Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rosja rozszerza szantaż gazowy

Treść

Po kończącej się, niemal wygranej wojnie gazowej z Ukrainą Rosja zamierza otworzyć nowe "fronty". Jak już wcześniej przypuszczano, kolejnymi celami "monetaryzacji", czyli pieniężnych, rynkowych rozliczeń za dostawy tego paliwa, będą Gruzja, Mołdawia i kraje nadbałtyckie, które chcą uniezależnić się gospodarczo i politycznie od Moskwy.

Minister przemysłu i energetyki Rosji Wiktor Christienko, występując wczoraj przed deputowanymi Dumy Państwowej w ramach tzw. godziny rządowej, zapowiedział, że Rosja zamierza zrewidować warunki dostaw gazu do Mołdawii, Gruzji, Litwy, Łotwy i Estonii - podała agencja Interfax. Odpowiadając na pytania deputowanych, Christienko był niezwykle lakoniczny:
- Tak, Rosja zamierza to zrobić - powiedział. Wcześniej wypowiadał się na ten temat przewodniczący komitetu Rady Federacji FR ds. międzynarodowych Michaił Margiełow.
Rosyjskie media uznały, że Rosja wygrywa już spór o cenę gazu dostarczanego na Ukrainę. Prezydent tego kraju Wiktor Juszczenko potwierdził wczoraj, że Kijów będzie kupował rosyjski gaz już nie w ramach wymiany barterowej, ale za pieniądze. Podkreślił jednak, że na identycznej zasadzie rozliczy się z Moskwą za tranzyt rosyjskiego gazu przez terytorium Ukrainy.
Rosjanie jednak nie są zadowoleni z dotychczasowych rozmów z Kijowem. We wtorek Siergiej Kuprianow, oficjalny przedstawiciel Gazpromu, zagroził na antenie Echa Moskwy, że jeżeli kontrakt na dostawę gazu na Ukrainę nie zostanie podpisany, to w nocy 1 stycznia suma gazu dostarczanego przez jej terytorium zostanie zmniejszona o ilość, jaką Kijów sprowadzał do tej pory, tzn. o jedną piątą. Zapewnił również, że Gazprom ma wszelkie możliwości kontroli ilości gazu, znakomitych prawników, którzy w razie potrzeby przygotują pełny materiał dowodowy. Kropkę nad "i" postawił szef zarządu Gazpromu, Aleksiej Miller, który na antenie kremlowskiego kanału tv Russia Today wprost postraszył kraje Zachodu Ukrainą - że dostawy gazu do Europy mogą ulec zmniejszeniu, jeżeli ta będzie "kraść".
Moskwa "przykręciła śrubę" w konflikcie z Ukrainą i zdecydowała się "wycisnąć" z niej więcej pieniędzy za dostawy rosyjskiego gazu, niż wcześniej żądała - podał portal NEWSru.com. Ukraina pierwotnie kupowała go po 50 USD za 1000 m sześc. Wczoraj wyjaśniło się, że po nieudanych negocjacjach Gazprom zaostrzył swoje warunki cenowe i zamiast wcześniej rozważanych 160 dolarów zażądał od Ukrainy 220-230 dolarów za 1000 m sześc., a w przyszłości nawet wyższej, co praktycznie mogłoby rzucić ukraińską gospodarkę na kolana.
Waldemar Moszkowski

"Nasz Dziennik" 2005-12-15

Autor: ab