Równość, czyli homodominacja
Treść
Zdjęcie: Mateusz Marek/ Nasz Dziennik
Nachalna indoktrynacja uczniów ma być sposobem na ukojenie wydumanych bolączek środowisk homoseksualnych.
Taką metodę wpajania równościowych postaw promuje, idąc śladami swojej poprzedniczki, Małgorzata Fuszara, pełnomocnik rządu do spraw równego traktowania. W myśl polecanych przez minister materiałów dla nauczycieli pt. „Lekcja równości”, a przygotowanych przez Kampanię Przeciw Homofobii, każdy temat jest dobry, by na lekcjach przemycać tematykę LGBT. Podręcznik sprawę stawia dość jasno i na pytanie: „Czy w mojej klasie są jakieś osoby LGBT?”, ma jednoznaczną odpowiedź: „Tak. Średnio w każdej klasie znajduje się jakiś uczeń lub uczennica LGBT […]”. Stąd też wynika potrzeba szerokiej edukacji równościowej, która jednak w praktyce wygląda raczej jak indoktrynacja.
„Wprowadzaj temat LGBT i homofobii naturalnie, regularnie, nie jedynie przy wyjątkowych okazjach. Pokaż, że jest to temat ważny i powszechny, a nie marginalny” – zachęcają autorzy książki. Ale nie tylko, bo tematyka środowisk homoseksualnych może też być głównym tematem lekcji.
Celebryci wzorem
Przeraża już sama propozycja poprowadzenia takich zajęć np. z języków obcych. Okazuje się, że podręcznik to zbędny balast, bo na pewno przeważa w nim heteroseksualne podejście do świata. Lepsze zatem będą tzw. materiały źródłowe z szeroko pojętych mediów, które odnoszą się do tematyki LGBT, które należy omówić „w kontekście społecznym specyficznym dla kraju nauczanego języka”.
„Tematami takimi mogą być na przykład: małżeństwa, związki partnerskie, homofobia lub coming out osób publicznych. Jednocześnie za materiał źródłowy posłużyć mogą teksty kultury i popkultury (np. filmy, książki) podnoszące tematykę i zawierające wątki LGBT” – radzą eksperci KPH.
Jak ognia należy unikać w edukacji posługiwania się przykładami zakładającymi powszechną heteroseksualność. I tak „zamiast: ’Książę William był obiektem westchnień nastolatek’, możesz powiedzieć: ’…był obiektem westchnień wielu osób’ lub ’…był obiektem westchnień wielu nastolatek i nastolatków’”.
Nauczyciele instruowani są także, że powinni jak najczęściej podawać na lekcjach przykłady znanych postaci – wymienionych w podręczniku jako osoby określające się jako geje, lesbijki, osoby biseksualne lub transpłciowe lub w stosunku do których „istnieją różne przekazy mówiące, że w pewnym etapie życia były w związku jednopłciowym lub miały homoseksualne przyjaźnie”. Ich upodobania seksualne co prawda nie mają być głównym tematem dyskusji, ale ten fakt powinien być uwypuklony przy okazji omawiania ich wkładu w kulturę, naukę etc.
Dyskryminujący polonez
Poradnik poleca też zapraszanie do szkół gości, najlepiej doświadczonych edukatorów (m.in. homoseksualistów, osoby transpłciowe), z organizacji zajmujących się problemami środowisk LGBT. „Zapraszanie gości do klasy oraz organizowanie imprez i festynów szkolnych jest jedną z metod pokazywania pluralizmu i różnorodności oraz szerszego kontekstu społecznego funkcjonowania szkoły. Wiele organizacji pozarządowych specjalizuje się w edukacji młodzieży i może wprowadzić do szkoły ciekawe tematy metodami czasem trudnymi do zastosowania przez nauczyciela lub nauczycielkę (takimi jak: gry, zabawy oraz dzielenie się własnymi doświadczeniami)” – czytamy w poradniku.
Jak owe gry i zabawy miałyby wyglądać, nie opisano. Jednakże wielość problemów podnoszonych przez środowiska homoseksualne pozwala snuć pewne domysły. Drogowskazem może być np. poruszony w podręczniku problem balów maturalnych. Otóż jak się okazuje, studniówka jest źródłem dyskryminacji, bo tradycyjny polonez tańczony jest w parach heteroseksualnych.
„Nie jest powiedziane wprost, że osoby homoseksualne i ich partnerzy/partnerki nie mogą brać udziału w polonezie, ale dotychczas nie było precedensu tańczącej pary tej samej płci” – czytamy. Problemem są też tzw. walentynki, którym w obawie przed reakcją otoczenia osoby homoseksualne mogą się tylko przyglądać.
Nakazy i zakazy
W książce nauczyciele zachęcani są do aktywnego przeciwdziałania homofobii. Aby efekt był trwały i miał większy zasięg, do sprawy należy podejść „holistycznie – na poziomie całej szkoły”.
„Wprowadzenie odpowiedniej strategii i polityki postępowania jest najlepszym sposobem na stworzenie w szkole bezpiecznej i przyjaznej atmosfery” – czytamy. Autorzy proponują, by wszystkie przejawy przemocy rówieśniczej zostały nazwane i wymienione, gdyż inaczej pewne formy dyskryminacji mogą pozostać niezauważone. Lektura poradnika ma nie pozostawić w czytelniku złudzeń co do tego, że młodzież homoseksualna nie dość, że jest osamotniona w swoich problemach, to ilość dotykających ją przejawów dyskryminacji w szkole wymaga zdecydowanych interwencji.
Nie dziwi więc, że podręcznik zawiera zestawienie postaw nauczycieli – tych poprawnych i tych niedopuszczalnych – wobec osób homoseksualnych. Wśród zakazanych praktyk wymieniony jest przykład zaproszenia osoby homoseksualnej do udziału w debacie o tytule „Czy homoseksualność jest grzechem?”, w której miałaby stanąć naprzeciwko księdza, „czyli reprezentanta grupy większościowej i uprzywilejowanej religii”. W ocenie autorów, taka próba konfrontacji „jest sytuacją replikującą opresje społeczne, jakim poddane są osoby LGBT, a nie edukacyjną sytuacją równościową”. To nie jedyne odwołanie do Kościoła katolickiego, bo w książce autorzy sięgają epizodycznie do Katechizmu, który porusza temat homoseksualizmu – ale jak czytamy, „w protekcjonalny sposób”. Za to chwalone są inne, bardziej postępowe wspólnoty religijne.
Marcin Austyn
Nasz Dziennik, 19 sierpnia 2014
Autor: mj