Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rosjanie kupowali informacje, by zablokować kupno Możejek?

Treść

Wywiad jednego z krajów za 100 tys. euro nabył tajną informację dotyczącą sprzedaży Polskiemu Koncernowi Naftowemu Orlen litewskiej rafinerii w Możejkach - ujawnił Arvydas Pocius, dyrektor Departamentu Bezpieczeństwa Państwowego Litwy. Oświadczył on również, że w ten sposób próbowano zapobiec przejęciu litewskiej rafinerii przez polską firmę. Informację tę przekazał podczas przesłuchania w sejmie litewskim, który miał go odwołać z zajmowanej funkcji. Po tym wyznaniu posłowie nagle zmienili zdanie. Dyrektor Pocius utrzymał stanowisko, przynajmniej na razie.



Korzystając z prawa do ostatniego słowa, A. Pocius opowiedział posłom o - jego zdaniem - rzeczywistych powodach "zmasowanego ataku politycznego na DBP".

Pewien kraj chciał przeszkodzić w zakupie Możejek
Zdaniem szefa służb specjalnych, pierwszą przyczyną stało się "zainteresowanie niektórych sił na Litwie, by rafineria w Możejkach została sprzedana nie polskiemu koncernowi, lecz spółce z innego państwa". Według A. Pociusa, kontrwywiad posiadał informację o planach "zerwania" transakcji. Dyrektor ujawnił, że wywiad jednego z krajów za 100 tys. euro nabył tajną informację dotyczącą sprzedaży rafinerii w Możejkach. Jaki to kraj? Tego Pocius już nie powiedział. Wiadomo jednak, że najbardziej zainteresowana zablokowaniem transakcji była Rosja.
Niestety, dyrektor nie chciał więcej mówić w sejmie. Jednak nawet te krótkie informacje, które ujawnił, całkowicie zmieniły nastawienie posłów. Przed głosowaniem odwołanie go z funkcji szefa DBP uważano za przesądzone. Chwilę po zejściu z trybuny szefa służb specjalnych posłowie przystąpili do głosowania. Wyniki pokazały, że jego wyznania wywarły ogromny wpływ na posłów. Za odwołaniem A. Pociusa głosowało jedynie 32 posłów, przeciwko - 4, aż 42 zaś wstrzymało się od głosu. W efekcie zabrakło kworum potrzebnego do odwołania szefa służb specjalnych. Ten sam parlament, który w grudniu domagał się odwołania szefa DBP, po trzech miesiącach w rzeczywistości wyraził wotum zaufania wobec niego. Ujawnione informacje prawdopodobnie zrobiły wrażenie także na prezydencie. Jak poinformowała służba prasowa prezydenta Valdasa Adamkusa, "prezydent szanuje wolę sejmu i odwołuje własny dekret o mianowaniu P. Malakauskasa na stanowisko dyrektora DBP".

Walka na oskarżenia
Broniąc się, szef departamentu rzucał też oskarżenia na niektórych polityków litewskich. Według Pociusa, atakowano go także z powodu prowadzonych przez jego departament śledztw w sprawie głośnych zabójstw na Litwie. Jego zdaniem, mścili się na nim także niektórzy jego przeciwnicy. Mówiąc o jednym z nich, Algimantasie Matuliaviciusie, przewodniczącym specjalnej komisji sejmowej, która badała sytuację w DBP, A. Pocius ponownie oskarżył go o powiązanie w przeszłości z KGB.
Sytuację wewnątrz departamentu specjalna komisja sejmowa zaczęła analizować w sierpniu ubiegłego roku, po śmierci dyplomaty litewskiego Vytautasa Pociunasa w Brześciu na Białorusi. Dyplomata w niewyjaśnionych okolicznościach wypadł z okna własnego pokoju hotelowego na ósmym piętrze. Przed rozpoczęciem kariery dyplomatycznej Pociunas przez długie lata pracował w litewskich służbach specjalnych, brał też aktywny udział w śledztwie, które badało powiązania ówczesnego prezydenta Rolandasa Paksasa z rosyjskim biznesmenem Jurijem Borisowem. Dało to powód do spekulacji, że śmierć Vytautasa Pociunasa może mieć podtekst polityczny. Dopiero kilka miesięcy po jego pogrzebie ustalono, że Litwin wypadł z okna hotelowego żywy, a śmierć nastąpiła wskutek uderzenia o ziemię. Wieczór przed tragicznym zdarzeniem dyplomata razem z kolegami spędził w hotelowym barze.

Litewskie służby nie zostaną oczyszczone?
Śmierć dyplomaty to jednak tylko wierzchołek góry lodowej w cyklu skandali związanych z działalnością DBP. We wrześniu ub.r. funkcjonariusze departamentu zatrzymali redaktora dziennika "Laisvas Laikrastis", przeprowadzili rewizję w redakcji i skonfiskowali nakład numeru. Dziennikarz gazety został oskarżony o próbę opublikowania ważnej, tajnej informacji państwowej. W rzeczywistości "Laisvas Laikrastis" zamierzała opublikować materiały o uwikłaniu niektórych polityków w podejrzane interesy. Naruszenie wolności słowa kosztowało służby specjalne wysunięciem wobec nich oskarżeń o próbę przywrócenia cenzury w kraju.
Kierowany przez A. Pociusa departament interesował się jednak nie tylko artykułami, które zamierzają opublikować gazety, ale i tematami, o których rozmawiają politycy litewscy. Do kancelarii parlamentu litewskiego służby specjalne wystosowały tajny list z prośbą o podanie imion i nazwisk posłów, którzy korzystają z numerów telefonów interesujących DBP. Wśród dwudziestu numerów znalazł się także telefon Viktorasa Muntianasa, przewodniczącego sejmu Litwy. Na dodatek A. Pociusa oskarżono o powiązania ze światem polityczno-biznesowym. Wniosek specjalnej komisji sejmowej był jednoznaczny: szef DBP nie kontroluje sytuacji w powierzonym mu resorcie. Sejm większością głosów w grudniu ub.r. zatwierdził wnioski specjalnej komisji o odwołaniu A. Pociusa ze stanowiska dyrektora DBP.
Andrzej Kołosowski, Wilno
"Nasz Dziennik" 2007-03-17

Autor: wa