Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rozbłyśli wraz ze światłami

Treść

Były wielkie nerwy i niepewność, bo najpierw niedoceniani Kazachowie objęli prowadzenie, a potem na stadionie warszawskiej Legii zgasły jupitery i zapanowała ciemność. Na szczęście wszystko skończyło się pięknie. Gdy tylko nad Łazienkowską znów zaświeciło się światło, polska drużyna odzyskała blask i w ciągu kilku minut przechyliła sprawę na swoją korzyść. Bohaterem meczu okazał się Euzebiusz Smolarek, który trzy razy pokonał kazachskiego bramkarza, doprowadzając 13 tysięcy widzów na stadionie i kilka milionów przed ekranami telewizorów do ogromnej radości. Biało-Czerwoni są już o krok od awansu do finałów przyszłorocznych mistrzostw Europy, bo punkty potracili ich najgroźniejsi rywale w walce o Euro 2008 - Serbowie i Finowie.

Wychodząc w sobotni wieczór na boisko, podopieczni Leo Beenhakkera znali wynik potyczki Armenii z Serbią (0:0). Świadomość wielkiej szansy chyba ich troszeczkę sparaliżowała i długo nie mogli złapać właściwego rytmu gry. Starali się, atakowali, chcieli jak najszybciej zdobyć bramkę, ale w ich poczynaniach było za dużo chaosu i niedokładności. Mimo to gol zdawał się być kwestią czasu i owszem - padł, tyle że dla gości. W 20. min Kazachowie przeprowadzili pierwszą składną akcję, po której trybuny ucichły. Siergiej Łarin pobiegł prawą stroną boiska, dokładnie zagrał do Dmitrija Biakowa (gdzie byli nasi środkowi obrońcy?), a ten z kilku metrów pokonał Artura Boruca. Szok. Polacy się jeszcze nie otrząsnęli, a mogli już przegrywać 0:2! Kolejna zaskakująca kontra gości zakończyła się technicznym lobem Nurboła Żumaskalijewa - tym razem Boruc przerzucił piłkę ponad poprzeczką. Do przerwy nic się już nie zmieniło. Nasi bili głową w kazachski mur, próbowali szczęścia w strzałach z dystansu (Wojciech Łobodziński i Jacek Krzynówek) - bez efektu. Słabi, zadziwieni obrotem sprawy i wynikiem nie byli w stanie odwrócić losów meczu. Zamiast fety - schodzących na przerwę piłkarzy żegnały nieśmiałe gwizdy. Nie tak wszystko miało wyglądać.
W drugiej połowie musiało być lepiej i było. Beenhakker wprowadził na boisko Macieja Żurawskiego i Marcina Wasilewskiego, nasi ruszyli do zmasowanych ataków. Nim jednak rozmontowali obronę rywali, na stadionie zapanowała ciemność. Zgasły bowiem jupitery i mimo przenikliwego zimna... zrobiło się naprawdę gorąco. Zawodnicy zeszli do szatni, przerwa się przedłużała. Wszyscy się zastanawiali, co dalej. Przez moment realny stał się scenariusz, wedle którego mecz zostałby dokończony w niedzielę przy dziennym świetle. Na szczęście po pół godzinie światła znów rozbłysły, a wraz z nimi gra reprezentacji Polski. Po przymusowej przerwie nasi wreszcie zaczęli spisywać się na miarę oczekiwań. Zaatakowali z pasją i efekty przyszły natychmiast.
W 56. min Krzynówek dokładnie zagrał do Smolarka, a ten w sytuacji sam na sam efektownie przerzucił piłkę ponad Dawidem Łoriją. Osiem minut później Jacek Bąk doskonale podał do Ebiego, który płaskim uderzeniem zdobył drugiego gola. Owacje jeszcze nie ucichły, gdy Smolarek wpisał się na listę strzelców po raz trzeci. Tym razem zza pola karnego przymierzył tyleż pięknie, co dokładnie, tuż przy słupku. To był popis, to był nokaut. - Cieszę się z hat-tricka, ale nie uważam się za bohatera. Cały zespół zapracował na te bramki i wygraną - przyznał później skromnie nasz napastnik. Więcej goli w sobotę już nie padło. Polacy po ciężkim boju, z kłopotami, zrealizowali swój cel i zbliżyli się do Euro 2008 na wyciągnięcie dłoni. Po remisach Serbii i Finlandii brakuje im już tylko trzech punktów do wymarzonego, pierwszego w historii awansu do mistrzostw Europy. 17 listopada na Stadionie Śląskim w Chorzowie zmierzą się z Belgią i... wierzymy, że postawią wówczas kropkę nad i. - Sprawa awansu jest w naszych rękach, nie musimy na nikogo się oglądać. Ale stąpamy twardo po ziemi - skomentował Beenhakker, który wie doskonale, iż jego podopiecznych czeka jeszcze trudne zadanie i ciężkie boje.
Piotr Skrobisz

Grupa A
Wyniki: Polska - Kazachstan 3:1 (0:1). Euzebiusz Smolarek (56., 64., 66.). - Dmitrij Biakow (20.). Żółta kartka: Siergiej Łarin. Sędziował Espen Berntsen (Norwegia). Widzów: 13 000. Polska: Artur Boruc - Michał Żewłakow (46. Marcin Wasilewski), Jacek Bąk, Mariusz Jop, Grzegorz Bronowicki - Wojciech Łobodziński (79. Kamil Kosowski), Dariusz Dudka, Mariusz Lewandowski, Jacek Krzynówek - Euzebiusz Smolarek, Marek Saganowski (46. Maciej Żurawski).

Azerbejdżan - Portugalia 0:2 (0:2). Bruno Alves (12.), Hugo Almeida (45.); Armenia - Serbia 0:0; Belgia - Finlandia 0:0.

Tabela

1. Polska 12 24 20:10
2. Finlandia 12 20 11:6
3. Portugalia 11 20 21:9
4. Serbia 11 17 13:8
5. Belgia 11 12 10:14
6. Armenia 9 9 4:8
7. Kazachstan 11 7 9:18
8. Azerbejdżan 9 5 4:19
"Nasz Dziennik" 2007-10-15

Autor: wa