Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rozpoczyna się 64. Tydzień Miłosierdzia

Treść

Z dyrektorem Caritas Polska ks. dr. Marianem Suboczem rozmawia Sławomir Jagodziński "Uczeń Chrystusa sługą miłosierdzia" to hasło tegorocznego Tygodnia Miłosierdzia. Podkreśla ono silny związek między wyznawaną wiarą a praktyką codziennego życia... To chyba jeden z głównych celów, jaki przyświeca organizatorom Tygodnia? - Pragniemy przypomnieć wszystkim wierzącym w Polsce, że istnieje ścisły związek pomiędzy wiarą i pobożnością a miłością bliźniego. Pisał o tym bardzo jasno Papież Benedykt XVI w swojej encyklice "Deus caritas est". Nasza wiara nie ma charakteru deklaratywnego. Nie jest zapewnianiem Pana Boga o tym, że Go mocno kochamy. Pan Bóg daje nam łaskę, że możemy "dosięgnąć Go" swą miłością. Coś z siebie Mu ofiarować. W jaki sposób? Podpowiada nam sam Jezus: "Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych moich braci najmniejszych, Mnieście uczynili" (Mt 25, 40). To wspaniałe, że możemy naszą wiarę wyrazić poprzez modlitwę, życie sakramentalne, życie wspólnotowe w parafiach oraz poprzez wypełnianie największego ewangelicznego przykazania - przykazania miłości Boga i bliźniego. Tydzień Miłosierdzia nie oznacza, że jedynie przez tydzień należy zatroszczyć się o potrzebujących. Jednak taki szczególny czas jest potrzebny, aby zatrzymać się na chwilę i może dostrzec to, czego nie udaje się w biegu codzienności. Jakie obszary biedy, ubóstwa, ludzkiej niedoli dziś trzeba szczególnie nagłaśniać, aby świat o nich nie zapominał? - Kiedy mówimy o ubóstwie, mamy najczęściej na myśli ubóstwo materialne. Ono jest najłatwiejsze do dostrzeżenia. Stykamy się z nim, zwłaszcza w Caritas, codziennie. To ludzka bieda zrodzona z braku możliwości zaspokojenia potrzeb materialnych. Komuś brakuje chleba, pracy, mieszkania. To prawda, że w Polsce sytuacja materialna wielu osób się poprawiła. Kiedy wejdziemy do supermarketu i zobaczymy tłumy ludzi dokonujących frenetycznie zakupy, możemy ulec złudzeniu, że jesteśmy społeczeństwem ludzi bogatych, którzy na wszystko mogą sobie pozwolić. Ale tak nie jest. Istnieją całe grupy społeczne, które nie cieszą się z dobrodziejstw wzrostu PKB w Polsce i nie mają udziału w owocach rozwoju gospodarczego. Takimi grupami społecznymi są często renciści i emeryci, rodziny wielodzietne, osoby samotnie wychowujące dzieci, sieroty, mieszkańcy wielu wsi i małych miejscowości, rodziny, które dźwigają na swych barkach trud zapewnienia opieki osobom niepełnosprawnym lub przewlekle chorym. Oprócz tej biedy materialnej istnieje ubóstwo zrodzone z braku właściwych i trwałych więzi. To ubóstwo przeżywane przez osoby samotne, zwłaszcza starsze, pozbawione kontaktów z innymi z powodu niedołęstwa lub starości. Tego ubóstwa doświadczają również osoby niepełnosprawne mentalnie, izolowane i niezrozumiane przez otoczenie. I wreszcie nową grupą społeczną doświadczającą samotności i opuszczenia są tzw. eurosieroty. Są to dzieci, które zostały pozbawione obecności i opieki rodziców przez dłuższy okres czasu. Ich rodzice udali się na emigrację w poszukiwaniu zarobku. Poważnym problemem jest także samotność i poczucie przegranej osób, których małżeństwa i rodziny zostały rozbite przez wspomnianą już wcześniej emigrację zarobkową. Ostatnim przejawem ubóstwa, nowym jego obliczem jest bieda zrodzona z braku poczucia sensu własnego życia oraz wartości życia innych osób. Doświadczają jej ludzie często bogaci materialnie, ale ubodzy duchowo. Posiadają wiele, w porównaniu z innymi mogą czuć się uprzywilejowani. Pozornie mają wszystkie racje do tego, aby być szczęśliwymi, ale szczęśliwi nie są. Dlaczego? Bo brak im sensu życia. Przeżywają je jako bezsensowne i szare. Spotykamy również takich ludzi - i starszych, i młodszych - którzy nie widzą przed sobą żadnej sensownej perspektywy życiowej. Są jakby wypaleni w środku, podatni na depresję, puści. Oni też oczekują naszej pomocy. Na zakończonym właśnie w Białymstoku Zebraniu Plenarnym Konferencji Episkopatu Polski księża biskupi przyjęli sprawozdanie z działalności Caritas Polska. Tydzień Miłosierdzia to doskonała okazja, aby docenić rolę Caritas w niesieniu pomocy. Czym ta organizacja różni się od innych świeckich instytucji, także pomagającym ludziom, którzy tego potrzebują? - Dziękuję bardzo za te miłe słowa. Caritas jest kościelną instytucją charytatywną. Dla nas oznacza to, że od innych organizacji charytatywnych odróżnia nas bardzo mocno przeżywany sposób postrzegania bliźniego, któremu pomagamy, oraz religijna motywacja naszej posługi. W naszej pracy charytatywnej staramy się dostrzegać potrzebujących ludzi stworzonych na obraz Boży i Boże podobieństwo, usynowionych przez Boga w Chrystusie i przez Niego zbawionych. To pierwsza rzecz, którą akcentujemy. Gdy chodzi o motywację działania pracowników i wolontariuszy Caritas, trzeba powiedzieć, że jest ona ubogacona wiarą. Wypływa z Ewangelii. Jest służbą Chrystusowi ubogiemu w ubogich. Dla nas stanowi sposób wypełniania największego naszego powołania. Ma też wymiar apostolski. Dzięki temu, że nasza motywacja jest ubogacona wiarą - nasza działalność charytatywna nie jest jedynie ludzką filantropią, ale miłosierdziem chrześcijańskim i ma wymiar świadectwa. Pomoc, jaką niosą poszczególne Caritas w Polsce, jest ogromna. Proszę przypomnieć najważniejsze obszary i kierunki tej działalności. - W centrum naszego zainteresowania i służby są wszystkie najsłabsze grupy społeczne. Pomagamy osobom chorym i starszym, matkom samotnie wychowującym dzieci, rodzinom dysfunkcyjnym, bezdomnym, bezrobotnym... Ostatnio bardzo dużo pomocy udzielamy osobom poszkodowanym przez kataklizmy naturalne oraz ofiarom wojen. Staramy się być wszędzie tam, gdzie są ludzie potrzebujący. Niestety, nie wszystkim możemy pomóc. Dzieje się tak dlatego, że brakuje nam zarówno środków materialnych i finansowych, jak też i ludzi. Niemniej jednak robimy, co możemy. Organizacje pomocowe krytykowane są często za doraźność swego działania. Jak to wygląda w przypadku Caritas, choćby w przypadku reagowania na tragedie ludzkie związane z klęskami żywiołowymi? - Nie krytykowałbym doraźnych działań mających na celu ulżenie niedoli ludzi poszkodowanych przez klęski żywiołowe. Ta pomoc jest potrzebna, gdyż nie tylko pozwala przetrwać pierwsze, najtrudniejsze momenty po tej czy innej katastrofie. Jest ona wyrazem ludzkiej solidarności, bliskości. Dla poszkodowanych stanowi mocny sygnał: "nie jesteśmy sami". Możemy liczyć na innych. Problemem jest tylko to, żeby ci ludzie w kilka dni po nieszczęśliwych wypadkach nie znaleźli się w próżni. Sami. Kiedy zdarza się coś wstrząsającego, natychmiast pojawiają się dziennikarze i politycy. Rozpoczyna się festiwal obietnic i nadziei. Wszyscy chcą pomagać. Ale często bywa tak, że nie ma kontynuacji... za miesiąc, dwa lub trzy pozostają przy poszkodowanych tylko nieliczni. Caritas, w miarę możliwości, stara się przygotowywać programy długoterminowej pomocy. Tak jest chociażby w sytuacji pomocy dla poszkodowanych przez tsunami w Azji, tak było w sytuacji rodzin poszkodowanych na Śląsku, ofiar wypadku w Grenoble. Na tyle, na ile jest to możliwe finansowo, angażujemy się w odbudowę domów, staramy się o zapomogi dla sierot, wsparcie ofiar i poszkodowanych. W tym roku Tydzień Miłosierdzia rozpoczął się wyjątkowo - w Białymstoku został beatyfikowany apostoł Bożego Miłosierdzia ks. Michał Sopoćko. W Miłosierdziu Bożym tkwi cała istota miłosiernej postawy człowieka wobec człowieka... - Bardzo nas to cieszy, że wyznaczono datę beatyfikacji ks. Michała Sopoćki na niedzielę rozpoczynającą Tydzień Miłosierdzia. W Białymstoku na uroczystościach znalazła się duża rzesza pracowników i wolontariuszy Caritas w Polsce. Ksiądz Michał Sopoćko i św. Siostra Faustyna przypominają nam o tym, gdzie znajduje się źródło naszej duchowości. Przecież od miłosiernego Boga uczymy się postawy autentycznego miłosierdzia. Boża cierpliwość, delikatność i troska są dla nas niedościgłym wzorem i impulsem. Czujemy się ogarnięci Bożą miłością i to ona przynagla nas, abyśmy żyli nie tylko dla siebie, ale dla naszych braci. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-09-29

Autor: wa