Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rozmowy o polskim mięsie

Treść

Dwudniowe rozmowy, jakie w sprawie rosyjskiego embarga na import żywności z Polski prowadzili w Moskwie przedstawiciele Rosji i Unii Europejskiej, nie doprowadziły do przełomu.

- Spotkanie było pożyteczne, choć nie można uznać go za bardzo owocne - tak negocjacje podsumował wczoraj w rozmowie z polskimi dziennikarzami wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi Marek Zagórski.

Według niego ustalono, że strona rosyjska w najbliższych dniach udostępni Komisji Europejskiej (KE) i Polsce raporty ze swoich lutowych inspekcji weterynaryjnych i fitosanitarnych w Polsce. Następnie KE i Polska będą miały dwa tygodnie na ustosunkowanie się do tych dokumentów.

- Strona rosyjska obiecała, że odpowiedzi na raporty rozpatrzy tak szybko, jak będzie to możliwe i wówczas dojdzie do kolejnego spotkania, w Moskwie lub Brukseli - powiedział Zagórski. Jego zdaniem do następnej tury rozmów może dojść w ciągu trzech, czterech tygodni. - Dalszy ciąg zależy od tego, czy odpowiedzi KE i Polski (na raporty) będą satysfakcjonujące dla strony rosyjskiej - wyjaśnił wiceminister. Podkreślił, że "z punktu widzenia Polski nie ma żadnych podstaw dla tego embarga". - Główny ciężar spoczywa po stronie rosyjskiej, choć ona uważa, że jest inaczej - dodał.

Także KE w pierwszej reakcji na przedstawione przez Rosję wyniki lutowych inspekcji weterynaryjnych i fitosanitarnych w Polsce oświadczyła, że rosyjskie embargo na polską żywność jest nieuzasadnione.

- Nie mówimy, że wszystko jest doskonale, ale uważamy, że problemy nie są na tyle niepokojące, by tłumaczyły embargo - powiedział na konferencji prasowej w Brukseli rzecznik komisarza UE ds. zdrowia Philip Tod.

Zastrzegł, że KE przeanalizuje "punkt po punkcie" przedstawione przez Rosjan zastrzeżenia. - Ale pierwsza reakcja Komisji Europejskiej jest taka, że naszym zdaniem problemy nie mają charakteru systemowego i nie tłumaczą embarga - oznajmił Tod.

Według nieoficjalnych informacji rosyjscy specjaliści nie mają zastrzeżeń do jakości polskiej żywności. Mają natomiast uwagi do nadzoru nad tranzytem przez Polskę produktów przeznaczonych na rynek Rosji.

Wiceminister Zagórski podkreślił, że polskie rozwiązania w tej dziedzinie niczym nie różnią się od obowiązujących w innych krajach Unii Europejskiej.

- Właśnie na tym polega problem. Leży on w odmiennym interpretowaniu przepisów, odmiennym podejściu do całego problemu handlu żywnością między Unią Europejską i Rosją. To jest główny element sporu - powiedział.

(PAP)
"Dziennik Polski" 2007-03-14

Autor: wa