Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rosja ma znowu policję

Treść

Rosyjska milicja po 94 latach wróciła do nazwy policja. Z początkiem marca weszła w życie uchwalona z inicjatywy prezydenta Dmitrija Miedwiediewa ustawa, na mocy której przywrócona została nazwa sprzed przewrotu bolszewickiego w 1917 roku.
Prezydent wystąpił z tą propozycją w sierpniu ubiegłego roku. Argumentował wówczas, że poprzednia nazwa jest przestarzała i nie oddaje istoty pracy organów spraw wewnętrznych. Po rewolucji organy ochrony porządku prawnego nazwano milicją, by podkreślić ich "ludowy, robotniczo-chłopski charakter". Obecnie - według Miedwiediewa - potrzebni są ludzie profesjonalni, funkcjonariusze, którzy pracują efektywnie, uczciwie i w sposób dobrze zorganizowany.
Nowa ustawa o policji przewiduje nie tylko zmianę nazwy organów ścigania, ale także uwolnienie ich od takich funkcji, jak badanie stanu technicznego pojazdów, prowadzenie izb wytrzeźwień i wydalanie nielegalnych imigrantów. Zmniejszono też ilość biurokratycznych obowiązków funkcjonariuszy. Zachowają natomiast prawo do świadczenia odpłatnie usług ochroniarskich, co krytycy uważali za jeden z najbardziej korupcjogennych obszarów pracy resortu spraw wewnętrznych.
Pełna przemiana milicjantów w policjantów nastąpi jednak dopiero z początkiem 2012 roku. Wtedy dostaną nowe mundury i zmieni się oznakowanie pojazdów. Wszyscy obecni funkcjonariusze otrzymali wypowiedzenia i zostali "pełniącymi obowiązki". Przed ponownym zatrudnieniem mają przejść obowiązkową, trójstopniową weryfikację, na którą składają się: testy psychologiczne, badanie lekarskie oraz na wykrywaczu kłamstw (wariografie). Czeka ich również egzamin z prawa. Weryfikacja potrwa do końca kwietnia. Przyszli policjanci muszą przedstawić rekomendacje od czynnych funkcjonariuszy szczebla dowódczego, którzy w ten sposób będą ponosić współodpowiedzialność za dalsze postępowanie podwładnych. Ta procedura ma posłużyć przede wszystkim do zmniejszenia liczebności policji: teraz służbę pełni prawie 1,3 mln funkcjonariuszy, a ma być ich o 200 tys. mniej.
Piotr Falkowski, PAP
Nasz Dziennik 2011-03-02

Autor: jc