Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rosja traci wiarygodność

Treść

Z Tomaszem Chmalem, ekspertem w obszarze energetyki z Instytutu Sobieskiego, rozmawia Wojciech Kobryń

Podczas konfliktu gazowego swoją pozycję na szwank bardziej naraziła Rosja czy Ukraina?
- Najcenniejsze w stosunkach biznesowych są prestiż i zaufanie, które bardzo trudno jest wycenić w pieniądzu. Mają one jednak decydującą rolę w tym, jak ktoś jest postrzegany na arenie międzynarodowej. Te dwa elementy zostały bardzo nadwątlone zarówno wobec Rosji, jak i Ukrainy. Moskwa niechcący pokazała, że w tym sporze nie chodzi jedynie o pieniądze, a przede wszystkim o politykę. Jednak Ukraina także poniosła spore straty wizerunkowe. Dla obu krajów, a w szczególności dla Gazpromu i Naftohazu, będą to bardzo trudne do odwrócenia procesy. Jeżeli bowiem ktoś jest w stanie działać w sposób tak dwuznaczny w zakresie odcinania określonej ilości gazu czy też wstrzymywania się z tranzytem, trudno go postrzegać jako wyjątkowo wiarygodnego partnera do interesów. Nie zapominajmy jednak, że wszystko zaczęło się od Rosji, działanie Ukrainy było jedynie reakcją na kroki podjęte przez rosyjskiego dostawcę. Myślę jednak, że można było powstrzymać eskalację tego konfliktu np. poprzez dużo wcześniejsze zaproszenie międzynarodowych obserwatorów. Ukraińcom zabrakło trochę pomysłu, jak to skutecznie rozegrać.

Jest możliwe, że kraje, które na szeroką skalę współpracują z Rosją w kwestii dostaw gazu, mogą się od niej wkrótce odwrócić? Słyszymy przecież deklaracje bułgarskiego premiera o chęci podłączenia się do rurociągu Turcja - Grecja czy też coraz głośniejszy sprzeciw Szwecji wobec budowy gazociągu Nord Stream.
- Oczywiście, że taka możliwość istnieje. Rosyjski dostawca mocno stracił na wiarygodności, którą bardzo ciężko będzie mu odbudować. Teraz więc jeśli ktoś w Europie będzie chciał wybudować elektrownię, dwa razy zastanowi się, czy oprzeć się na energii atomowej, czy na gazie. Jeśli będzie nadal okazywało się, że gaz jest wyjątkowo niepewnym źródłem, z pewnością kraje będą ograniczać budowę takich siłowni jedynie do wyjątkowo niezbędnych. Większość zapotrzebowania elektroenergetycznego zdecydują się zaś pokryć z energetyki jądrowej czy wodnej. Gaz stanie się wówczas, podobnie jak węgiel, towarem "cenzurowanym". Co prawda - jak wiemy - węgiel taką łatkę dostał ze względu na emisję CO2, a gaz stanie się "cenzurowany" ze względu na niestabilne zasady dostaw, nieprzejrzystość handlu, tranzytu i wzbudzanie dużych wątpliwości. Gazociąg Północny nic w tej kwestii nie zmienia. To jest bowiem jeszcze głębsze uzależnienie się od jednego dostawcy. Rosja straciła wiarygodność i musi ponieść tego konsekwencje.

Przerwy w dostawach zostaną w jakiś sposób zrekompensowane poszkodowanym krajom?
- Kwestie odszkodowań powinny być następną kwestią zaraz po ustaleniu winnych i odpowiedzialnych za kryzys. Wszystko to jest szczegółowo zawarte w umowach między danymi państwami. Jeśli zaistnieją podstawy do wnoszenia roszczeń dostawcy czy państwu tranzytowemu, to z całą pewnością zostaną one wniesione. Nie ma jednak reguły, która określi, co się komu należy w wyniku wstrzymania dostaw.

Czy w Pana ocenie to już ostatnie chwile tego konfliktu, czy wręcz przeciwnie?
- Nigdy przed zamknięciem konfliktu nie należy mówić, że został on już całkowicie rozwiązany. W tej kwestii jest jeszcze sporo znaków zapytania. Samo przywrócenie tranzytu do Europy jest jedynie wycinkiem tego sporu. Pozostaje pytanie, jak będą wyglądały dostawy na Ukrainę i czy w ogóle będzie ona ten gaz otrzymywała. Nie wiemy, czy za rok nie możemy spodziewać się powtórki. Problem będzie rozwiązany dopiero wówczas, gdy wyjaśnią się wszystkie te kwestie. Trzeba więc pracować także nad sposobem rozwiązywania tego typu konfliktów w przyszłości. Należy przede wszystkim dążyć do tego, by wstrzymywanie dostaw bądź tranzytu zostało wykluczone z arsenału środków, którymi mogą się posłużyć firmy w stosunkach międzynarodowych.

Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 2009-01-10

Autor: wa