Rosja odkręciła kurek Białorusi
Treść
Gazprom wznowił wczoraj dostawy gazu na Białoruś. Błękitne paliwo znów popłynęło rurociągami po tym, jak Mińsk spłacił dług wobec Rosji w wysokości 187 mln dolarów. Kilka godzin później także strona białoruska potwierdziła uregulowanie przez Gazprom należności za tranzyt gazu przez jej terytorium. Informację tę poprzedziło jednak nerwowe oczekiwanie na ewentualny ruch Rosji, czemu towarzyszyły wcześniejsze groźby Biełtransgazu o wstrzymaniu tranzytu rosyjskiego gazu do krajów Europy Zachodniej.
- Gazprom zadecydował o wznowieniu dostaw gazu na Białoruś w pełnym wymiarze po spłacie długu przez stronę białoruską - podkreśliła wczoraj rzecznik Kremla Natalia Timakowa po tym, jak o uregulowaniu opłat za gaz poinformował prezydenta Dmitrija Miedwiediewa szef rosyjskiego giganta Aleksiej Miller. Chwilę później także białoruskie ministerstwo energetyki oświadczyło, że po trzech dniach ograniczeń w dostawach rosyjskiego gazu płynie on już w normalnych ilościach. Błękitne paliwo płynie przez terytorium Białorusi dwoma magistralami: rurami Biełtransgazu - 15 mld m sześc. paliwa rocznie, i gazociągiem Jamał - Europa - 31,5 mld m sześciennych.
Szef Gazpromu zaznaczył jednak, że wznowienie dostaw nie oznacza automatycznie, 7śże problematyczna sytuacja między Mińskiem a Moskwą została całkowicie rozwiązana. Po uregulowaniu swoich rachunków Białoruś domagała się bowiem, by i Gazprom spłacił swoje długi za tranzyt gazu przez Białoruś, które - jak podkreślała strona białoruska - osiągnęły kwotę 260 mln dolarów. Miller powiedział, że władze Mińska domagały się zapłaty według stawek niezgodnych z kontraktem. Podobnie dowodził rosyjski "Kommiersant", informując we wczorajszym wydaniu, że Białoruś żąda, by Gazprom płacił 1,88 dol. za przesył 1000 m sześc. gazu na dystansie 100 km, podczas gdy rosyjski monopolista przystaje jedynie na stawkę w wysokości 1,45 dol., która - jak twierdzi Rosja - powinna obowiązywać do 2011 roku.
Role się odwróciły
Przez chwilę po spłaceniu zadłużenia względem Moskwy to Białoruś rozdawała karty. Koncern Biełtransgaz zagroził bowiem, że jeśli do czwartku do godz. 10.00 czasu białoruskiego suma 260 mln dolarów nie wpłynie na jego konto, wówczas wstrzyma przepływ błękitnego paliwa do Europy Zachodniej, na Litwę i do Kaliningradu. - Jeśli do tego nie dojdzie, będziemy zmuszeni wstrzymać świadczenie usług tranzytowych surowca przez terytorium Białorusi - ostrzegł pierwszy wicepremier Białorusi Uładzimir Siemaszko. Jeden z rosyjskich analityków - Michaił Korczemiakin, powiedział nawet w rozmowie z "Kommiersantem", że białoruski prezydent Alaksandr Łukaszenka "uderzył w Gazprom jego własną bronią i ograł Rosję". Na szczęście jednak, kiedy nerwowe emocje zaczęły sięgać zenitu, białoruski Biełtransgaz potwierdził uregulowanie przez Gazprom długu za tranzyt gazu do krajów Unii Europejskiej. Rzecznik Gazpromu Siergiej Kuprijanow podkreślił, że koncern zapłacił Białorusi 228 mln dol., czyli według stawki 1,45 dol. za metr sześcienny. Oznacza to więc, że w porównaniu z sumą, jakiej domagała się Białoruś, Rosja wpłaciła zaledwie 87 proc. należności.
W poniedziałek rano Gazprom ograniczył dostawy gazu na Białoruś o 15 procent. Nazajutrz ograniczenia sięgnęły już 60 procent. W środę wieczorem rzecznik komisarza UE ds. energii Guenthera Oettingera Marlene Holzner podała, że w związku z rosyjsko-białoruskim konfliktem dostawy rosyjskiego gazu na Litwę odbywające się tranzytem przez Białoruś spadły o 50 procent. Tego samego dnia również Gaz-System i PGNiG poinformowały, że po południu nastąpiły spadki ciśnienia w punkcie zdawczo-odbiorczym gazu Wysokoje, na granicy polsko-białoruskiej. Po godz. 17.00 ciśnienie wróciło do normy.
Komentując wydarzenia ostatnich dni, premier Władimir Putin zaznaczył, że ubolewa nad tym, iż sprawy zaszły tak daleko. Wyraził również nadzieję, że w przyszłości podobna sytuacja już się nie powtórzy. - Mamy nadzieję, że nic podobnego nie powtórzy się w przyszłości - powiedział. - Powinniśmy prowadzić rozmowy z naszymi partnerami i rozwiązywać wszystkie problemy w normalnej, przyjacielskiej atmosferze - dodał rosyjski premier.
Marta Ziarnik, PAP, Reuters
Nasz Dziennik 2010-06-25
Autor: jc