Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rosja blokuje

Treść

Rosja i Chiny zablokowały w sobotę w Radzie Bezpieczeństwa ONZ przygotowaną przez państwa arabskie i zachodnie rezolucję w sprawie Syrii.
Mimo trwających w Syrii od marca ubiegłego roku aktów przemocy, w których następstwie zginęło, według syryjskiej opozycji, co najmniej 6 tysięcy osób, Rada Bezpieczeństwa (RB) nie zdołała dotychczas przyjąć rezolucji w tej sprawie. W październiku Moskwa i Pekin zawetowały projekt potępienia aktów przemocy syryjskiego reżimu. Rosja i Chiny należą do piątki stałych członków złożonej z 15 państw Rady, którzy dysponują prawem weta. Pozostałe 13 krajów opowiedziało się za projektem przewidującym ustąpienie prezydenta Baszara al-Asada.
Tym razem głosowanie wyglądało identycznie. Projekt zakładał zgodnie z planem Ligi Arabskiej ustąpienie prezydenta Asada i potępiał "nieprzerwane naruszanie" praw człowieka przez reżim w Damaszku. Ambasador Maroka przy ONZ Mohammed Luliczki, którego kraj jest jedynym arabskim członkiem Rady Bezpieczeństwa, wyraził z tego powodu "wielki żal i rozczarowanie". Według niego, Moskwa i Pekin połączyły siły, aby "utrącić" rezolucję.
Ambasador USA przy ONZ Susan Rice nie przebierała w słowach. Powiedziała, że przyjęła rosyjskie i chińskie weto "z obrzydzeniem". Dodała, że "dalsza krew, która popłynie w Syrii, będzie na rękach Rosji i Chin". W podobnym tonie wyraziła się także jej szefowa - przebywająca w Niemczech sekretarz stanu USA Hillary Clinton. Wykluczyła jednocześnie interwencję zbrojną przeciwko reżimowi prezydenta Baszara al-Asada. - To było jasne od samego początku - oświadczyła. Clinton jeszcze w sobotę próbowała porozumieć się z szefem rosyjskiej dyplomacji Siergiejem Ławrowem, jednak te wysiłki się nie powiodły. - Miałam nadzieję, że uda się zmniejszyć dzielące nas różnice, nawet w ostatniej chwili. To nie było możliwe - stwierdziła. Ostrzegła, że każdy kolejny dzień rozlewu krwi tylko utrudni rozwiązanie kryzysu, a konsekwencją tej sytuacji może być wojna domowa. - Trudno pojąć, że po najkrwawszym dotychczas dniu w Syrii są jeszcze tacy, którzy powstrzymują wspólnotę międzynarodową przed potępieniem tych działań. Pytam ich: Co więcej musimy jeszcze wiedzieć, by działać zdecydowanie w Radzie Bezpieczeństwa? - mówiła Clinton w Monachium.
Zdaniem ambasadora Francji, jest to "smutny dzień dla Rady, smutny dzień dla Syryjczyków i smutny dzień dla demokracji". I on zaznaczył, że obecnie "Moskwa i Pekin są wspólnikami w polityce represji Damaszku". Sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun oświadczył, że weto rosyjskie i chińskie "osłabia rolę ONZ". - To wielki zawód dla narodu syryjskiego i dla wszystkich obrońców demokracji i praw człowieka - dodał.
Według ekspertów, należało się spodziewać, że Chiny podążą za Rosją. Decyzja Moskwy, by głosować przeciw rezolucji, zapadła, gdy przedstawiciele USA i Europy odrzucili szereg rosyjskich poprawek do dokumentu. Jeszcze przed głosowaniem Susan Rice powiedziała, że zaproponowane przez Rosję poprawki "są nie do przyjęcia". Moskwa uważała, że rezolucja powinna potępić nie tylko rząd Syrii, lecz także opozycję za akty przemocy.
PF, PAP
Nasz Dziennik Poniedziałek, 6 lutego 2012, Nr 30 (4265)

Autor: jc