Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rosyjska "Solidarność" jeszcze nie solidarna

Treść

- Lojalność będąca głównym elementem państwa mafijnego, ekonomia stanowiąca dziwną kontaminację Adama Smitha i Karola Marksa - zdefiniował rosyjską rzeczywistość Gari Kasparow, lider opozycyjnego Zjednoczonego Frontu Obywatelskiego, podczas wczorajszego panelowego spotkania w Warszawie zorganizowanego przez Fundację im. Kazimierza Pułaskiego. Jego zdaniem, jest to optymalny czas do rozpoczęcia walki z systemem Putinowskiego terroru, do której opozycja przystępuje pod hasłem "solidarności". Brak dostępu do mediów, terror, niepewność jutra, rozbicie - to codzienność tych, którzy odważyli się wystąpić przeciwko władzy na Kremlu.

- Możecie nie być z nami, ale nie bądźcie przeciwko nam - apelował Kasparow podczas panelu "Model przywództwa we współczesnej Rosji". Zwrócił uwagę na liczne, agresywne i proputinowskie publikacje na całym świecie. - Teraz opozycja może się zjednoczyć i być silna - ocenił, przypominając, że w Rosji wolno krytykować poszczególnych ministrów, ale nie "samego szefa". - Wierzę, że wystarczą dwa tygodnie wolnych mediów i kurtyna popularności Putina upadnie - ocenił. - Jedyne, czego chcemy, to publiczna debata i tego właśnie się on obawia - skonstatował.
Władimir Putin stworzył skuteczny PR-owski system, zapewniający Rosji poparcie zachodnich mediów. Metodą na zapewnienie Kremlowi monopolu na informowanie społeczeństwa jest m.in. niedopuszczanie do głosu działaczy opozycyjnych. - Chcieliśmy zorganizować opozycyjną konferencję w należącym do zachodnich inwestorów hotelu Hilton, podpisaliśmy kontrakt, zapłaciliśmy i... odwołano ją z przyczyn technicznych - przypomniał Kasparow. - "Putinjugend" wydały plakat z napisem: "Amerykański obywatel Gari Kasparow". Musiałem zdobyć z amerykańskiej ambasady zaświadczenie, że nie jestem obywatelem USA, po czym podałem sprawę do sądu. Dokument zaginął w trakcie procesu, a w międzyczasie zmieniono linię obrony, mówiąc, że na plakacie jest mowa o innym Gari Kasparowie i... sąd przyjął to tłumaczenie - podawał inny przykład postępowania z opozycją były szachowy mistrz świata.
Wybrani dziennikarze i politycy zapraszani są przez Kreml do klubu, w którym spotykają się w sytuacji zupełnie nieformalnej. - Mogłem pić koniak z premierem Rosji i czyż to nie jest demokracja! - zachwycał się jeden z amerykańskich dziennikarzy zacytowany przez Krystynę Kuczab-Redlich, uczestniczącą w dyskusji autorkę publikacji dotyczących współczesnej Rosji. Jest ona, mówiła Kuczab-Redlich, krajem wielkiej mitologii, stanowiącej zasłonę dla rosyjskiej polityki wewnętrznej, która dla obcokrajowców jest niemalże nie do przebicia. Zauważyła, iż w obliczu kryzysu wszędzie dokonano cięć budżetowych, z wyjątkiem policji, prokuratury i wydziału propagandy - ten ostatni otrzymał dodatkowo równowartość 100 mln dolarów.
W opinii Kasparowa, najwyższy czas, aby opozycja - ta rzeczywista, nie zaś fałszywa, przed którą ostrzegał - zaczęła się jednoczyć. Sytuacja w Rosji staje się coraz trudniejsza. Władze Gazpromu ograniczają dostawy gazu na wewnętrzny rynek rosyjski, by jak najwięcej zyskać na sprzedaży tego paliwa. W efekcie 14,5 mln gospodarstw rolnych nie ma dostępu do gazu. Kasparow podkreślił, że Rosja potrzebuje zmian, problem jednak w tym, iż ludzie obawiają się, że zmiana może być gorsza niż obecna rzeczywistość. - Mają przekonanie, że od nich nic nie zależy, że człowiek jest niczym i można z nim uczynić, cokolwiek się chce złego. Sytuacja jest podobna do tej sprzed trzydziestu lat - tak tłumaczył Kasparow bierność Rosjan.
Jak zmierzyć popularność Putina? - pytał retorycznie, nawiązując do mitu jego "kultu". I odpowiadał, iż nie ma na ten temat żadnych obiektywnych danych. Nie dostarczają ich bowiem ani źródła rządowe, ani znajdujące się w rękach rządu media. Remedium na bolączki Rosji miałaby być rosyjska "Solidarność" zrzeszająca w swoich szeregach wszystkich członków opozycji. - Jest to ewidentne nawiązanie do polskiego ruchu "Solidarność", pytanie tylko, co na to władze polskiego związku - skomentował Andrzej Maciejewski, ekspert ds. polityki z Instytutu Sobieskiego. Wszystko wskazuje na to, iż to właśnie w Polsce rosyjska opozycja będzie szukała poparcia dla prowadzonej działalności.
Tymczasem zachodni politycy i media wydają się absolutnie nie dostrzegać rzeczywistego oblicza putinowskiej Rosji. - Nauczyliśmy się z historii tyle, że nie nauczyliśmy się niczego - powiedział Kasparow, przypominając niedawną agresję Rosji na Gruzję i napływające z różnych stron świata wyrazy współczucia dla Kremla. - Relacje krajów Zachodu z Rosją pachną gazem i są nieco oleiste - ironizował, dodając, iż Putin doskonale zdaje sobie sprawę, że za ropę i gaz można wiele kupić. Poproszony o komentarz do zaplanowanej na 1 września wizyty Władimira Putina w Polsce Kasparow powiedział, że nie widzi nic złego w samym zaproszeniu, jednakże w jego opinii Polska przegrała psychologiczną walkę. Pytanie, czy swoją batalię wygra rosyjska opozycja, jeszcze długo pozostanie bez odpowiedzi.
Anna Wiejak
"Nasz Dziennik" 2009-05-13

Autor: wa