Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rosja grozi w sprawie tarczy

Treść

- Amerykańskie propozycje w sprawie systemu tarczy antyrakietowej w Europie są nie do przyjęcia dla Rosji - oświadczył szef sztabu armii rosyjskiej gen. Jurij Bałujewski. Na sobotniej konferencji prasowej w Moskwie, tuż po sobotnim spotkaniu z wiceministrem spraw zagranicznych Siergiejem Kislakiem, generał ostrzegł, że jakiekolwiek wystrzelenie amerykańskiego pocisku antyrakietowego z terytorium Polski może zostać potraktowane przez zautomatyzowany system rosyjskiej obrony jako start rakiety balistycznej, co z kolei sprowokowałoby odpowiednią odpowiedź systemu.



Premier Donald Tusk uznał wypowiedź rosyjskiego generała za niedopuszczalną. - Kiedy słyszałem słowa rosyjskiego generała o automatycznej reakcji, to przypomniały mi się te najgorsze czasy. Bo można być sceptycznym co do samej instalacji, co do tarczy rakietowej; ja sam poprosiłem i ministra Klicha, i ministra Sikorskiego przede wszystkim, żeby przejrzeli dotychczasowy przebieg negocjacji, żeby zadbać o polskie bezpieczeństwo i o polskie interesy - podkreślił Tusk.
- Ustaliłem z moim rosyjskim odpowiednikiem, że do Warszawy przyjedzie minister Kislak i przedstawi nam rosyjski punkt widzenia na tę proponowaną amerykańską inwestycję - powiedział minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Dodał, że gen. Bałujewski nie po raz pierwszy używa mocnych słów, zastrzegając jednak, że ostateczną decyzję Polska podejmie suwerennie. - Musimy dojść do naszego własnego osądu, czy ten system sprawiedliwie rozłoży ryzyko związane z jego instalacją - podkreślił. Dodał, że nie znamy jeszcze szczegółów amerykańskiej propozycji, a instrukcja negocjacyjna podpisana przez Jarosława Kaczyńskiego "była dość wymagająca wobec strony amerykańskiej".

Pentagon dąży do konfrontacji?
Zdaniem rosyjskiego szefa sztabu, Pentagon dąży do otwartej konfrontacji z Rosją, zaś amerykańskie plany budowy systemu obrony przeciwrakietowej w Europie mogą prowadzić do destabilizacji kontynentu oraz wywołać "asymetryczne" działania ze strony Rosji.
- To zadziwiające, że szef sztabu generalnego Rosji informuje świat, iż jego system obrony przeciwrakietowej jest niesterowalny i może samoczynnie zadziałać, powodując jakąś światową katastrofę - skomentował w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" wypowiedź rosyjskiego szefa sztabu gen. Stanisław Koziej. - Wynikałoby z tego, że sąsiedzi Rosji nie mogą prowadzić działalności na swoim terytorium, gdyż rosyjski system obronny może im w każdej chwili zagrozić - podkreślił.

Wojna informacyjna
Zdaniem gen. Kozieja, Rosja prowadzi swego rodzaju wojnę informacyjną, zwłaszcza z USA. - Wypowiedzi rosyjskich przywódców w ostatnim czasie skierowane są głównie przeciwko Europie po to, żeby wprowadzić rozdźwięk pomiędzy sojusznikami, czyli USA i Europą - ocenił były minister obrony narodowej. Jego zdaniem, wypowiedź gen. Bałujewskiego wpisuje się w strategię wojny informacyjnej. - Jest ona ukierunkowana na zastraszenie opinii publicznej w Europie Zachodniej, w tym również w Polsce, ewentualną reakcją Rosji i jej skutkami militarnymi w celu niedopuszczenia do budowy tarczy antyrakietowej - uważa gen. Koziej. Dodaje, że na tego typu obwieszczenia Rosji patrzeć należy w odpowiednich proporcjach, tzn. z jednej strony brać pod uwagę jej potęgę militarną, która jest rzeczywiście duża i może być niebezpieczna. Z drugiej strony należałoby, zdaniem generała, zwracać uwagę na kontekst polityczny oraz cel, w którym Rosjanie informują o swoim potencjale militarnym i o jego możliwościach. - Nie jest normalne, że bez przyczyny ogłasza się całemu światu swoje przedsięwzięcia militarne. Rosjanie mają w tym jakiś cel i celem tym jest wywarcie presji na druga stronę, w tym wypadku na świat zachodni - podsumowuje generał.
Małgorzata Lebiediuk, AW





Andrzej Maciejewski, ekspert ds. politycznych Instytutu Sobieskiego:
Myślę, że mamy do czynienia z kontrolowaną prowokacją medialną, która ma na celu wpływanie na polskie społeczeństwo. Czas sielanki powyborczej się skończył, a trudne problemy pozostały i trzeba je po prostu rozwiązać. Wypowiedzi rosyjskiego szefa sztabu nie nazwałbym pogróżkami, określiłbym je mianem prowokacji. Podam przykład, jak Rosjanie podchodzą do wielu rzeczy, jak potrafią interpretować i przekręcać fakty. Byłem wczoraj na międzynarodowej konferencji w Wilnie i tam na pytanie o Katyń usłyszałem od rosyjskiego dyplomaty średniego szczebla: "Za Katyń powinni przepraszać Gruzini, bo Stalin był Gruzinem". Tak więc nie odczytywałbym tego jako pogróżek, ale jako sygnał dla strony polskiej, że sielanka naprawdę się kończy. Przy tematach trudnych będzie powrót do tego, co było - po prostu Rosjanie nie mają zamiaru zmieniać swojego podejścia do Polski. Tak samo próba odblokowania embarga na polskie mięso była tylko politycznym gestem.
To są sygnały kierowane bardziej do Rosjan niż do Polaków. Należy zatem zachować spokój, nie dać się wciągnąć w dyskusję. Komentarz premiera Tuska do wypowiedzi gen. Białujewskiego świadczy o tym, że zaczyna on reagować emocjonalnie. Premier w ogóle nie powinien komentować takich wypowiedzi - to jest gafa, którą pozostawia się bez komentarza. Jeśli przyjąć, że jakiekolwiek naruszenie granic pociąga za sobą odpowiedź militarną, to powinny być strącane wszystkie rosyjskie samoloty naruszające granice państw bałtyckich. Powszechnie wiadomo o naruszaniu granic przez Rosję, a jednak jej sąsiedzi nie odpowiadają zbrojnie.
not. ML
"Nasz Dziennik" 2007-12-17

Autor: wa