Rząd bardziej autorski niż platformerski
Treść
Z wiceministrem transportu Bogusławem Kowalskim (PiS) rozmawia Wojciech Wybranowski
Agresywna potyczka o dwie sejmowe komisje, niebawem zapewne awantura o budżet. Konflikt między PiS a PO wchodzi w stan "wojny totalnej"?
- To jest już głównie wybór Platformy. Działania, jakie zostały podjęte w stosunku do sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych, ewidentnie nie miały uzasadnienia względami praktycznymi. Były to działania, w których chodziło jedynie ze strony PO o "przeciąganie liny", z drugiej o jakiś rewanż, pokazanie, "jacy to jesteśmy ważni i jak możemy PiS zepchnąć". I ważniejsza sprawa to decyzja o likwidacji Komisji ds. Rodziny. Tak naprawdę połączenie dwóch komisji w jedną nie daje żadnych oszczędności dla budżetu, nie usprawnia procesu legislacyjnego. Chodziło więc Platformie jedynie o pewien gest programowy, pokazanie, że problem rodziny nie jest tak ważny dla nowego rządu, jak był dla rządu poprzedniego. I tutaj zaskakuje fakt, że PSL dało się w tę operację wmanewrować; przecież to partia, która w sferze obyczajowej była zawsze bardziej konserwatywna i tradycyjna, więc wydawało się, że będzie tej komisji i tej idei bronić. Gdyby to uczyniła, na pewno zyskałaby w oczach własnego elektoratu, elektoratu katolickiego. Stało się inaczej. Nie wiem, czy to nie oznacza, że w nowo utworzonej koalicji PSL skoncentruje się wokół pragmatycznej strony partycypacji w podziale władzy, natomiast da się zdominować w sensie programowym, nad czym bardzo bym ubolewał.
PSL twierdzi, że likwidacja Komisji ds. Rodziny i przeniesienie zagadnień, jakimi zajmowało się to ciało, do innej komisji to nic złego, bo istniała już wcześniej duża Komisja ds. Solidarnego Państwa...
- Tak, Komisja ds. Solidarnego P aństwa była komisją, która miała nadać priorytet szczególnym propozycjom rządowym, koalicyjnym właśnie w ramach "solidarnego państwa". Ale tutaj nie ma żadnej analogii, ponieważ nikt nie kwestionuje przecież tego, że w wielkiej komisji można pracować i problemy starać się rozwiązywać. Pytanie - po co likwidować to, co zostało stworzone wcześniej i co już się sprawdziło. Więc fakt, że działała duża Komisja ds. Solidarnego Państwa, to żaden argument za likwidacją Komisji ds. Rodziny.
Konflikt o liczbę członków speckomisji, Pana zdaniem, może powtórzyć się w przypadku ustalania liczebności i składu ewentualnych komisji śledczych?
- To byłaby zła zapowiedź, bo poczucie, że jak mamy większość, to możemy wszystko, to zły obyczaj i należy nad tym ubolewać.
Dzisiaj nastąpi zaprzysiężenie rządu Donalda Tuska. Jak Pan ocenia skład nowego gabinetu?
- Rzeczywiście, jest on trochę zaskakujący, bo było przecież coś takiego, jak "gabinet cieni PO", który co prawda niczym dobrym się nie zapisał, niemniej jednak został powołany i wydawało się, że to jest taki kompas kadrowy Platformy. Jak widzimy, w niewielkim stopniu ten "gabinet cieni" został wykorzystany, mój resort będzie prowadził człowiek, który do tej pory był przygotowywany do kierowania wymiarem sprawiedliwości. Jest więc to decyzja trochę zaskakująca. Może ona oznaczać i złe rzeczy, i dobre rzeczy, tego nie wykluczam. Na pewno jest duże zaskoczenie. Myślę, że to bardziej jest autorski rząd Donalda Tuska niż rząd Platformy Obywatelskiej.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2007-11-16
Autor: wa