Ropa znowu płynie
Treść
Polska oraz inne kraje Europy Środkowej otrzymują już ropę, której dostawy rurociągiem "Przyjaźń" zostały wstrzymane przed pięcioma dniami. Wczoraj rano przedstawiciele wszystkich państw potwierdzili, że ropa płynie do nich pełnym strumieniem. Choć ten problem został już rozwiązany, pozostały jeszcze inne. Rosja i Białoruś nie rozstrzygnęły sporu o warunki przesyłu surowców. Unii Europejskiej natomiast kolejny konflikt energetyczny z udziałem Moskwy wreszcie uświadomił, że rosyjskie firmy nie są wiarygodnym dostawcą surowców energetycznych, których kraje unijne chcą kupować od Rosji coraz więcej.
W środę o godzinie 21.35 czasu polskiego (23.35 czasu moskiewskiego) Białoruś rozpoczęła tranzytowe przesyłanie ropy naftowej. Tym samym zakończyła się trzydniowa przerwa w dostawach tego surowca do Europy. Wiceprezes rosyjskiego operatora rurociągów naftowych Transnieft Siergiej Grigoriew potwierdził, że Białoruś zwróciła 79 tys. ton ropy, tłocząc ją do krajów europejskich, które wcześniej bezprawnie przejęła po tym, jak rosyjska firma wstrzymała dostawy dla Mińska.
W nocy z niedzieli na poniedziałek nagle, bez podania przyczyn, zostały wstrzymane dostawy rosyjskiej ropy naftowej do Polski i Niemiec. Przedsiębiorstwo Eksploatacji Rurociągów Naftowych "Przyjaźń" musiało wykazać się dużą cierpliwością, nim usłyszało oficjalne wyjaśnienia. Dopiero w poniedziałek przed południem szef spółki Transnieft, operatora rurociągów naftowych w Rosji, Siemion Wajnsztok poinformował, że strona rosyjska została zmuszona do tego kroku, ponieważ Białoruś "podbierała" od soboty ropę naftową przeznaczoną wyłącznie dla Europy Zachodniej. Według Moskwy, miało to związek z jej odmową płacenia cła (w wysokości 45 dolarów za tonę) za tranzyt rosyjskiego surowca płynącego przez białoruskie terytorium. Jak mówił Wajnsztok, w tym czasie Mińsk nielegalnie pobrał ponad 79 tys. ton ropy.
Jeszcze tego samego dnia na rozmowy do Moskwy przybył białoruski wiceminister gospodarki Uładzimir Najdunau. Długo musiał czekać na rozpoczęcie negocjacji... Wczoraj z wizytą do rosyjskiej stolicy udał się także premier Białorusi Siarhiej Sidorski. Efektem jego rozmów z szefem rządu Rosji Michaiłem Fradkowem miał być szczegółowy plan ostatecznego zażegnania konfliktu wokół dostaw ropy. W ramach kompromisu planowano ustalić wysokość cła eksportowego na rosyjski surowiec wprowadzonego przez Moskwę w grudniu ubiegłego roku oraz zaporowego cła importowego na prawie wszystkie białoruskie towary, a także podział dochodów z cła na produkty naftowe, wytwarzane na Białorusi z rosyjskich surowców i eksportowane do Europy.
Zamknięcie przez Rosję drugiego na świecie pod względem wielkości eksportującego ropę rurociągu "Przyjaźń" na ponad 60 godzin spowodowało, że nie przesyłano ok. 1,5 mln baryłek surowca dziennie.
Po wznowieniu dostaw ropy Polska, Czechy, Słowacja, Ukraina, Węgry i Niemcy mogą jednak odetchnąć. Widmo wzrostu cen benzyny, jakie stanęło przed mieszkańcami tych krajów, odeszło na razie w niepamięć. Choć - zdaniem specjalistów - mało prawdopodobny był czarny scenariusz mówiący o konieczności sprowadzania ropy drogą morską, serce niejednego europejskiego kierowcy na pewno zadrżało z trwogi.
Powodem, który również upoważnia Europejczyków do wzięcia głębszego oddechu, jest efekt wczorajszego spotkania ekspertów krajów UE ds. bezpieczeństwa dostaw ropy. Jak poinformował po nim unijny komisarz ds. energii Andris Piebalgs, "Komisja Europejska i kraje członkowskie mają zamiar wspólnie naciskać na Rosję i Białoruś, aby rozwiązać wszystkie problemy dotyczące transportu ropy rurociągiem 'Przyjaźń' i uniknąć w przyszłości przerw w dostawach".
AMJ
"Nasz Dziennik" 2007-01-12
Autor: wa