Rutkowski przed komisją
Treść
Znany detektyw Krzysztof Rutkowski został wezwany na świadka przez sejmową komisję śledczą badającą sprawę Krzysztofa Olewnika. Rutkowski i inni detektywi na zlecenie rodziny Olewników szukali sprawców porwania. Według posłów z komisji, praca detektywów utrudniła działania policji i prokuratury.
Zeznający na początku września Włodzimierz Olewnik uważa, że "różni naciągacze", w tym Rutkowski, wyłudzili od niego 1-1,2 mln złotych. Maciej Florkiewicz z Prokuratury Krajowej uznał udział detektywów w poszukiwaniach Krzysztofa Olewnika i sprawców jego porwania za "nieszczęście tej sprawy". Podobną opinię prezentuje również były komendant wojewódzki mazowieckiej policji Zdzisław Marcinkowski. Detektywi będą zeznawać 28 i 29 października.
Zeznający wczoraj przed komisją Robert Majewski z Prokuratury Okręgowej w Warszawie powiedział posłom, że prowadził w tej sprawie nadzór formalny. - Do moich zadań należało zatwierdzanie wniosków o przedłużenie śledztwa i innych oraz sporządzanie zbiorczych informacji o stanie spraw dla nadzorujących - oświadczył. Nie dokonywał jednak całościowych analiz akt prowadzonego śledztwa, ponieważ takie zadanie należało do przełożonych.
Drugi świadek Robert Makowski, szef wydziału przestępczości zorganizowanej, podkreślił, że nadzorowany przez niego prokurator Radosław Wasilewski "zrobił wszystko, by tę sprawę rozwikłać". - Wasilewski, jak i ja skupialiśmy się na faktach, co można jeszcze naprawić, a nie na szukaniu, kto czego zaniechał lub zaniedbał - odpowiadał na pytania posłów. - Bardzo dobrze się stało, że do sprawy włączyło się CBŚ - ocenił Makowski.
Wiceszef komisji Zbigniew Wassermann (PiS) uważa, że dokooptowanie CBŚ nastąpiło zbyt późno, ponieważ do największych błędów doszło zaraz po porwaniu, wówczas kiedy policjanci z Płocka źle zabezpieczyli dowody oraz ukryli przed prokuraturą część swoich ustaleń operacyjnych. Mogły one doprowadzić do szybkiego uwolnienia Olewnika. Wassermann podkreślał także, iż sprawa powinna od samego początku trafić do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, a nie dopiero po trzech latach.
Zenon Baranowski
"Nasz Dziennik" 2009-10-01
Autor: wa