Rosjanie wiążą nadzieje z rządem Tuska
Treść
Z Michaiłem Leontiewem, rosyjskim dziennikarzem, politologiem, rozmawia Eugeniusz Tuzow-Lubański
Czego spodziewa się Pan po wizycie polskiego premiera Donalda Tuska w Moskwie?
- Oczekuję, że w wyniku tej wizyty nastąpi normalizacja i pragmatyzacja rosyjsko-polskich relacji. Nie wydaje mi się, aby nowy polski rząd był zbytnio prorosyjski i nie liczymy na ogromne pozytywne zmiany w naszych wspólnych relacjach. Ale liczymy na to, że nowa ekipa rządząca w Polsce - w odróżnieniu od poprzedniej - to normalni i przewidywalni ludzie. Liczymy także na to, że obecna polska polityka nie jest opętana maniakalnymi ideami. Moim zdaniem, obecny polski rząd zajmuje bardziej pragmatyczną pozycję w stosunku do Rosji, USA i UE. Logika postępowania i myślenia władz w Warszawie nie jest dla Rosji może zbyt wygodna, ale na pewno jest zrozumiała.
Jak w takim razie Rosja postrzega ewentualną instalację elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Polsce?
- W tej sprawie nie ma żadnych niedomówień. Decyzja w sprawie tarczy antyrakietowej w Polsce została podjęta. To nie znaczy jednak, że Rosja powinna ją akceptować. Zadaniem Polski jest teraz uzyskać za to najwyższą cenę, tak z punktu widzenia gospodarczego, jak i bezpieczeństwa kraju.
Nie będziemy ukrywać tego, że polityka często jest podobna do handlu...
- Ale Polacy dosyć umiejętnie wykorzystują tę zasadę.
Rosjanie też nie są w tej sprawie ostatni...
- Niekiedy tak, ale nie zawsze.
Czy Pan naprawdę uważa, że elementy amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Polsce będą zagrażać bezpieczeństwu Rosji, przecież ta niewielka liczba rakiet amerykańskich nie będzie uzbrojona w głowice nuklearne?
- W odróżnieniu od strony amerykańskiej Polska nie udaje, iż te rakiety będą skierowane przeciwko Iranowi. To tylko Amerykanie mogą prowadzić politykę egoistyczną na krawędzi absurdu. Polacy natomiast muszą być realistami.
Amerykański system antyrakietowy jest podobny do innych systemów rakietowych. I nie będzie można w momencie kryzysowym zagwarantować, czy rakiety amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Polsce mają głowice nuklearne, czy nie. Im więcej będzie elementów tarczy - tym trudniej będzie określić ostateczny cel tego systemu rakietowego. Dlatego Rosji nie wolno bagatelizować tej sprawy. Rozpowszechnienie elementów amerykańskiego systemu bezpieczeństwa na Europę jednoznacznie zagraża Rosji ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Chciałbym tu przytoczyć wypowiedź prozachodniego rosyjskiego polityka Jegora Gajdara, który powiedział, że bezpieczeństwu życia ludzkiego zagraża czas lotu rakiety. Jeżeli w wyniku instalacji systemu rakietowego Stanów Zjednoczonych w Polsce czas lotu rakiety do Rosji znacznie się skróci, to czy jest normalne wtedy tłumaczenie, iż rakiety amerykańskie w Polsce nie zagrażają bezpieczeństwu Rosjan?
Dlatego pytam - czy podczas kryzysu kubańskiego na początku lat 60. rakiety sowieckie nie zagrażały bezpieczeństwu USA, gdy zostały zainstalowane na Kubie "dwa kroki" od Stanów Zjednoczonych?
W obecnej sytuacji Polska chyba rozumie, że od momentu zainstalowania rakiet amerykańskich na swoim terytorium rakiety rosyjskie będą wycelowane w jej kierunku.
Czy Pana zdaniem wynika z tego, iż Rosja będzie zagrażać Polsce?
- W sytuacji, gdy świat stoi na krawędzi katastrofy globalnej, związanej z katastroficznym upadkiem dolara amerykańskiego i światowym kryzysem gospodarczym, który może spowodować konflikty wojskowe w skali globalnej, Polska popełniła - moim zdaniem - wielki błąd, zgadzając się na instalację amerykańskiej tarczy antyrakietowej na własnym terytorium. Przecież nikt Polski do tego kroku nie zmuszał.
Jakiemu celowi ma służyć budowa Gazociągu Północnego z Rosji bezpośrednio do Niemiec z pominięciem krajów Europy Środkowej? Czy to początek nowego sojuszu rosyjsko-niemieckiego?
- To projekt wyłącznie komercyjny i jest skierowany jedynie przeciwko państwom, które pełnią rolę krajów tranzytowych rosyjskich nośników energii do Europy jako środek presji politycznej. Projekt Nord Stream w żadnym wypadku nie jest skierowany przeciwko Polsce, lecz raczej przeciwko Białorusi. Przecież Polska nigdy nie wykorzystywała karty gazowej w celach politycznych. Natomiast z Ukrainą i Białorusią były poważne problemy w kwestii tranzytu gazu z Rosji do Europy. Wojny energetyczne z Ukrainą i Białorusią miały na celu wywiązanie się przez nas z podjętych zobowiązań w kwestii dostaw gazu do naszych partnerów europejskich, i nic więcej. Rosja nigdy nie szantażowała Europy, czego nie można powiedzieć o Ukrainie. Dbamy o bezpieczeństwo dostaw gazu do Europy i usuwamy przeszkody w tej kwestii. Czy to nie jest normalne? Gazociąg Nord Stream nie jest skierowany przeciwko Polsce, bo Polska może bezpiecznie otrzymywać rosyjski gaz z Niemiec. Dlatego Rosja nie planuje zamknięcia istniejących rurociągów do Europy - dlatego Polska nadal będzie odbiorcą i krajem tranzytowym rosyjskiego gazu.
Czy wystarczy surowca, aby gazociąg Nord Stream funkcjonował bez zakłóceń?
- Rosja ma dosyć wielkie złoża gazu i o to, że go nie wystarczy, możemy się nie obawiać. Inwestorzy, w tym i Gazprom, minimalizowali ostatnio wydobycie nowych źródeł ropy, żeby mieć rezerwowe złoża ropy. Wszystkie rozmowy o tym, że w Rosji nagle skończy się ropa, noszą wyłącznie spekulacyjny charakter. Takie rozmowy Rosjanie słyszą od 40 lat, a wydobycie ropy i gazu w naszym kraju stale wzrasta.
Jak z rosyjskiego punktu widz enia wygląda sprawa embarga artykułów żywnościowych z Polski?
- Spróbujmy rzeczy nazywać po imieniu. Rosja nigdy nie stosowała embarga na polską produkcję żywnościową. Problem polega na tym, że Rosja występowała przeciwko reeksportowi ukraińskiego mięsa przez Polskę. Nie trzeba było nas oszukiwać i wwozić z Polski do Rosji ukraińskiego mięsa złej jakości. I to jest przyczyna podstawowa naszego konfliktu. Mieliśmy sprawę z fałszywymi dokumentami certyfikacji produkcji, ponieważ certyfikaty na ukraińskie mięso były zrobione jak na polskie mięso. A dlatego że panowie Kaczyńscy zajmowali się nie ekonomią, lecz demagogią polityczną, to wykorzystali w swoim czasie ten konflikt, aby go zideologizować do skrajności. Bo tę sprawę można było uregulować już dawno między naszymi krajami.
Dziękuję za rozmowę.
Michaił Leontiew, ur. 1958, rosyjski dziennikarz, politolog, publicysta, komentator polityczny w rosyjskiej telewizji ORT. Znany z prokremlowskich poglądów. Redaktor naczelny tygodnika "Profil". Wcześniej pracował w dziennikach "Kommiersant" i "Niezawisimaja Gazieta".
"Nasz Dziennik" 2008-02-08
Autor: wa