Rybacy oszukani po raz kolejny
Treść
Kołobrzescy rybacy mają dość czekania - zagwarantowane przez państwo rekompensaty za utracone po likwidacji kutrów miejsca pracy są bardzo opóźnione. Jeśli sytuacja się przedłuży, to członkowie załóg rybackich chcą masowo skarżyć armatorów do sądów pracy o wypłatę zaległych wynagrodzeń. Tymczasem zawinili rządzący, a nie armatorzy.
Od 22 listopada ubiegłego roku Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa podpisuje umowy z właścicielami kutrów na złomowanie ich jednostek za pieniądze z budżetu Unii Europejskiej oraz państwa. Zasada jest prosta: rybak pozbywa się miejsca pracy, czyli złomuje kuter, za co otrzymuje rekompensatę. Złomowanie kutrów to część Sektorowego Programu Operacyjnego, który ma rzekomo na celu restrukturyzację polskiego rybołówstwa. SPO został przygotowany w oparciu o unijną Wspólną Politykę Rybacką, którą strona polska zaakceptowała wraz z przystąpieniem do UE. Polska zobowiązała się tym samym do zredukowania floty rybackiej na Bałtyku i ograniczenia połowów, co jest związane z coraz mniejszymi limitami połowowymi narzucanymi przez Komisję Europejską. Dane Brukseli o ilości ryb w Bałtyku podważają zarówno polscy, jak i skandynawscy rybacy.
Łącznie na likwidację polskiego rybołówstwa jest przeznaczone 64 mln zł. Odszkodowania w wysokości 10 tys. euro mieli otrzymać także członkowie załóg likwidowanych kutrów.
- Reguły są takie, że jeśli rybak chce otrzymać te 10 tys. euro, to do momentu wypłaty musi być pracownikiem armatora, który zlikwidował kuter - mówi Bogdan Waniewski ze Stowarzyszenia Armatorów Rybackich.
- W samym Kołobrzegu jest około 140 rybaków, którym należy się po 10 tys. euro za utratę warsztatu pracy i rezygnację z prawa do wykonywania zawodu. Dotarły do nas informacje, że pieniędzy nie będzie wcześniej niż 20 marca. To co najmniej miesiąc za późno, bo ludzie już nie mają z czego żyć - dodaje Waniewski. Rybacy ostrzegają, że jeśli sytuacja się przedłuży, to członkowie załóg będą masowo skarżyć armatorów do sądów pracy o wypłatę zaległych wynagrodzeń, gdyż armatorzy kutrów formalnie są ciągle pracodawcami rybaków, choć jednostki zostały już oddane na złom.
Zdaniem Waniewskiego, pomysł skarżenia armatorów nadaje się do kosza, ponieważ odpowiedzialnością za nieudolność państwa nie można obarczać armatorów, którzy nie mają przychodów i nie mają z czego płacić. Rybacy podkreślają, że zostali oszukani, gdyż wcześniej zapewniano ich, że pieniądze są i wypłaty będą realizowane natychmiastowo, więc członkowie załóg nie będą czekać na odszkodowania, a armatorzy nie muszą się martwić skutkami zatrudnienia członków załogi do czasu wypłacania im rekompensat. Pierwsze umowy na złomowanie kutrów szczeciński oddział ARiMR podpisał z armatorami pod koniec listopada 2004 r. - Natychmiastowa wypłata rekompensat dla członków załóg jest niemożliwa. Pieniądze wypłaca Ministerstwo Finansów po zatwierdzeniu wniosków przez Krajowy Komitet Sterujący w Warszawie. Prześlemy wnioski na najbliższe posiedzenie komitetu, które odbędzie się prawdopodobnie w marcu - poinformował dyrektor ARiMR w Szczecinie Andrzej Bladoszewski.
Według Stowarzyszenia Armatorów Rybackich, na Wybrzeżu jest łącznie ok. 700 rybaków, którzy stracili pracę na zlikwidowanych kutrach i wciąż czekają na obiecane im rekompensaty.
Beata Andrzejewska
"Nasz Dziennik" 2005-03-08
Autor: ab