Rozmowy trwają
Treść
W Viana de Castelo na północy Portugalii rozpoczęło się wczoraj dwudniowe spotkanie ministrów spraw zagranicznych państw Unii Europejskiej. Szefowa polskiego MSZ Anna Fotyga zgłosiła nowy postulat, a mianowicie o zwiększenie liczby rzeczników generalnych w Trybunale Sprawiedliwości UE (ETS) z ośmiu do dziewięciu i zagwarantowanie Polsce prawa do zajmowania jednego z tych stanowisk.
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami minister spraw zagranicznych Anna Fotyga zgłosiła nowy postulat o zwiększenie liczby rzeczników generalnych w Trybunale Sprawiedliwości UE z ośmiu do dziewięciu i zagwarantowanie naszemu krajowi prawa do zajmowania jednego z tych stanowisk. Ma to zwiększyć wpływ Polski na orzecznictwo w ETS. - Musimy próbować poprawić naszą pozycję - argumentowała minister Fotyga.
Tymczasem portugalska prezydencja jest zdania, że wniosek ten to nic innego jak zmiana mandatu negocjacyjnego, a o tym należało mówić na szczycie w czerwcu, kiedy przyjmowano mandat.
Polska zabiegać będzie o zawarcie w treści traktatu uzgodnionego na szczycie w Brukseli tzw. kompromisu z Joaniny, dzięki czemu ewentualna przyszła zmiana tych ustaleń będzie w przyszłości wymagała jednomyślności, a nie zgody większości państw Wspólnoty, jak miałoby to miejsce w przypadku pozostawienia tego zapisu w osobnej deklaracji.
Reprezentujący Parlament Europejski podczas prac nad nowym traktatem brytyjski eurodeputowany Andrew Duff oświadczył, że będzie dążył do tego, by jego zdaniem absurdalny kompromis został opatrzony datą końcową obowiązywania. - Zwłaszcza jeśli Polsce uda się wpisać ten mechanizm do traktatu - zaznaczył Duff.
Zwycięstwo czy klęska?
Reakcja strony brytyjskiej, bezpośrednio zainteresowanej zmianą systemu głosowania, dowodzi, że brukselski szczyt nie był - jak imputuje opozycja - kompletną klęską. Wręcz przeciwnie. - Uzyskaliśmy dla Polski dobre warunki i teraz trzeba przeprowadzić całą procedurę związaną z ustalaniem tekstu traktatu - powiedział w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" rzecznik prasowy Ministerstwa Spraw Zagranicznych Robert Szaniawski. Przypomniał, że podczas szczytu Rady Europy w Brukseli Niemcy usiłowały przeforsować projekt dający im, Wielkiej Brytanii, Francji oraz Włochom przewagę w Radzie Unii Europejskiej. - Trzeba dysponować jakąś określoną siłą. Strona polska zaproponowała tzw. system pierwiastkowy, który uzależniał ilość głosów danego kraju w Radzie UE proporcjonalnie w stosunku do pierwiastka kwadratowego z liczby ludności danego kraju. System ten sprawiał, że pozycja krajów średnich i małych rosła proporcjonalnie w stosunku do siły głosów krajów największych, w tym przede wszystkim Niemców - wyjaśnił Szaniawski. - W Brukseli okazało się, że ten korzystny dla małych i średnich członków UE system popierają jedynie Czechy. Żaden inny mały kraj nie miał odwagi poprzeć tego projektu. Wiązało się to z olbrzymim naciskiem ze strony przede wszystkim prezydencji niemieckiej. Strona polska miała dwa wyjścia: albo nadal upierać się przy systemie pierwiastkowym i nie zgodzić się na system proponowany przez Niemcy, doprowadzając do tego, że nie będzie porozumienia na szczycie europejskim, za co cała wina spadłaby na Polskę, albo dążyć do kompromisu - dodał. Szaniawski stwierdził, że jednak pomimo tego wywalczyliśmy przedłużenie systemu, który jest najlepszym z proponowanych. Dodał też, iż nasi negocjatorzy wyszli z założenia, że przez te dziesięć lat Polska się na tyle wzmocni gospodarczo, również jej potencjał ludnościowy ulegnie wzmocnieniu, że stanie się partnerem dla dużych krajów członkowskich Unii.
W języku polskim czy w oryginale
Polska dołączy do Wielkiej Brytanii, która zagwarantowała sobie prawo do wyłączenia z postanowień Karty Praw Podstawowych w nowym traktacie UE - oświadczyła wczoraj minister spraw zagranicznych Anna Fotyga. Dodała, że Polska dyskutuje obecnie z Wielką Brytanią na temat zakresu polskich wyłączeń, ponieważ nie muszą być dokładnie takie same.
Zakończenie prac nad traktatem reformującym przewidziano na 18 października br. Zgodnie z planem uroczyste podpisanie dokumentu nastąpi po przetłumaczeniu go na wszystkie języki Unii Europejskiej. Nawet jeżeli doszłoby do sytuacji, w której państwa zmuszone byłyby podpisać traktat w wersji oryginalnej, to zdaniem Roberta Szaniawskiego, nie będzie to stanowiło żadnej przeszkody. - Tam działają prawnicy, którzy doskonale znają system prawa, w obrębie którego należy się poruszać, i dyskutują w językach, które są językami stosowanymi w tego typu dyskusji, najczęściej w języku angielskim i francuskim - przekonywał rzecznik MSZ. - Pani minister Anna Fotyga płynnie mówi po angielsku i bez problemu może się porozumiewać w tym języku w rozmowach dyplomatycznych. To są zbyt poważne sprawy, żeby prowadzić rozmowy za pośrednictwem tłumaczy - konstatował.
Anna Wiejak
"Nasz Dziennik" 2007-09-08
Autor: wa