Rura w Bałtyku? Żaden problem
Treść
Gazociąg Północny nie jest już problemem w relacjach polsko-niemieckich. Premier Donald Tusk po rozmowach z kanclerz Angelą Merkel w Berlinie powiedział, że położenie gazowej rury na dnie Bałtyku już nie przeszkadza w rozwoju polskich portów. Eksperci są zdziwieni. Ich zdaniem, premier "nie wie, co mówi".
Donald Tusk przyleciał do Berlina wraz z delegacją rządową, a tematami rozmów była m.in. polska prezydencja w UE w drugiej połowie 2011 r., jak również stworzenie trwałego mechanizmu antykryzysowego dla zadłużonych krajów strefy euro oraz negocjacje w sprawie budżetu UE. Nie można było także pominąć kwestii budowy Gazociągu Północnego po dnie Morza Bałtyckiego na odcinku, w którym przecina on północny tor podejściowy do polskiego portu w Świnoujściu.
Podczas konferencji prasowej premier Tusk zapewniał, że z niemiecko-rosyjską rurą nie ma już problemu, bowiem jej położenie na dnie Bałtyku już nie przeszkadza w rozwoju polskich portów. Szef rządu stwierdził nawet, że "Niemcy zrobili to, co trzeba" i w ciągu najbliższych 20 lat nie będzie problemu z wpływaniem statków do portów w Świnoujściu i dalej do Szczecina. Donald Tusk powiedział też, że strona niemiecka zobowiązała się w razie konieczności w późniejszym czasie umieścić rurę głębiej. - Nie jest to sytuacja dramatyczna, już w tej chwili jesteśmy właściwie bardzo bliscy finału i takich rozstrzygnięć, które polską stronę usatysfakcjonują, nawet jeśli nie uzyskamy tego efektu ostatecznego dziś - stwierdził Tusk.
Ale eksperci nie są już takimi optymistami jak szef polskiego rządu. Kapitan Żeglugi Wielkiej Waldemar Jaworowski w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" stwierdził, że premier Tusk jest w ogromnym błędzie i po prostu nie wie, co mówi. Zaznaczył, że pozostawienie rury na głębokości 17 metrów jest całkowicie niewystarczające, gdyż uniemożliwi to pływanie nad nią statków o zanurzeniu powyżej 13,5 metra, co będzie wielkim zagrożeniem dla rozwoju portów Szczecin - Świnoujście. Jego zdaniem, położenie rury w tym miejscu, gdzie leży teraz, jest działaniem z premedytacją zmierzającym do spłycenia toru wodnego do Świnoujścia, co powoduje pogorszenie tamtejszych warunków żeglugowych, o czym wie każdy żeglarz. - Przecież wszystkie urzędy, które wydawały analizy dla Nord Streamu, stwierdzały jasno, że rura leżąca na głębokości 17 metrów i mniejszej wpłynie negatywnie na rozwój polskich portów - dodał. Jaworowski przypomniał, że wszyscy polscy fachowcy z branży morskiej byli i są zgodni, iż potrzebujemy na podejściu północnym przestrzeni, która umożliwi wpływanie jednostek o zanurzeniu nawet do 15 metrów. I to nie za 20 lat, jak mówił Tusk, ale już za 3-5 lat.
Także eurodeputowany Marek Gróbarczyk (Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy), były minister gospodarki morskiej, uważa, że pozostawienie gazowej rury na dnie na głębokości 17 metrów zdecydowanie utrudni, a nawet w przyszłości uniemożliwi rozwój portów w Świnoujściu i Szczecinie. - Premier Tusk mówił w Berlinie nieprawdę, bowiem położenie rury na głębokości 17 metrów ogranicza rozwój zarówno Świnoujścia wraz z planami nowego i nowoczesnego gazoportu, Szczecina, jak również powoduje, że zamiast korytarza środkowoeuropejskiego będzie się w Europie korzystać z korytarza wodnego zachodniego, gdzie portami docelowymi - zamiast Szczecina i Świnoujścia - będą porty niemieckie - powiedział nam Gróbarczyk.
Po polsko-niemieckich konsultacjach Donald Tusk jest najwyraźniej niezrażony ani kłopotami z rurą, ani innymi niezałatwionymi ciągle sprawami (np. status polskiej mniejszości narodowej w Niemczech, brak postępów ze zwrotem zrabowanych przez Niemców polskich dział sztuki) i triumfalnie ogłasza sukces. - Polsko-niemieckie doświadczenie w budowie dobrych relacji może być przykładem, jak pokonywać historyczne zaszłości - powiedział w Berlinie premier Tusk. Kanclerz Merkel poinformowała, że następne polsko-niemieckie konsultacje odbędą się w przyszłym roku.
Waldemar Maszewski, Hamburg
Nasz Dziennik 2010-12-07
Autor: jc