Ryzykowny sojusz naftowy
Treść
Brytyjski koncern BP zawarł z rosyjskim gigantem naftowym Rosnieftem "globalny sojusz strategiczny", w ramach którego obie firmy będą m.in. wspólnie eksploatować złoża ropy i gazu na rosyjskim szelfie arktycznym. O znaczeniu tego aliansu dla Rosji świadczy chociażby fakt, że przy podpisywaniu umów obecny był sam premier Władimir Putin. Tymczasem wielu ekspertów podkreśla, że sojusz ten może okazać się zagrożeniem zarówno dla BP, jak Wielkiej Brytanii i USA.
Oba giganty naftowe utworzyły spółkę joint venture, której celem jest eksploatacja ogromnych pól naftowych i złóż gazu ziemnego, zlokalizowanych pod dnem rosyjskiego szelfu arktycznego. Umowa pomiędzy nimi przewiduje utworzenie spółki o mieszanym kapitale założycielskim, potrzebnej do wspólnej eksploatacji liczących około 125 tys. km kw. złóż zlokalizowanych na południowym obszarze Morza Karskiego oraz do wymiany ekspertyz. Jak jednak informują brytyjskie i rosyjskie media, związek BP z Rosnieftem będzie głębszy niż tylko współpraca na jednym polu naftowym. Jak powiedział cytowany przez BBC dyrektor generalny BP Bob Dudley, oba koncerny przejmą także wzajemnie część swoich akcji. - Po raz pierwszy w historii przemysłu naftowego dojdzie do znacznej wymiany akcji między wielkim koncernem międzynarodowym, a narodową spółką naftową - podkreślił w minionym tygodniu Dudley. I tak w ramach aliansu BP przejmie 9,5 proc. akcji Rosnieftu, rosyjski koncern zaś wejdzie w posiadanie 5 proc. udziałów BP. Obie firmy będą także współuczestniczyły w poszukiwaniach geologicznych na stanowiącym część Oceanu Arktycznego Morzu Karskim. Do realizacji tego ostatniego celu utworzone zostanie również wspólne przedsiębiorstwo oraz ośrodek naukowo-badawczy w Petersburgu.
Kto bardziej skorzysta?
Zdaniem prezesa BP, porozumienie jest "historyczne", gdyż "zaspokoi światowe zapotrzebowanie na energię". Mniej optymistycznie - jak informuje BBC - odnosi się jednak do tego aliansu lider Partii Pracy i były brytyjski minister ds. energii Ed Miliband, którego zdaniem koncern, zamiast skupiać się wyłącznie na poszerzaniu skali poszukiwań i wydobycia ropy, powinien raczej więcej uwagi poświęcić na szukanie alternatywnych źródeł energii. Podobne zdanie wyrażają także inni brytyjscy politycy i eksperci, podkreślając, że koncern niczego się nie nauczył po kwietniowej klęsce w Zatoce Meksykańskiej, która doprowadziła do katastrofy ekologicznej.
Inni komentatorzy twierdzą z kolei, że po wspomnianym fatalnym wycieku ropy na platformie wiertniczej Deepwater Horizon ten strategiczny sojusz z Rosnieftem jest dla BP ogromnym sukcesem. Dodają oni także, że Rosja jest też dla brytyjskiego koncernu bardzo ważnym krajem, gdyż pochodzi z niej niemal jedna czwarta ropy BP. Dla Rosji uruchomienie złóż pod wodami Arktyki - dzięki technologii posiadanej przez BP - oznacza natomiast zabezpieczenie na ewentualność wyczerpania się zasobów syberyjskich. Tymczasem krytycy projektu zauważają, że jest jeszcze drugie dno w całej tej sprawie. Alians doprowadzi bowiem do uzależnienia się brytyjskiego koncernu od Kremla, bo państwo posiada 75 proc. udziałów w Rosniefcie. Stanie się tak dzięki temu, że przejmując 5 proc. udziałów w BP, Rosjanie przejmują zarazem 5 proc. udziałów w globalnych aktywach tego koncernu, w tym w USA. Dlatego też w Stanach Zjednoczonych już pojawiają się głosy wzywające do szczegółowego przeanalizowania tego sojuszu.
Oba koncerny już wcześniej uczestniczyły we wspólnych inicjatywach, m.in. w celu prowadzenia poszukiwań geologicznych w obszarze szelfu Sachalina. BP i Rosnieft współpracują także w ramach spółki joint venture - Ruhr Oel. - To wyjątkowe porozumienie odzwierciedla nasze umacniające się partnerstwo długoterminowe. Cieszymy się z partnerstwa z wiodącą rosyjską kompanią naftową, w jednym z najbardziej perspektywicznych regionów Arktyki - z pewnością ostatnią z jeszcze niezbadanych dużych naftowo-gazowych prowincji świata - podkreślił prezes brytyjskiego koncernu Bob Dudley.
Marta Ziarnik
Nasz Dziennik 2011-01-18
Autor: jc