Rosjanie wolą dolary
Treść
Gdy 10 lat temu pojawiły się pierwsze banknoty i monety euro, Rosjanie nie byli nimi szczególnie zainteresowani. Na czarną godzinę oszczędzano dolary. Teraz nieufność do euro powróciła. Już w sierpniu rosyjskie banki odnotowały wyraźnie zmniejszenie ilości wymian rubli na unijny pieniądz, chociaż był to szczyt wyjazdów zagranicznych.
Ta tendencja utrzymywała się do końca 2011 roku. Chociaż, zdaniem ekonomistów, rosnący kurs euro względem rubla powinien zachęcić do oszczędzania w tej walucie, obroty cały czas spadają. Jest to, w ocenie specjalistów z grupy Finmarket, nowe zjawisko. W 2010 roku, chociaż już pojawiły się pierwsze doniesienia o kryzysie, niczego takiego jeszcze nie zaobserwowano.
Główny ekonomista funduszu "Uralsib Kapital" Aleksiej Diewiatow zauważa, że europejskie problemy zadłużeniowe i dyskusje o rozpadzie strefy euro wraz z powrotem do walut narodowych nakazują Rosjanom obawiać się, że euro być może straci swoją siłę nabywczą. - Dolar na razie jest dość stabilny, pomimo że akurat w sierpniu pogłębiły się problemy z deficytem w USA, jednak z tego kraju napływa mniej negatywnych informacji - wyjaśnia.
Rosyjscy politycy często podają własną stabilną sytuację gospodarczą jako przykład sukcesu w kontraście do pogrążonej w kryzysie Europy. - Trudny okres globalnego kryzysu minął bez większych strat i ryzyka - mówił w kwietniu premier Władimir Putin w sprawozdaniu o stanie państwa i dawał przykłady krajów UE, które nie mogą pochwalić się taką pewnością o stan swojej ekonomii. Rosyjscy analitycy patrzą na strefę euro najczęściej oczyma... Niemców. "Dzięki nowej unii walutowej Niemcy zdołali wzmocnić się na pozycji wiodących eksportowych gospodarek świata" - ocenia Diewiatow. Zaś państwa południa kontynentu "nie umiały wykorzystać możliwości nowej waluty", a teraz "nie mogą podnieść konkurencyjności poprzez dewaluację własnej waluty".
W Rosji odnotowuje się wszelkie wpadki unijnego projektu: kolejne kryzysy i kiepski nastrój obywateli zachodniej Europy. Kluczowy wskaźnik dla rosyjskich rynków finansowych w ocenie sytuacji eurozony to nie tyle cena europejskiej waluty w rublach, ile kurs euro do dolara. Obecnie przypomina się, że w chwili powstania euro (gdy funkcjonowało tylko w obiegu bezgotówkowym) płacono za nie 1,18 dolara, wkrótce jednak cena spadła do 82 centów. Obecnie sytuacja jest odmienna. Za euro płaci się 1,30 dolara, ale to nie zwiększyło zaufania Rosjan do euro. Dotyczy to przy tym tak samo zwykłych obywateli, jak i funduszy inwestycyjnych. Obroty wymiany rubla na euro związane są tylko z poziomem wymiany handlowej z Niemcami.
Nad Wołgą z dystansem ocenia się europejski eksperyment. Zupełnie realnie mówi się, że być może po prostu zakończy się on w 2012 roku. - Problemy euro związane są przede wszystkim z tym, że jedną walutę wykorzystuje się do obsługi gospodarek absolutnie nieporównywalnych pod względem stopnia rozwoju gospodarczego - mówił 8 grudnia w Pradze Dmitrij Miedwiediew, a jego spostrzeżenie jest tyleż oczywiste, co niedopuszczalne w dyskusjach polityków unijnych, zmuszających się do oficjalnego optymizmu.
Wprawdzie podczas tej samej wizyty rosyjski prezydent stwierdził, że "problemy strefy euro powinny rozwiązać jej kraje, a nie jakiś inne", które miałyby się "poświęcić". Ale kiedy indziej wyraził poparcie dla rosyjskiej pomocy dla Unii Europejskiej, o ile odbywać się to będzie wyłącznie poprzez MFW. Rosja zainwestuje w ratowanie unijnych finansów i euro nawet 20 mld dolarów. - Leży to w interesie UE, ale także i Rosji. 41 proc. naszych zagranicznych rezerw walutowych jest w euro - tłumaczył Miedwiediew na szczycie Unia - Rosja w połowie grudnia.
Piotr Falkowski
Nasz Dziennik Wtorek, 3 stycznia 2012, Nr 2 (4237)
Autor: au