Rozmowy pod presją protestów
Treść
Bez konkretnych deklaracji w sprawie otwarcia francuskiego rynku pracy dla obywateli nowych krajów Unii Europejskiej zakończyło się wczorajsze spotkanie premiera Polski Kazimierza Marcinkiewicza z szefem francuskiego rządu Dominikiem de Villepinem (obaj na zdjęciu). Premier de Villepin zapewnił jedynie szefa polskiego rządu o przyjaźni i dobrej współpracy z Polską. Na spotkaniu z przedstawicielami francuskiego biznesu premier Marcinkiewicz zapowiedział znoszenie barier gospodarczych, zastrzegając jednocześnie, że program jego rządu jest ukierunkowany na to, by młodzi Polacy nie musieli wyjeżdżać z Ojczyzny.
Wizyta polskiego premiera w Paryżu zbiegła się z chwilowym uspokojeniem protestów gimnazjalistów i studentów sprzeciwiających się planom francuskiego rządu dotyczącego reformy rynku pracy. Jednak dzisiaj na ulicach Paryża i innych francuskich miast znów mają demonstrować setki tysięcy ludzi. W takiej atmosferze rzeczywiście trudno było oczekiwać konkretnych zobowiązań premiera de Villepina w sprawie otwarcia francuskiego rynku na pracowników z nowych krajów członkowskich Unii Europejskiej. Jeszcze przed wylądowaniem w Paryżu, na pokładzie samolotu, premier Marcinkiewicz podkreślał, że sprawa ta będzie jednym z głównych tematów rozmowy z Villepinem.
Generalnie - jak zapewnił polski premier - bardzo istotne jest ocieplenie stosunków polsko-francuskich. O tym, że stosunki te są ciepłe, było wiele zapewnień, gdy obaj premierzy wyszli do dziennikarzy. Niestety, ze strony francuskiej nie padły żadne konkrety. Dopiero w odpowiedzi na dodatkowe pytanie de Villepin przyznał, że Francja będzie stopniowo otwierać swój rynek pracy. Wciąż więc nie wiadomo, kto za miesiąc będzie mógł podejmować legalną pracę we Francji. Zdaniem szefa polskiego rządu, otwarcie francuskiego rynku ma nastąpić w gastronomii i budownictwie. - Barierą, która nas powstrzymuje, jest niespadające bezrobocie wśród młodych - tłumaczył francuski premier.
Po spotkaniu z premierem de Villepinem Marcinkiewicz wygłosił wykład dla przedstawicieli francuskiego biznesu zrzeszonych w Mouvement des Entreprises de France (MEDEF), największej organizacji pracodawców francuskich. Mówił o planach znoszenia barier w gospodarce, zapowiedzianej w ubiegłym tygodniu obniżce pozapodatkowych kosztów pracy czy prywatyzacji. - Chcemy pogłębiać współpracę europejską tam, gdzie jest to możliwe: chcemy poszerzać sferę wolności w zakresie usług czy rynku pracy - odpowiadał Marcinkiewicz. Dodał, że nie używa przy tym określenia "w interesie Polski", gdyż program gospodarczy jego rządu jest nakierowany na to, by młodzi Polacy nie musieli wyjeżdżać. Marcinkiewicz kilka razy z uśmiechem mówił, że nie lubi słowa "liberalizować". Na pytanie: dlaczego, odparł, że jest to konflikt historyczny. - Kilka miesięcy temu były w Polsce wybory pod hasłami walki liberalizmu z solidarnością, i solidarność wygrała, i ja wygrałem - odparł.
Po dyskusji z pracodawcami przez pół godziny Marcinkiewicz rozmawiał z Jean-Bernardem Levy'm, przewodniczącym koncernu Vivendi Universal. - Nigdy nie odmawiam takich spotkań, jesteśmy otwarci na słuchanie przedstawicieli wielkiego biznesu, mającego swoje interesy w Polsce - powiedział premier, pytany, skąd pomysł takiej rozmowy. Vivendi ma kłopoty w Polsce, gdyż nie potrafi rozwiązać konfliktu akcjonariuszy operatora komórkowego Era GSM.
Wieczorem premier spotkał się z prezydentem Francji Jacquesem Chirakiem.
Mikołaj Wójcik, Paryż
"Nasz Dziennik" 2006-04-04
Autor: ab