Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rząd chce podejmować "śmiałe decyzje"

Treść

Sojusz Lewicy Demokratycznej zamierza dziś złożyć wniosek o wotum nieufności dla minister finansów Teresy Lubińskiej. Nie jest on spowodowany żadną jej decyzją, a wypowiedziami, które według sekretarza generalnego Sojuszu Grzegorza Napieralskiego, za dużo nas kosztują. Ta ostatnia wypowiedź dotyczyła stawek akcyzy na paliwo. Pani minister broni premier. Wczoraj zwrócił uwagę, że obniżka akcyzy miała wywołać spadek cen paliw, a do takiego efektu nie doszło, bo w odpowiedzi rafinerie podwyższyły marże.
- Wpływy do budżetu jednak zmalały, a niższej akcyzy już nie może być - tłumaczy szef rządu. Zapewnia, że nie ma w planach dymisji minister Lubińskiej. Planuje za to podjęcie przez rząd "śmiałych decyzji", które w szybkim czasie mają zacząć zmieniać błędy systemowe wskazywane przez twórców "raportu otwarcia".
Hasło "raport otwarcia" kojarzy się nieodzownie z pomysłem rządu Leszka Millera z 2002 r. Przez kilka miesięcy gabinet polityczny ministra Skarbu Państwa pracował nad oceną spółek państwowych, by w maju 2002 r. przedstawić Radzie Ministrów do akceptacji obraz, który w jak najgorszym świetle miał ukazywał dokonania poprzedników. O sukces nie było trudno, ale ocena jakości raportu przez Najwyższą Izbę Kontroli okazała się jeszcze bardziej druzgocąca. Tym razem dla autorów opracowania. NIK zajął się sprawą na życzenie sejmowej Komisji Skarbu Państwa, w której zasiadał m.in. Marcinkiewicz.
Według NIK, nieprawidłowości i problemy występujące w podmiotach gospodarczych przedstawiono w raporcie w sposób nieprecyzyjny, a często też wprowadzający w błąd. Z 22 opisanych spółek w 18 stan faktyczny był odmienny od opisanego. W przypadku dziesięciu firm pominięto istotne informacje, świadczące o pozytywnych efektach zarządzania bądź ich dobrej kondycji finansowej.
Kontrolerzy Izby ustalili, że dokument był redagowany nie przez ekspertów od zarządzania, a przez gabinet polityczny ministra, głównie na podstawie materiałów przekazanych przez nowe zarządy spółek. Zdaniem NIK, istotną rolę w zainicjowaniu raportu odegrało spotkanie przedstawicieli spółek państwowych z premierem Leszkiem Millerem. W sierpniu 2003 r. Izba powiadomiła prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w sprawie zniszczenia, ukrycia bądź usunięcia niektórych tzw. bilansów otwarcia nadesłanych do MSP przez władze spółek.
Nie można było mieć wątpliwości, że opracowanie miało charakter czysto polityczny. Przykładowo materiał źródłowy przysłany przez nowe władze KGHM nosił tytuł: "Bilans zarządu Mariana Krzemińskiego z politycznego nadania AWS". W tym i kilku innych opracowaniu stosowano język zupełnie nieprzystający do profesjonalnych opracowań analitycznych.

Polska w liczbach
- Tym razem to raport robiony nie na zlecenie rządu, a więc nie polityczny, tylko wskazujący, co robić, by nie popełniać starych błędów - chwalił ekspertów premier Kazimierz Marcinkiewicz.
"Celem raportu jest przedstawienie stanu państwa poprzez opisanie go łatwymi w odbiorze i jednoznacznymi w swej treści obiektywnymi wskaźnikami umożliwiającymi każdemu obywatelowi interesującemu się stanem kraju dokonanie własnej oceny" - napisali we wstępie autorzy dokumentu.
Marcinkiewicz zwrócił uwagę, że polska rzeczywistość jest bardzo różnorodna i każdy na nią inaczej patrzy.
- Można zwrócić uwagę na żebraka czekającego na datki przed pięknym, nowym, szklanym domem, a można na ten dom - mówił obrazowo, wskazując, że można patrzeć przez liczby i wskaźniki, ale są też odczucia społeczne. Wydaje się jednak, że w tym przypadku te dwie wizje się przenikają. - Nie wykorzystujemy naszej przewagi wyżu demograficznego nad innymi krajami UE - mówił dr Adam Sadowski.
- Ta przewaga powinna być zagospodarowana tu, na miejscu - dodaje.

Strategiczna szopa dla owiec
Doktor Ireneusz Jabłoński podkreśla, że Polska nie wykorzystuje nawet połowy naszego potencjału przedsiębiorczości. Wskazuje, że badania instytutów europejskich wskazują, że mamy najbardziej przedsiębiorcze społeczeństwo. Niestety, liczne regulacje państwa, koncesje czy zezwolenia, hamują ten naturalny pęd do zarabiania pieniędzy poprzez realizację własnych pomysłów na pracę. Ekonomiści podają przykład biznesmena prowadzącego hodowlę owiec, który przez siedem miesięcy czekał na wydanie zezwolenia na budowę tymczasowej szopy dla swoich owiec.
- Jednym z wymaganych dokumentów było pismo wojewody, że miejsce to nie jest przeznaczone pod strategiczne budowle państwa - mówił.
Co na to premier? Marcinkiewicz stwierdził, że doświadczenia ostatnich piętnastu lat wskazują, że "państwo, tam gdzie działało, nie sprawdziło się".
- Ale jednocześnie, gdy spojrzymy, co w tym czasie zrobili Polacy, to zrobiliśmy bardzo dużo - dodał.
Jego zdaniem, raport pokazuje największe bolączki państwa. To, co jest konieczne do załatwienia, by w Polsce wszystkim żyło się dobrze, by bogaci się bogacili, ale nie kosztem biednych, a razem z nimi.
Jako pierwszy front walki nowego rządu Marcinkiewicz wskazuje prawo gospodarcze i konieczność jego daleko idącej zmiany.
- Tego narzuconego nam przez 16 lat betonu nie da się łatwo zdjąć, trzeba go kruszyć - tłumaczy.
W dalszej kolejności wymienia potrzebę demonopolizacji gospodarki, bo tylko konkurencyjność skutkuje rozwojem. Następny filar poprawy życia w Polsce to usprawnienie sądownictwa gospodarczego, którego brak jest pożywką dla nieuczciwych przedsiębiorców, a zniechęca tych działających uczciwie i tych, którzy dopiero chcieliby zainwestować.
Mikołaj Wójcik

"Nasz Dziennik" 2005-11-22

Autor: ab