Rozpoczął się euroszantaż
Treść
Zachodnie media, komentując niedzielne referendum w Hiszpanii, zaniepokoiły się przede wszystkim niską frekwencją. Zdaniem wielu unioentuzjastycznych komentatorów, zapowiada to problemy z przyjęciem eurokonstytucji w krajach, gdzie cieszy się ona dużo mniejszym poparciem niż w Hiszpanii.
Włoski dziennik "La Repubblica" napisał jednak, że przykład Hiszpanii pokazuje, że niepomyślne prognozy można łatwo odwrócić. Komentator podał tutaj przykład byłego premiera José Marii Aznara, który przez wiele miesięcy blokował prace nad ostatecznym kształtem konstytucji, ponieważ nie chciał ustąpić ani na krok w sprawie systemu liczenia głosów i zrezygnować z przywilejów przyznanych jego krajowi na mocy traktatu z Nicei. Potem rząd Aznara upadł, a jego następca Zapatero bez dyskusji ustąpił w kwestii głosów. Autor komentarza szydzi, że ostatecznie nawet Aznar poparł tekst, który jako szef rządu uważał za "niesprawiedliwy, obraźliwy, nie do przyjęcia i zdolny do wywołania rewolucji w tym kraju". Zdaniem komentatora gazety, ten przykład dowodzi, że "urojone" problemy, wydające się początkowo górami nie do pokonania, można błyskawicznie rozwiązać.
Rzymska gazeta pogroziła Polakom, Czechom, Brytyjczykom i Szwedom, wśród których jest najwięcej przeciwników konstytucji, że jeśli zagłosują na "nie", to będzie to równoznaczne z "decyzją o samowykluczeniu z Unii".
KWM, PAP
"Nasz Dziennik" 2005-02-22
Autor: ab