Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rosja ma zapłacić za zamordowanie Czeczena

Treść

Europejski Trybunał Praw Człowieka kazał wczoraj Rosji wypłacić 35 tys. euro matce Hadżiego Murata Jandijewa uprowadzonego w Czeczenii i najpewniej rozstrzelanego na rozkaz gen. Aleksandra Baranowa.


Ten bezprecedensowy werdykt daje nadzieję na sprawiedliwość blisko 5 tys. osób, które w czasie wojny kaukaskiej zostały uprowadzone przez Rosjan i zaginęły bez śladu.

Sąd w Strasburgu orzekł, że władze Rosji muszą wypłacić odszkodowanie Fatimie Bazorkiny, matce Hadżiego Murata, za to, że państwo złamało prawo jej syna do życia i wolności, a jej samej odmówiło przeprowadzenia uczciwego dochodzenia.

Fatima ostatni raz widziała 25-letniego wówczas syna pod koniec 1999 r., kiedy wyruszył z rodzinnej Inguszetii do Czeczenii wojować w obronie atakowanej przez rosyjskie siły federalne republiki. Nie wiedziała, że w grudniu i styczniu brał udział w obronie Groznego. A kiedy stolica Czeczenii padła, ranny w nogę brnął razem z bojownikami Szamila Basajewa w stronę gór.

Nie mogąc doczekać się wieści od syna, zaczęła go szukać w całej Czeczenii, ale on przepadł jak kamień w wodę. - I nigdy bym się niczego nie dowiedziała, gdyby nie nagranie wideo, które wiosną 2000 r. pokazała telewizja CNN - powtarza dziś Fatima.

Film, który od tamtej pory oglądała tysiące razy, nagrali operatorzy telewizji rosyjskiej. Na początku lutego 2000 r. razem ze sztabem gen. Baranowa, dowódcy Grupy Wojsk w Czeczenii, szli tropem wymykających się z Groznego w kierunku gór oddziałów Basajewa.

Podniecony pościgiem i oszołomiony sukcesami swych wojsk generał nie rozkazał operatorom wyłączyć kamer. Nawet wtedy, kiedy dotarli do szpitala w Ałchan Kale, gdzie uciekający bojownicy zostawili kilkudziesięciu swoich rannych. Ekipa telewizyjna filmowała więc komandosów wywlekających ze szpitala nie mogących poruszać się o własnych siłach Czeczenów.

Hadżi Murat mocno kulał, ale szedł sam. Z podniesioną głową, patrząc prosto w oczy rosyjskim oficerom. Jego hardość zirytowała Baranowa. Kamera zapisała ich rozmowę:

- Ty kto? Skąd? - zapytał Baranow.

- Z Inguszetii - odpowiedział ranny.

- Wojowałeś?

- Tak.

- Ty gadzie! Bandyto!

- To nie ja jestem bandytą, wy jesteście bandytami.

Na to generał zwrócił się do swych podwładnych: - Chłopaki, zabierzcie go stąd do diabła. Zastrzelcie, wykończcie to gówno - to rozkaz. Ruszajcie się, ruszajcie się szybciej. Wykończyć! Zastrzelić!

Kamera pokazała, jak dwóch komandosów z automatami bierze Hadżi Murata pod ręce i odprowadza na bok. Od tej pory słuch po nim zaginął.

Fatima Bazorkina żądała wszczęcia dochodzenia w sprawie zaginięcia i najpewniej stracenia bez sądu jej syna. Domagała się postawienia w stan oskarżenia gen. Baranowa. Prokuratura wojskowa o żadnym śledztwie nie chciała nawet słyszeć. Tłumaczyła, że skoro nie znaleziono ciała Hadżi Murata, nie może być mowy o jego śmierci. A samego Baranowa na filmie prokuratorzy nijak nie mogli rozpoznać. Film, który kobieta dołączyła do swego wniosku skierowanego do prokuratury, przepadł. Przepadały też kolejne jego kopie, które Fatima posyłała prokuratorom.

Nic dziwnego. Generał wkrótce po szturmie Groznego dostał złotą gwiazdę Bohatera Rosji, a potem awansował na dowódcę Północnokaukaskiego Okręgu Wojennego.

Władze rosyjskie zgodziły się wszcząć śledztwo w sprawie zaginięcia młodego Ingusza dopiero wtedy, kiedy Fatima zaczęła szukać sprawiedliwości w sądzie europejskim. Ale zamknęły je bardzo szybko, tradycyjnie już tłumacząc, że skoro nie ma ciała, to nie było i śmierci.

- To pierwszy taki wyrok w sprawie człowieka, który przepadł w Czeczenii bez wieści po uprowadzeniu przez żołnierzy wojsk federalnych - mówi Stas Dmitrijewski, przewodniczący Towarzystwa Przyjaźni Rosyjsko-Czeczeńskiej. - A w takich okolicznościach zaginęło tam około 5 tys. osób. Po każdej pacyfikacji wiosek i miast ktoś znikał bez śladu. Na przykład po tym, jak Baranow i płk Jurij Budanow, który dziś siedzi za zamordowanie i zgwałcenie Czeczenki, zdobyli w marcu 2000 r. wioskę Komsomolskoje, zniknęło bez śladu 50 wziętych przez nich do niewoli bojowników. W tym przypadku też mamy nagrania, na których widać żołnierzy rosyjskich prowadzących tych jeńców do ciężarówek.
Wacław Radziwinowicz

"Gazeta Wyborcza" 2006-07-28

Autor: wa