Rosjanie chcieli otruć Juszczenkę?
Treść
Prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko jest zdania, że dioksyna, którą próbowano go uśmiercić, pochodzi z Rosji. Świadczyć ma o tym to, że Moskwa odmawia współpracy, a nawet blokuje zbadanie spisku, który miał prowadzić do otrucia Juszczenki w 2004 r. podczas prezydenckiej kampanii wyborczej.
Odpowiadając na pytanie brytyjskiego dziennika "Times", czy nadal ma wątpliwości, jeśli chodzi o udział Rosji w próbie jego otrucia w 2004 r., Wiktor Juszczenko odpowiedział, że na świecie są tylko trzy laboratoria produkujące tego typu dioksynę. Laboratoria dwóch krajów wysłały do Kijowa próbki produkowanej substancji. Jedynie Rosja odmówiła. - To zwęża ramy dochodzeń. Łamigłówka praktycznie została rozwiązana. Funkcjonariusze śledczy już wiedzą, kiedy, jakie jedzenie, gdzie i kto... Jest informacja o trzech głównych osobach, które znajdują się w Rosji. Ukraina domaga się ich ekstradycji. W grudniu ubiegłego roku rozmawiałem o tym z rosyjskim prezydentem, ale z jego strony nie ma żadnej reakcji - oświadczył prezydent Juszczenko. Pytany, czy uważa, że w próbę otrucia go było zamieszane jakieś państwo, nie odpowiedział twierdząco, ale stwierdził, iż "to nie było działanie indywidualne".
Wiktor Juszczenko został otruty dioksyną jesienią 2004 r. podczas prezydenckiej kampanii wyborczej. Do nieudanej próby otrucia miało dojść w czasie kolacji, w której uczestniczył ówczesny szef Służby Bezpieczeństwa Ukrainy Ihor Smeszko. Odbywała się ona na daczy ówczesnego wiceszefa SBU Wołodymyra Saciuka.
Podczas kampanii wyborczej w 2004 r. prezydent Rosji Władimir Putin otwarcie wspierał kandydaturę Wiktora Janukowycza na prezydenta Ukrainy, który - zdaniem Moskwy - miał zostać następcą Leonida Kuczmy.
Eugeniusz Tuzow-Lubański, Kijów
"Nasz Dziennik" 2007-09-12
Autor: wa