Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rozważania nad ,,Regułą" św. Benedykta / część 20

Treść

Jak powiedział kiedyś jeden z braci na zebraniu wspólnotowym, że kocha wspólnotę, chociaż nie jest doskonała, ale jest tylko jedna wspólnota doskonała, to jest wspólnota Trójcy Przenajświętszej.

Ostatni fragment czwartego rozdziału „Jakie są narzędzia dobrych uczynków”, wiersze 63–78:

Przykazania Boże codziennie w czynach wypełniać.
Kochać czystość.
Nikogo nie nienawidzić.
Nie zazdrościć.
Nie czynić niczego z zawiści.
Nie lubić kłótni.
Unikać wyniosłości.
Starszych szanować.
Młodszych miłować.
W duchu miłości Chrystusowej modlić się za nieprzyjaciół.
Jeśli zdarzy się jakaś kłótnia, pojednać się przed zachodem słońca.
I nigdy nie tracić ufności w miłosierdzie Boże.
Oto są środki postępu duchowego. Jeżeli zasady te będziemy nieustannie we dnie i w nocy wypełniać i jeżeli w dzień sądu zyskają one uznanie, wówczas otrzymamy od Pana nagrodę, którą On sam obiecał: Czego oko nie widziało, ani ucho nie słyszało… jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują (1 Kor 2,9).
Naszą zaś pracownią, w której mamy się posługiwać pilnie tymi wszystkimi [narzędziami dobrych uczynków], jest stałe życie we wspólnocie w ramach klauzury klasztornej.

Ten ostatni fragment możemy zrozumieć przede wszystkim jako podsumowanie tego wszystkiego, o czym święty Benedykt mówi w całym czwartym rozdziale. Zacznijmy od wiersza 63, kiedy mówi on, żeby przykazania Boże codziennie w czynach wypełniać. To jest właśnie ten realizm, który dla świętego Benedykta jest najbardziej charakterystyczny. Pobrzmiewa tu typowo rzymskie podejście, żeby nie zatrzymywać się tylko na teorii, ale zwracać uwagę na konkret czynu. Tutaj możemy zatrzymać się na tej części tego tekstu, która mówi, że należy wypełniać przykazania. Natomiast dobrze byłoby, abyśmy postawili akcent na drugą część tego pouczenia, a więc słowo „codziennie”. Jest to jedna z cech, które święty Benedykt stara się w ludziach wykształcić, a mianowicie wytrwałość. Ona ma różne oblicza, różne imiona. Czasami nazywa to stałością, czasami przemianą obyczajów. Niekiedy też określa to przysłówkiem, tak jak w tym wypadku, ale to jest cecha bez której ciężko sobie wyobrazić jakiekolwiek praktykowanie reguł, jeśli nie będzie cnoty wytrwałości. Jest to coś takiego, co dobrze charakteryzuje ducha Reguły świętego Benedykta. To słowo „codziennie”, wskazując na pewien proces; analogiczna zachęta pojawia się też w innych miejscach na przykład, kiedy czytamy „wyznawać swoje grzechy Bogu ze łzami codziennie”. Po drugie uwrażliwia nas na to, że życie jest procesem, wydarzeniem rozpisanym na poszczególne dni i każdy dzień jest istotny, niepowtarzalny. Święty Benedykt zwraca nam uwagę na szanowanie czasu. W rozdziale 49, poświęconym pracom fizycznym, dokładnie opisuje on, czym się należy zajmować w ciągu dnia. W ten sposób Regułodawca wykazuje się praktycznym podejściem i jednocześnie wielkim szacunkiem do czasu, który został nam dany. Możemy tu osobno zastanowić się nad tym, że święty Benedykt czczony jest jako patron dobrej śmierci i ten szacunek do czasu w jakiś sposób z tą tajemnicą śmierci każdego z nas też się wiąże. To codzienne wypełnienie przykazań Bożych w czynach jest do tej śmierci przygotowaniem. Niedawno ukazała się książka świętego Roberta Bellarmina w wersji dwujęzycznej po łacinie i po polsku „O dobrym przygotowaniu się do dobrej śmierci”. Pozycja liczy około 400 stron z czego połowę stanowi wstęp, a pierwsze zdanie mówi, że „najlepszym przygotowaniem do dobrej śmierci jest dobre życie”, czyli odpowiada to temu, co mówi święty Benedykt, żeby przykazania Boże codziennie w czynach wypełniać; a więc kultywować wytrwałość i szacunek do czasu.

Kolejna rada, o której mowa, „kochać czystość” zasługuje dzisiaj szczególnie na naszą uwagę. Obecnie wszyscy kaznodzieje mówią o tym, że czystość jest zagrożona, że jest najbardziej wyśmiewaną cnotą, najmniej traktowaną poważnie. Z drugiej strony jest marką neurotyczności naszych czasów. To taka cnota, o którą dzisiaj warto szczególnie zadbać. Pomyślmy o tym, w jaki sposób należy ją rozumieć oraz, dlaczego ma być zachowywana. Zwróćmy uwagę na słowa świętego Benedykta, który mówi, że trzeba ją kochać. To jest bardzo ciekawa rada. Nie mówi „zachowywać”, „przestrzegać”, „dążyć”, ale „kochać”. Na innym miejscu Benedykt mówi podobnie, że trzeba kochać post, co by nam przez głowę nie przeszło. Wiadomo, że słowo „czystość” kieruje nasze myślenie na właściwe ustosunkowanie do własnego ciała i do ciała innych ludzi. Można przez to powiedzieć, że cnota czystości jest wyrazem naszej miłości i pobożności jaką mamy względem Ducha Świętego. Święty Paweł przypomniana, że nasze ciało jest świątynią Ducha Świętego (por. 1 Kor 6,19), więc właściwy stosunek do ciała jest wyrazem naszej czci do Tego, który w tym ciele mieszka. To taka pierwsza myśl, nieco bardziej wzniosła, może trudna w pierwszym odruchu do rozumienia. Jeśli jest w nas pragnienie Ducha Świętego, myślimy o tym, odczuwamy pragnienie Jego darów, żeby nas oświecał i prowadził, to dbanie o czystość jest w dużej mierze formą takiej prośby, jest więzią, która nas z Nim łączy. Pamiętamy, co święty Paweł mówił, że jesteśmy świątynią Boga, a kto zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg (por. 1 Kor 3,16–17). Brzmi to bardzo poważnie. Zauważmy, że czystość jest w pewnym sensie fundamentem tożsamości człowieka. Ludzie, którzy są pogrążeni w nieczystości, w jakiś sposób tracą własną tożsamość, do końca nie wiedzą, kim są. Wiadomo, że mogą być różne stopnie nieczystości. Troska o to, aby te sprawy były uporządkowane, jest też troską o fundament własnej integralności. Teraz widzimy, że w naszym społeczeństwie kwestie seksualne stają się ważnym tematem debaty publicznej, również kwestia orientacji seksualnej, czy tożsamości płciowej. Można odnieść wrażenie, że nie zawsze ta dyskusja zmierza do tego, żeby czystość została zachowana i doceniana jako absolutna wartość. Integralnie z dyskursem o czystości wiąże się temat wierności, innej ważnej cnoty, która jest jedną z przyczyn jedności. Myślę, że warto dążyć tutaj do okazywania szacunku, do szczególnej pracy nad językiem, aby nie ranić, nie siać pogardy i podejrzliwości. Z drugiej strony duża jest nasza odpowiedzialność za bliźnich w tej materii – trzeba uważać, jak i co się mówi i robi. To pewnego rodzaju paradoks, bo z jednej strony płciowość ludzka jest czymś, co upodabnia nas do Pana Boga, bo jest to zdolność kochania drugiej osoby, posiadania dzieci, tego że można być ojcem, że można być matką. To wszystko są przecież skutki tego, że jesteśmy osobami płciowymi, A jednak to, co nas do Pana Boga upodabnia, może być wykorzystane do tego, żeby człowiek dążył do samozagłady. Na tym więc polega przestroga świętego Benedykta, żeby wprowadzać ład w całe życie, i porządkować relacje z ludźmi. Czystość sprawia, że zupełnie inaczej patrzymy na rzeczywistość nas otaczającą. Mówi o tym piękne zdanie świętego Pawła do Tytusa, że dla czystych wszystko jest czyste (Tt 1,15). Człowiek, który jest nieczysty, wszędzie będzie widział zło i będzie podejrzewał ludzi o jakieś niecne zamiary. Dlatego czystość powinna być przedmiotem troski, straży, winna być pragnieniem. Bardzo to umacnia i stabilizuje wszystko i stąd zachęta, aby się zastanowić, jak ta czystość w naszym wypadku wygląda.

Następna rada, która się pojawia, może zdawać się dziwną w klasztorze: Nikogo nie nienawidzić. Na początku 4. rozdziału Reguły święty Benedykt mówi, aby nie zabijać. Kiedy popatrzymy na kolejne rady, zobaczymy, że te słowa „nikogo nie nienawidzić” są pewnym rodzajem nagłówka, który zbiera w sobie różnego rodzaju postawy, które można praktykować w życiu, a które są niepożądane i kolejne rady mówią nam o tym, w jaki sposób do tej nienawiści nie dopuścić. Pierwsza sprawa, w jaki sposób unikać nienawiści, to nie zazdrościć. Jest tu do rachunku sumienia wiele rzeczy. Jedną z tych naszych dzisiejszych bolączek jest nieustanne porównywanie się z innymi, co prowadzi albo do zgłupienia, kiedy człowiek zacznie się uważać za nie wiadomo kogo, albo do frustracji. Nie jest to więc droga, którą należy iść. Natomiast to, do kogo powinnyśmy się porównywać i do kogo ciągle powinniśmy się odnosić, to zawsze jest Pan Bóg i postacie świętych, natomiast nie ludzie, z którymi żyjemy na co dzień. To doprowadzi to tego, że będziemy z nimi w relacji zazdrości, a to ostatecznie doprowadzi do nienawiści. Tak jak wcześniej była mowa o czystości, tak słowo zazdrość bardzo dobrze opisuje syndrom naszego społeczeństwa. Przeglądając informacje w Internecie, czy wiadomości w gazetach, czyli to, czym ludzie dzisiaj żyją, odnosi się wrażenie, że zazdrość jest jedną z postaw, która zdominowała społeczeństwo współczesne. Czytając to „nie zazdrościć”, warto sobie przypomnieć, aby nie wywoływać zazdrości, zwłaszcza nie robić tego w sposób świadomy. Kolejna rada, aby nie było nienawiści to „nie lubić kłótni”. Zauważmy, że nie ma polecenia: „nie kłócić się” , tylko, żeby ich nie lubić. Można więc czasem pokłócić się, nie za często. Zresztą potem mówi: „Jeśli zdarzy się jakaś kłótnia, pojednać się przed zachodem słońca”. Kłótnia może się zdarzyć i czasami nawet dobrze, żeby się zdarzyła. Jedna osoba wykrzyczy, co jej leży na żołądku, druga osoba wykrzyczy, co jej nie pasuje i spokój jest, kiedy emocje opadną. Jest to narzędzie pozostawione do naszej dyspozycji, ale żeby nie było nadużywane. Są tacy ludzie, którzy są chorzy, jak nie ma kłótni, ale jest to zjawisko raczej patologiczne. Nikt nie lubi się kłócić, ale czasem trzeba, aby pewne sprawy zostały wyjaśnione.

Kolejna rada to „unikać wyniosłości”. Czyli przede wszystkim święty Benedykt stawia na kontakt z rzeczywistością i życie w szczerości i prawdzie. Potem następują rzeczy, które mówią, co należy robić, żeby tej nienawiści nie było. „Starszych szanować, młodszych miłować”. Zastanawiające jest, dlaczego to jest w ten sposób powiedziane, że starszych się nie kocha, tylko szanuje. Łaciński czasownik venerare, który tu jest użyty ma przede wszystkim wymiar zachowywania pewnej tradycji i słowo „senior” nie odnosi się w Regule świętego Benedykta tylko do osoby starszej wiekiem, ale generalnie do tych wszystkich, którzy byli przed nami. Czyli tak naprawdę jest to wezwanie do zachowania tradycji, tradycji ojców, tych, którzy byli przed Benedyktem, ojców pustyni, ojców Kościoła jak na przykład św. Ambroży, Leon Wielki, oprócz tych starszych ojców, którzy są w klasztorze. Przychodzimy do wspólnoty i okazujemy szacunek tym, którzy byli przed nami. Wchodzimy w ich ślady. Nie burzymy od środka, ale budujemy dalej to, co było zaczęte wcześniej, aby była ciągłość, aby rosło bogactwo wspólnoty. Z tym integralnie łączy się „młodszych miłować”, bo miłość ma charakter integrujący. Przychodzi młodszy do wspólnoty, który tę wspólnotę szanuje, a starsi go kochają, aby w tę wspólnotę wsiąkł, żeby stał się jednym ciałem, czyli budowanie jedności. Młody się uczy, a starsi go kochają, aby stała się jedna wspólnota i nienawiści w niej nie było. Kolejna rada mówi o duchu miłości Chrystusowej – „modlić się za nieprzyjaciół”. Wszystkie te rady mówią o tym, w jaki sposób tej nienawiści unikać. Rada, która zamyka cały czwarty rozdział jest w tym celu zostawiona na samym końcu, ponieważ należałoby ją dodać do każdej z tych siedemdziesięciu kilku rad, które były przed nią.

„Nigdy nie tracić ufności w miłosierdzie Boże”. To rytm, który do każdej z tych rad musi zostać dodany, ponieważ jak wiemy dobrze z praktyki, bardzo często próbując czynić dobro, przeżywamy frustracje, bo nam nie wychodzi. Chcemy dobrze, a wychodzi nam jak zawsze, albo nam się po prostu nie chce, bo mamy zły dzień. Może ktoś nas tak zdenerwuje, że wydaje nam się, że on nie zasługuje na to, abyśmy byli dobrzy dla niego i żyli z nim pod jednym dachem. W pewnym momencie ta nasza słabość może stać się tak przytłaczająca, że będziemy chcieli się wycofać. Każda z tych praktyk, o której święty Benedykt mówi może nam się wydawać zbyt ciężka i dlatego tak ważnie jest to zdanie, „nigdy nie tracić ufności w miłosierdzie Boże”, bo Bóg jest większy od nas. Święty Augustyn mówi, że Bóg jest zawsze większy. On dźwiga nas. To zdanie, które pojawia się u świętego Benedykta, jest dowodem, że idea miłosierdzia jest w jego Regule niezwykle ważna. To mogłoby być tematem osobnego studium, jak święty Benedykt rozumiał i praktykował miłosierdzie i ono rzeczywiście w wielu miejscach Reguły się pojawia. Na przykład wtedy, kiedy mówi się o opacie, że powinien mieć wzgląd na słabość braci, albo że należy przyjmować trzy razy tego, kto wystąpił z klasztoru, że należy dbać o dzieci, że należy mieć wzgląd na słabość chorych czy słabość starszych. Pojawia się cały opis tego, w jaki sposób brata, który błądzi, przywrócić do zdrowia. Jest wiele takich miejsc w Regule i to słowo miłosierdzie gdzieś głęboko w korzeniach duchowości Reguły jest. Ono obok tej wytrwałości, o której była mowa wcześniej, w jakiś sposób Regułę charakteryzuje.

Potem następuje zakończenie. Ono mówi o celowości życia. To jest bardzo ważne. Można też dzisiaj odnieść wrażenie, choć jest to kwestia dyskusyjna, że obecnie w tej wewnętrznej debacie w Kościele za mało się mówi, o celowości całej wspólnoty Kościoła. Kiedy rozmawiamy o tym, jaki Kościół ma być i jacy my mamy być w tym Kościele, to debata kręci się tak, jak byśmy mieli żyć na tym świecie wiecznie i Kościół ograniczał się tylko do tej ziemi. Za mało myśli się i mówi o tym, że jesteśmy tu tylko na chwilę. Ta wspólnota została stworzona przez Boga nie po to, żeby się tu okopać na wieki wieków amen, ale jesteśmy w przedsionku do przejścia do nieba. Jesteśmy w Kościele po to, aby się dostać do nieba i nie dość się o tym przypomina. Święty Benedykt mówi o tym wyraźnie, kiedy mówi, że teraz w tym warsztacie pracujemy, ale potem mamy przejść i otrzymać to, czego oko nie widziało i ucho nie słyszało. Ciągle pokazuje klasztor jako przedsionek nieba. My pod słowo klasztor w naszym oblackim przypadku podstawiamy nasz dom rodzinny, nasze miejsce pracy, rodzinę z którą jesteśmy, naszych przyjaciół, środowisko, w którym żyjemy. Jest to pytanie do rachunku sumienia, czy mógłbym swój dom nazwać przedsionkiem nieba. Czy swoją rodzinę mógłbym nazwać przedsionkiem nieba. Teraz już odczuwamy to, co będziemy mieć na wieki. Piekło nie jest stanem, w który się wpada, ale zatwierdzeniem stanu, w którym człowiek umarł. Warto pamiętać o tym, co święty Benedykt mówi na końcu, że do tego nieba wejdziemy, jeśli wytrwamy we wspólnocie w ramach klauzury klasztornej. Możemy mieć pokusy odnośnie stanu naszej rodziny, czy pracy, co trzeba odnieść do rzeczywistości. Chodzi o to, aby nie uciekać ze środowiska, w którym się jest, ale wytrwać do końca, bo kto wytrwa do końca ten będzie zbawiony. Szukanie idealnych miejsc, czy idealnych wspólnot jest skazane na klęskę, bo czegoś takiego nie ma. Jak powiedział kiedyś jeden z braci na zebraniu wspólnotowym, że kocha wspólnotę, chociaż nie jest doskonała, ale jest tylko jedna wspólnota doskonała, to jest wspólnota Trójcy Przenajświętszej. Wszystko inne jest wadliwe. Warto o tym pamiętać i siedzieć tam, gdzie jesteśmy, a Pan Bóg da co dobre.

Tekst pierwotnie ukazał się w czasopiśmie „Benedictus”, który prowadzony jest przez oblatów benedyktyńskich.

Szymon Hiżycki OSB (ur. w 1980 r.) studiował teologię oraz filologię klasyczną; odbył specjalistyczne studia z zakresu starożytnego monastycyzmu w kolegium św. Anzelma w Rzymie. Jest miłośnikiem literatury klasycznej i Ojców Kościoła. W klasztorze pełnił funkcję opiekuna ministrantów, duszpasterza akademickiego, bibliotekarza i rektora studiów. Do momentu wyboru na urząd opacki był także mistrzem nowicjatu tynieckiego. Autor książki na temat ośmiu duchów zła Pomiędzy grzechem a myślą oraz o praktyce modlitwy nieustannej Modlitwa Jezusowa. Bardzo krótkie wprowadzenie.

 

Żródło: cspb.pl,

Autor: mj