Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rozprawa w strefie zamkniętej

Treść

Nie wiadomo, kiedy dokładnie rosyjskie władze wydadzą stronie polskiej sprzęt zarekwirowany dziennikarzom "Naszego Dziennika" - Piotrowi Falkowskiemu i Markowi Borawskiemu na moskiewskim lotnisku Szeremietiewo. Polskie przedstawicielstwo konsularne w Moskwie informuje, że w tej sprawie jest w kontakcie z władzami rosyjskimi. Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie udzieliło nam wczoraj żadnej odpowiedzi na pytanie o losy materiału zebranego podczas pracy na terenie Federacji Rosyjskiej, odsyłając do rzecznika prasowego resortu Marcina Bosackiego. Wszystko wskazuje na to, że sprzęt fotograficzny, laptopy i dyktafony odzyskane zostaną dopiero po przeprowadzeniu przez Rosjan "ekspertyz".
- Podczas pobytu w Bałaszysze fotografowaliśmy wjazd do siedziby Dowództwa Wojsk Obrony Powietrzno-Kosmicznej, znanego w Polsce jako ośrodek o kryptonimie "Logika", i to pewnie musiało wzbudzić zainteresowanie FSB - wyjaśnia Marek Borawski, jeden z zatrzymanych dziennikarzy. Tłumaczy, że zdjęcia, które robił w Moskwie, dokumentowały po prostu ich pracę. - Nie było na nich nic wyjątkowego, a poza tym na twardym dysku komputera były również zdjęcia, które robiłem podczas innych okazji - mówi nasz fotoreporter.
Kiedy zarekwirowany sprzęt wróci do Polski? Według informacji przekazanej jeszcze na lotnisku przez przedstawicieli służby celnej, sprzęt miał być przewieziony do innego urzędu celnego w moskiewskiej dzielnicy Fili, gdzie miała się odbyć ekspertyza dotycząca zawartości nośników informacji. MSZ twierdzi, że jej wynik ma być znany w ciągu 20 dni. Dwa dni temu resort złożył na ręce władz rosyjskich notę dyplomatyczną. - W dniu dzisiejszym nasz konsul skontaktował się z naczelnikiem wydziału polskiego w III Departamencie Europejskim MSZ Federacji Rosyjskiej, który zapewnił, że postara się udzielić odpowiedzi tak szybko, jak to możliwe - wyjaśnia Marcin Bosacki, rzecznik MSZ. Według niego, należy jednak wziąć pod uwagę, że tamtejsze MSZ musi zwrócić się do także Federalnej Służby Celnej i Federalnej Służby Migracyjnej, stąd może to zająć nieco czasu. We wtorek dziennikarze dowiedzieli się, że w ich sprawie wytoczono postępowanie administracyjne za naruszenie strefy zamkniętej podczas pobytu w okolicach siedziby ośrodka "Logika". Dzień później w siedzibie Zarządu Federalnej Służby Imigracyjnej miało się tam odbyć posiedzenie, podczas którego planowane było rozpatrzenie sprawy o nałożenie na Piotra Falkowskiego i Marka Borawskiego kary administracyjnej za popełnione wykroczenie.
- Nie doszło ono jednak do skutku z powodu nieobecności jednej ze stron, a więc polskiego dziennikarza - informuje szef Wydziału Konsularnego Ambasady RP w Moskwie konsul Michał Greczyło. Co ciekawe, już na lotnisku w Moskwie, a więc wtedy, gdy okazało się, że dziennikarze zostaną ukarani za naruszenie strefy zamkniętej, Rosjanie wiedzieli, że rozpatrzenie tej sprawy będzie niemożliwe, bo oskarżeni nie stawią się na posiedzeniu. Sytuacja przypomina więc klasyczną kwadraturę koła. Sprawie administracyjnej nadano tok, Rosjanie chcą na drugi dzień wymierzyć karę za wykroczenie popełnione przez dziennikarzy, wiedząc jednocześnie, że ci ludzie za kilka godzin mają opuścić Rosję. Poza tym nie mają prawa przebywać w strefie zamkniętej, gdzie - ze względu na miejsce popełnienia wykroczenia - ma odbyć się wspomniana rozprawa, a uzyskanie pozwolenia na legalny pobyt w tym miejscu trwa więcej niż kilka dni.
Maciej Walaszczyk
Nasz Dziennik 2011-02-11

Autor: jc