwestorom, ale także gminom i ich mieszkańcom. Według danych przytoczonych przez prof. Kozłowskiego - wyprodukowanie 1 MW energii w energetyce geotermalnej kosztuje 1,5 mln zł, podczas gdy w energetyce zawodowej - 3 mln USD. Wybudowanie zaś zakładu geotermalnego z dwoma otworami do pobierania i odprowadzania wód kosztuje tyle, co budowa jednego kilometra autostrady. Zdaniem autorów ustawy, geotermia to przyszłość polskiej energetyki, tym bardziej że - jak zaznaczył prof. Zimny - ponad 30 proc. polskich przedsiębiorstw energetyki konwencjonalnej ma ponad 30 lat i - zgodnie z prawem Unii Europejskiej - grozi im zamknięcie z powodu wyeksploatowania.
Inżynier Korczyński z Urzędu Górniczego nie podzielił optymistycznych przewidywań ekspertów co do opłacalności inwestowania w geotermię. Podniósł zarzut, że większość wód geotermalnych jest zasolona, wskutek czego instalacje zarastają solą i muszą być ługowane. - Łatwiej jest wypompować wodę z ziemi, niż odprowadzić - twierdzi inż. Korczyński. Wskazał też, że odpowiednio wysokie temperatury wody uzyskuje się na dużych głębokościach, a głębokie odwierty są bardzo drogie. Na dodatek - parametry wody można poznać, jego zdaniem, dopiero po dokonaniu odwiertu, co potencjalnie naraża inwestora na straty. Korczyński wskazał też, że badając opłacalność geotermii, trzeba brać pod uwagę wysokie koszty budowy sieci rur izolowanych rozprowadzającej ciepło. Wszystko to sprawia, że energia uzyskana w ten sposób jest za droga i nie znajduje nabywców - utrzymuje Korczyński.
Profesorowie Kozłowski i Zimny zaprzeczają tym zarzutom, wskazując, że jest to typowe mnożenie przeszkód przez przedstawiciela lobby energetyki konwencjonalnej.
- Specjaliści od kopalin zupełnie się nie znają na geotermii. Sprawy techniczne związane z odprowadzeniem zasolonych wód dawno są rozwiązane i nie stanowią żadnego problemu - zapewnił prof. Kozłowski. Przypomniał też, że geolodzy podzielili Polskę pod względem zasobów wód geotermalnych na baseny, w ramach których wody te mają zbliżone parametry, więc inwestor nie ponosi ryzyka, iż odwiert będzie nieudany. Co zaś do kosztów sieci ciepłowniczej - to jest ona tak samo kosztowna przy korzystaniu z energii konwencjonalnej, jak niekonwencjonalnej. Manipulacja polega, zdaniem prof. Zimnego, na tym, że w pierwszym przypadku nie wlicza się tych kosztów do kosztów pozyskania energii, w drugim zaś odwrotnie. - Do kosztów zakładu geotermalnego w Bańskiej Niżnej wliczono nie tylko 13 km rur, którymi przepompowywana jest woda do odległego Zakopanego, ale również koszty wyłożenia Krupówek, budowy budynków, aquaparku itp. - przypomina Zimny.
Korczyński podkreślił, że kolejną przeszkodą na drodze przekazania odwiertów gminom jest fakt, iż należą one obecnie do właściciela danej działki. - To nonsens, aby wykonane za ogromne pieniądze z państwowej kasy odwierty trafiły w ręce tego, kto ma kawałek ziemi. Wody geotermalne muszą być traktowane jako dobro narodowe - uważają autorzy ustawy.
Małgorzata Goss
"Nasz Dziennik" 2005-01-20
Autor: DW