Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rumuńskie miasta znoszą opłaty graniczne

Treść

W kilka dni po przystąpieniu Rumunii i Bułgarii do Unii Europejskiej władze rumuńskich miast leżących przy granicy musiały znieść wszelkie lokalne opłaty graniczne. Tym samym znikła bariera dla turystyki przygranicznej, w tym także tej związanej z zakupami.

Jest to ruch jednostronny. Na tanie zakupy przyjeżdżają do Bułgarii tłumy Rumunów. Kupują głównie sery, słodycze, alkohol, ale również odzież i lekarstwa. Dotychczas tego nie robili nie tylko ze względu na celników, których teraz już nie ma na przejściach, lecz także z powodu haraczy wymyślonych przed laty przez władze rumuńskich miast granicznych. Na przykład w Giurgiu, gdzie znajduje się jedyny most na kilkusetkilometrowym wspólnym odcinku Dunaju, posiadacz samochodu osobowego musiał za każdym razem płacić nie tylko 6 euro za przejazd przez most (ta opłata pozostała), lecz jeszcze prawie 50 euro tytułem opłaty ekologicznej i tranzytowej, choć ani nie przejeżdżało się tu przez miasto, ani też nie było tu widać jakiejkolwiek dbałości o ekologię.

Dodatkowo po obu stronach granicy płaciło się tu i nadal się płaci za rzekomą dezynfekcję pojazdu, która ma zapobiec rozprzestrzenianiu się "aktualnej" zarazy. Kiedyś była to pryszczyca, a obecnie ptasia grypa. Po stronie bułgarskiej dezynfekcja polega na przejeździe przez kałużę płynu, za co urzędnik inkasuje 2 euro. Inna rzecz, że władze Giurgiu broniące do końca swoich myt poddały się dopiero po kilkudniowych protestach zagranicznych kierowców, którzy uciekli się nawet do blokowania drogi przez most oraz po naciskach ze strony władz w Bukareszcie.

Zmiana charakteru granicy bułgarsko-rumuńskiej, która przestała już tak bardzo dzielić, sprawiła, że w obu krajach wzrosło zainteresowanie sąsiadami. Okazało się jednak, że ani tu, ani tam nie ma żadnych słowników czy rozmówek bułgarsko-rumuńskich. W Bułgarii ostatni taki słownik wydano prawie pół wieku temu.

PAWEŁ JANOWSKI (Sofia)
"Dziennik Polski" 2007-01-19

Autor: wa