Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rostowski: Czuję się zagubiony

Treść

Minister finansów Jacek Rostowski spodziewa się "mocnego uderzenia w polską gospodarkę". Ma to być skutkiem "turbulencji" w strefie euro. Podkreślał, że Polska w ten trudny okres wchodzi w dobrej kondycji. Z wypowiedzi ministra finansów można było jednak wyczytać między wierszami, że w przyszłym roku spodziewa się wolniejszego wzrostu gospodarczego w naszym kraju niż 4-procentowego, założonego w przyjętym przez rząd we wtorek projekcie budżetu państwa.

Minister finansów Jacek Rostowski wziął wczoraj udział w spotkaniu z reprezentantami SLD, na czele z liderem partii Grzegorzem Napieralskim. Kampanię wyborczą polityk Platformy przedłożył nawet nad zawodowe obowiązki wynikające ze sprawowania przez Polskę prezydencji. Jak sam przyznał, mimo że nie udało się przesunąć rozmowy z Napieralskim na czwartek, zdecydował się spotkać z szefem SLD, zamiast pojechać do Parlamentu Europejskiego, gdzie zaplanowano rozstrzygające głosowanie w sprawie tzw. sześciopaku. Minister finansów zadbał, aby już przed debatą z szefem SLD zyskać przewagę. Na zwołanej wcześniej konferencji prasowej przekonywał dziennikarzy, a podczas spotkania z reprezentantami SLD polityków Sojuszu, że to Sojusz Lewicy Demokratycznej chce podwyższyć podatek VAT. Z wywodu ministra finansów wynika, iż wnioski tego typu wysnuł po przeczytaniu porozumienia, jakie SLD podpisał z Business Center Club. Grzegorz Napieralski chyba nie bardzo rozumiał, dlaczego miałby być zwolennikiem podwyższenia tego podatku. Faktem jest natomiast, iż trzeba było się nazywać "Rostowski", żeby podatek VAT podnieść, a także to, że kolejną podwyżkę VAT rząd Donalda Tuska już sobie przygotował do uruchomienia w razie potrzeby. Rostowski mówił także o swoim "zszokowaniu" tym, że SLD proponuje w programie partii oszczędności polegające na ograniczeniu becikowego i ulgi prorodzinnej. Napieralski tłumaczył później, że prawo do prorodzinnych ulg mają dzisiaj także osoby zamożne, dla których faktycznie ulga taka nie stanowi znacznej pozycji w domowym budżecie. Minister finansów przyznał, że ulga prorodzinna "ma pewne słabości". Choć Napieralski nie okazał się zbyt silnym konkurentem dla Rostowskiego w rozmowie o finansach państwa, minister finansów nie zdołał się jednak powstrzymywać przed całą masą złośliwości pod adresem Napieralskiego i SLD. Szefa Sojuszu w spotkaniu z ministrem finansów wspierał m.in. były wiceminister u Rostowskiego Stanisław Gomułka. Gomułka, główny ekonomista BCC, jest kandydatem w nadchodzących wyborach do Senatu, jednak wcale nie z list SLD, lecz Unii Prezydentów Miast. Napieralski podkreślał, że ma bardzo złe zdanie o kondycji finansów publicznych naszego kraju. Ocenił, iż doszło wręcz do ich zapaści. Dopytywał także, czy przyjęty we wtorek przez rząd projekt budżetu państwa jest możliwy do zrealizowania.

Budżet do weryfikacji
Tradycyjnie już podczas kampanii wyborczej, aby nie tracić punktów u wyborców, minister Rostowski oszczędza Polakom rzetelnego opisu stanu finansów państwa. Niezależnie od tego, która partia przejmie ster władzy, prawdę poznamy po wyborach. Już jednak wczoraj obawy co do realności przyszłorocznego budżetu państwa potwierdził minister gospodarki, wicepremier Waldemar Pawlak. W specjalnie wydanym przez resort gospodarki oświadczeniu Pawlak stwierdził, iż przyjęcie przez rząd projektu budżetu na 2012 r. miało charakter techniczny. - Po wyborach trzeba będzie go ponownie przeanalizować - powiedział wicepremier. W realizację zaplanowanego w projekcie budżetu 4-procentowego wzrostu gospodarczego w Polsce w przyszłym roku zdawał się natomiast wątpić sam minister Rostowski. Podczas spotkania z Napieralskim poinformował, że średnia prognoza analityków dotycząca polskiego PKB na 2012 r. wskazuje, iż jego wzrost wyniesie 3,5 procent. Zapewniał jednak, iż to nie problem, gdyż dzięki temu, że w tym roku będziemy mieć większą od zakładanej inflację, to wyższe będzie nominalne PKB wpływające na wysokość dochodów, co oznacza, że zaplanowany za przyszły rok deficyt budżetowy nie okaże się zagrożony. Rostowski poinformował, iż polska gospodarka wchodzi w trudny okres, jednakże jest w dobrej kondycji. W ocenie ministra finansów, może nastąpić mocne uderzenie w polską gospodarkę wskutek turbulencji w strefie euro. Przypomniał, że mówił o tych zagrożeniach już podczas swojego wystąpienia w Parlamencie Europejskim i wytknął Napieralskiemu, że wtedy politycy SLD obśmiewali jego wypowiedź. Odniósł się także do podwyższenia przez rząd PO - PSL podatku VAT. Rostowski wyjaśniał, że była to trudna i bolesna decyzja, ale starano się ją zamortyzować, obniżając VAT na niektóre produkty żywnościowe. Zapytany przez polityków SLD o trudną sytuację emerytów, których kilka milionów musi przeżyć za kilkaset złotych miesięcznie, Rostowski przekonywał, że ich sytuacja wyraźnie się poprawiła, gdyż w 2005 roku przeciętna emerytura wyniosła 1257 złotych, a w 2011 - 1795 złotych.

Artur Kowalski

Nasz Dziennik Czwartek, 29 września 2011, Nr 227 (4158)

Autor: au