Rośnie pesymizm wśród Francuzów
Treść
W życzeniach skierowanych w miniony wtorek do Francuzów za pośrednictwem prasy premier Francji Dominique de Villepin życzył wszystkim rodakom "aktywności w nowym roku, prawdy, determinacji i odwagi". Stwierdził, że jego rodacy powinni wierzyć w to, że "polityka może coś zmienić". Jednak statystyki pokazują, że dla wielu będą to życzenia nie do spełnienia.
Mimo apelu premiera, ostatni sondaż przeprowadzony przez Instytut BVA na zlecenie gospodarczego dziennika "Echo", pokazuje, że aż 67 proc. Francuzów negatywnie ocenia politykę ekonomiczną rządu. Najbardziej krytyczni w stosunku do niej są robotnicy, z których jedynie 18 proc. pozytywnie odnosi się do poczynań gabinetu Dominique'a de Villepina. Najwięcej zwolenników obecny rząd ma wśród najbogatszych obywateli (40 proc. poparcia) i wśród osób pełniących kierownicze stanowiska (34 proc. pozytywnych opinii).
Aż 72 proc. Francuzów pesymistycznie widzi perspektywę ewolucji rynku pracy, na którym panuje obecnie prawie 10-procentowe bezrobocie. Trudności z zatrudnieniem sprawiają, że 60 proc. ankietowanych uważa, iż ich osobista przyszłość rysuje się w ciemnych kolorach. 72 proc. badanych sądzi, że wzrosną podatki, a 75 proc. respondentów oczekuje spadku poziomu stopy życiowej.
Chociaż oficjalne statystyki mówią o zmniejszeniu się w ostatnich miesiącach liczby bezrobotnych, jednak nie dokonało się to dzięki zwiększeniu ilości stanowisk pracy. Przyczyną lekkiego spadku bezrobocia, które wynosi obecnie 9,6 proc., była przede wszystkim polityka tworzenia prowizorycznych etatów finansowanych z budżetu państwa. Jak pisze prof. ekonomii Pierre Cahuc z Uniwersytetu Paryż-I, "rząd aplikuje dobrze znany przepis: przed każdymi ważnymi wyborami, [tym razem chodzi o wybory prezydenckie 2007 r. - przyp. FLC] trzeba zmniejszyć statystycznie bezrobocie i pomnożyć etaty wsparte państwowymi finansami". W jego opinii, taka polityka "powstrzymuje głębokie reformy w dziedzinie zatrudnienia". W tej sytuacji społeczeństwo francuskie nie może dostrzec jakiejkolwiek poprawy na rynku pracy, co pogłębia jedynie społeczny pesymizm.
Ogłoszono też niepomyślne dane dotyczące handlu zagranicznego. Wynika z nich, że w 2005 r. prawie czterokrotnie zwiększył się deficyt handlowy Francji, oceniany na 24 mld 222 mln euro. W 2004 r. wyniósł on 5 mld 959 mln euro. Jedną z głównych przyczyn powiększenia się deficytu były niewątpliwie podwyżki cen ropy naftowej. Oblicza się, że są one odpowiedzialne za połowę jego wzrostu. Wzrost kosztów nośników energii nie wyjaśnia jednak w całości fenomenu tak dużej dynamiki zwiększania się deficytu handlowego. Zdaniem specjalistów, jest to niezbity dowód na to, że Francja płaci cenę za spadek konkurencyjności jej przedsiębiorstw na rynkach światowych. Złe wyniki ekonomiczne, marazm na rynku pracy, wzrost kosztów utrzymania sprawiają, że spada morale francuskiego społeczeństwa, które z coraz większym niepokojem patrzy w swoją przyszłość.
Franciszek L. Ćwik, Caen
"Nasz Dziennik" 2006-01-16
Autor: mj