Rosjanie wciąż negują zbrodnię katyńską
Treść
Trudniej o lepszy miernik stosunków polsko-rosyjskich. Moskwa wciąż nie poczuwa się do odpowiedzialności za zbrodnię katyńską oraz związane z nią śledztwo. Jej zdaniem, sprawa „wydarzeń katyńskich" się przedawniła.
Rosja nie zmieniła swojego stanowiska ws. zbrodni katyńskiej. Kreml wciąż uważa, że nia ma obowiązku wyjaśniać, co się stało z polskimi oficerami zaginionymi w wyniku „wydarzeń katyńskich". Stanowisko tej treści Moskwa przesłała do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
Z dokumentu wynika, że Rosja nie czuje się odpowiedzialna za zamordowanie polskich obywateli. Co więcej wciąż nie chce zrewidować ustaleń swojego śledztwa zakończonego w 2004 roku, w którym uznano, że zbrodnia katyńska to zwykłe przestępstwo. W związku z tym sprawę umorzono ze względu na przedawnienie. W swoim piśmie strona rosyjska konsekwentnie używa terminu „wydarzenia katyńskie”.
W swoim stanowisku wysłanym Trybunałowi Rosja podważa również wiarygodność list NKWD z nazwiskami polskich oficerów, jakie rodziny zamordowanych przedstawiły Trybunałowi. Zdaniem Moskwy dokumenty, które mają potwierdzać, że oficerowie zostali zamordowani, nie pochodzą z "oficjalnych akt rosyjskiego postępowania". - Nie podważamy autentyczności list, ale strona polska dostała ich kopie dopiero 23 września 2010 r. – twierdzi rosyjski rząd. Rodziny ofiar zbrodni katyńskiej uzyskali te dokumenty z Instytutu Pamięci Narodowej, który prowadzi polskie śledztwo katyńskie.
Rosjanie kwestionują również treść tabliczek z nazwiskami na płytach nagrobnych w Katyniu. Choć rosyjski rząd w 1998 r. sam podjął decyzję o budowie pomników-cmentarzy upamiętniających ofiary mordu NKWD, teraz oznajmia, że tabliczki z nazwiskami nie potwierdzają – w sensie prawnym – ani tego, że te osoby tam spoczywają, ani że zostały zamordowane. Podkreśla, że kompleks zaprojektowano w Polsce: "Autorzy pomników nie zwracali się do Głównej Prokuratury Wojskowej o listy ofiar wydarzeń katyńskich".
Rosjanie w dokumencie bronią również swojej decyzji o utajnieniu decyzji z 2004 roku, która zakończyła śledztwo ws. zbrodni katyńskiej. Zdaniem Moskwy zawiera ona informacje ważne dla bezpieczeństwa ich kraju.
Krewni zamordowanych przez Rosjan oficerów są wstrząśnięci stanowiskiem Moskwy. Ich zdaniem to „wstrząsający tekst”. – Nie liczyłam na przełom, skoro nie przyznano nam w rosyjskim śledztwie statusu pokrzywdzonych i odmówiono rehabilitacji naszych bliskich jako ofiar represji politycznych. Jednak powtarzane negowanie zbrodni to policzek dla nas – mówi Witomiła Wołk-Jezierska, córka zamordowanego oficera, która w czerwcu 2009 r. wraz z 12 innymi krewnymi ofiar wniosła do Strasburga skargę przeciw Rosji. Szczególnie boli ją używane w piśmie sformułowanie "wydarzenia katyńskie".
Stanowisko Rosji było ostatnim etapem przed wydaniem orzeczenia Trybunału w Strasburgu. Sędziowie po zapoznaniu się z oświadczeniem Moskwy wydarzą orzeczenie ws. skargi katyńskiej.
W swoim piśmie strona rosyjska podważa również zasadność procesu przez ETPC. Zdaniem Rosji, Trybunał nie ma prawa zajmować się mordem z 1940 roku, ponieważ nie obowiązywała wtedy europejska konwencja praw człowieka, która jest podstawą strasburskich orzeczeń.
– Ci, którzy mieli nadzieję, że stanowisko rządu Rosji w sprawie Katynia zmieni się pod wpływem tragedii smoleńskiej, mylili się – komentuje prof. Andrzej Nowak. – Sugestie polskiego rządu, że możemy liczyć na jakieś gesty ekipy Putina w sprawie zbrodni katyńskiej czy śledztwa smoleńskiego, okazały się nietrafione. Władzom Rosji zależy wręcz na poniżeniu strony polskiej – dodaje historyk z UJ, znawca Rosji.
żar/Rp.pl
Fronda.pl
Rosja nie zmieniła swojego stanowiska ws. zbrodni katyńskiej. Kreml wciąż uważa, że nia ma obowiązku wyjaśniać, co się stało z polskimi oficerami zaginionymi w wyniku „wydarzeń katyńskich". Stanowisko tej treści Moskwa przesłała do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
Z dokumentu wynika, że Rosja nie czuje się odpowiedzialna za zamordowanie polskich obywateli. Co więcej wciąż nie chce zrewidować ustaleń swojego śledztwa zakończonego w 2004 roku, w którym uznano, że zbrodnia katyńska to zwykłe przestępstwo. W związku z tym sprawę umorzono ze względu na przedawnienie. W swoim piśmie strona rosyjska konsekwentnie używa terminu „wydarzenia katyńskie”.
W swoim stanowisku wysłanym Trybunałowi Rosja podważa również wiarygodność list NKWD z nazwiskami polskich oficerów, jakie rodziny zamordowanych przedstawiły Trybunałowi. Zdaniem Moskwy dokumenty, które mają potwierdzać, że oficerowie zostali zamordowani, nie pochodzą z "oficjalnych akt rosyjskiego postępowania". - Nie podważamy autentyczności list, ale strona polska dostała ich kopie dopiero 23 września 2010 r. – twierdzi rosyjski rząd. Rodziny ofiar zbrodni katyńskiej uzyskali te dokumenty z Instytutu Pamięci Narodowej, który prowadzi polskie śledztwo katyńskie.
Rosjanie kwestionują również treść tabliczek z nazwiskami na płytach nagrobnych w Katyniu. Choć rosyjski rząd w 1998 r. sam podjął decyzję o budowie pomników-cmentarzy upamiętniających ofiary mordu NKWD, teraz oznajmia, że tabliczki z nazwiskami nie potwierdzają – w sensie prawnym – ani tego, że te osoby tam spoczywają, ani że zostały zamordowane. Podkreśla, że kompleks zaprojektowano w Polsce: "Autorzy pomników nie zwracali się do Głównej Prokuratury Wojskowej o listy ofiar wydarzeń katyńskich".
Rosjanie w dokumencie bronią również swojej decyzji o utajnieniu decyzji z 2004 roku, która zakończyła śledztwo ws. zbrodni katyńskiej. Zdaniem Moskwy zawiera ona informacje ważne dla bezpieczeństwa ich kraju.
Krewni zamordowanych przez Rosjan oficerów są wstrząśnięci stanowiskiem Moskwy. Ich zdaniem to „wstrząsający tekst”. – Nie liczyłam na przełom, skoro nie przyznano nam w rosyjskim śledztwie statusu pokrzywdzonych i odmówiono rehabilitacji naszych bliskich jako ofiar represji politycznych. Jednak powtarzane negowanie zbrodni to policzek dla nas – mówi Witomiła Wołk-Jezierska, córka zamordowanego oficera, która w czerwcu 2009 r. wraz z 12 innymi krewnymi ofiar wniosła do Strasburga skargę przeciw Rosji. Szczególnie boli ją używane w piśmie sformułowanie "wydarzenia katyńskie".
Stanowisko Rosji było ostatnim etapem przed wydaniem orzeczenia Trybunału w Strasburgu. Sędziowie po zapoznaniu się z oświadczeniem Moskwy wydarzą orzeczenie ws. skargi katyńskiej.
W swoim piśmie strona rosyjska podważa również zasadność procesu przez ETPC. Zdaniem Rosji, Trybunał nie ma prawa zajmować się mordem z 1940 roku, ponieważ nie obowiązywała wtedy europejska konwencja praw człowieka, która jest podstawą strasburskich orzeczeń.
– Ci, którzy mieli nadzieję, że stanowisko rządu Rosji w sprawie Katynia zmieni się pod wpływem tragedii smoleńskiej, mylili się – komentuje prof. Andrzej Nowak. – Sugestie polskiego rządu, że możemy liczyć na jakieś gesty ekipy Putina w sprawie zbrodni katyńskiej czy śledztwa smoleńskiego, okazały się nietrafione. Władzom Rosji zależy wręcz na poniżeniu strony polskiej – dodaje historyk z UJ, znawca Rosji.
żar/Rp.pl
Fronda.pl
Autor: wa