RPA wierzy w sukces
Treść
Dziś o godz. 16.00 na stadionie w Johannesburgu RPA i Meksyk zainaugurują 19. w historii i 1. w Afryce finały piłkarskich mistrzostw świata. Gospodarze wierzą, że zapiszą się one w kronikach złotymi zgłoskami jako wyjątkowe, niepowtarzalne i piękne. O sukcesie organizacyjnym są przekonani, liczą też na sportowy. Za takowy uznają miejsce w czołowej ósemce, a najlepszej czwórce reprezentacji z Czarnego Lądu.
Przez ostatnie dni bardzo dużo mówiło się i pisało o bezpieczeństwie mistrzostw. A konkretnie o zagrożeniach czyhających na gości z innych zakątków świata, kibiców, dziennikarzy. Pojawiały się ostrzeżenia o miejscach, w których lepiej się nie pojawiać, nie chcąc ryzykować zdrowia, a nawet życia. Gospodarze uspokajali i prosili, żeby nie przesadzać, ale w zestawianiu z faktami ich słowa nie brzmiały zbyt wiarygodnie. W środę zostali napadnięci i okradzeni w swoich hotelowych pokojach hiszpańscy i portugalscy dziennikarze. Stracili warty kilkadziesiąt tysięcy dolarów sprzęt, a jeden z nich opowiadał, jak po obudzeniu zobaczył przystawiony do głowy pistolet. Historia wydarzyła się w pobliżu miasta Magaliesburg, położonego 120 km na północ od Johannesburga. To zdarzenie wzmogło poczucie strachu i niepewności. Wczoraj okradziono dziennikarzy z Chin oraz trzech piłkarzy reprezentacji Grecji. RPA jest jednym z najbardziej niebezpiecznych krajów na świecie. Codziennie dochodzi w nim do około 50 morderstw, czyli więcej niż np. w USA. Ta kwestia była często poruszana przez osoby sceptycznie odnoszące się do decyzji o powierzeniu temu państwu organizacji mistrzostw. FIFA odbijała piłeczkę, mówiąc, że Afryka na mundial zasłużyła. Rząd RPA zapewniał, że podczas turnieju nie wydarzy się nic, co mogłoby położyć na nim cień. Oby faktycznie tak było. W minioną niedzielę w Tembisie pod Johannesburgiem podczas towarzyskiego meczu między Nigerią a Koreą Płn. doszło jednak do dramatycznych chwil - policja nie opanowała napierającego tłumu kibiców, doszło do zamieszek, w efekcie których kilkanaście osób zostało rannych. - To był dzwonek alarmowy dla organizatorów oraz coś, co nie ma prawa wydarzyć się podczas mistrzostw - powiedział Sepp Blatter, szef FIFA. Gospodarze odpowiedzieli, że spotkanie miało charakter towarzyski i nie zastosowano w nim specjalnego systemu bezpieczeństwa obowiązującego na mundialu. Przez ostatnie lata pokazali jednak, że potrafią radzić sobie z problemami i wyzwaniami. Gdy otrzymali organizację turnieju, wielu nie wierzyło, że jej podołają. Nie pomagały strajki i kłopoty finansowe, które paraliżowały budowę stadionów. Ale zdążyli. Postawili pięć nowych, wspaniałych obiektów i zmodernizowali pięć już istniejących. Pod względem infrastruktury mają się czym pochwalić, i oby to był dobry prognostyk.
Przez najbliższy miesiąc sportowy świat będzie patrzył na RPA i żył mistrzostwami. Co do tego nie ma wątpliwości. Dziś turniej się rozpocznie, a na początek na boisko wyjdą narodowe drużyny RPA i Meksyku. Drużyna gospodarzy w meczu otwarcia zagra po raz siódmy. W sześciu dotychczasowych starciach wygrała czterokrotnie, dwa razy padł remis. To organizatorów nastraja optymistycznie.
Na mundialu zabraknie polskich piłkarzy, zabraknie też polskich sędziów. W kadrach 3 spośród 32 finalistów znalazło się 3 zawodników grających na co dzień w naszej lidze, i to jedyne "polskie" akcenty mistrzostw. Jeden z nich już zresztą z ekstraklasą się pożegnał, to Jan Mucha, bramkarz Legii Warszawa. Słowak w następnym sezonie występować będzie w Evertonie. Jego kolega po fachu, Serb Bojan Isailovic, przywdziewa na co dzień trykot Zagłębia Lubin, Słoweniec Andraż Kirm reprezentuje barwy Wisły Kraków.
I to tyle.
Piotr Skrobisz
Nasz Dziennik 2010-06-11
Autor: jc