Rozmowy o pokoju
Treść
Amerykańska sekretarz stanu Condoleezza Rice zapewniła wczoraj w Jerozolimie, że Stany Zjednoczone, Izrael i Autonomia Palestyńska opowiadają się za istnieniem dwóch państw. Zaznaczyła, że państwo palestyńskie nie może powstać z "przemocy i terroru".
W jerozolimskim hotelu David Citadel odbyło się wczoraj trójstronne spotkanie z udziałem sekretarza stanu USA Condoleezzy Rice, premiera Izraela Ehuda Olmerta i prezydenta Autonomii Palestyńskiej Mahmuda Abbasa.
Rice zapowiedziała już na wstępie, że nie spodziewa się wiele po tym szczycie, który "stworzyć ma jedynie okazję do wymiany poglądów" na temat pokoju na Bliskim Wschodzie. - Wymiana poglądów też nie była zbyt ożywiona i można było odnieść wrażenie, że dotyczyła głównie... pogody i widoków Starego Miasta, którymi zachwycała się pani Rice - ironizowali izraelscy dziennikarze.
Po zakończeniu szczytu Condoleezza Rice oznajmiła, że wkrótce znowu odwiedzi Bliski Wschód, żeby raz jeszcze spotkać się z Olmertem i Abbasem.
Rice i Olmert nie usiłowali nawet ukryć rozczarowania postawą palestyńskiego prezydenta, który nie chce lub nie jest w stanie zmusić Hamasu do uznania wcześniej zawartych układów pokojowych. Według Abbasa - w czasie rokowań między Hamasem a Fatahem (popierającym prezydenta Autonomii) w Mekce chodziło głównie o to, żeby położyć kres bratobójczym walkom i ten cel udało się osiągnąć. - USA i Izrael powinny dać szanse tworzonemu obecnie w Autonomii rządowi jedności narodowej, gdyż w przyszłości będzie można namówić Hamas do złagodzenia stanowiska - argumentował Mahmud Abbas.
Wszystko wskazuje na to, że Izrael nie chce ostatecznie zatrzaskiwać drzwi przed Palestyńczykami, a jako oznakę dobrej woli ze strony rządu jedności potraktowałby zwolnienie żołnierza Gilada Szalita uprowadzonego przez Hamas w czerwcu ubiegłego roku.
ELI BARBUR (RMF FM)
"Dziennik Polski" 2007-02-20
Autor: wa