Romney goni Obamę
Treść
Coraz bardziej topnieje przewaga prezydenta Baracka Obamy nad czołowym kandydatem Republikanów do prezydentury - Mittem Romneyem. Według opublikowanego na początku tygodnia sondażu Reuters/Ipsos, ubiegający się o reelekcję demokrata ma zaledwie 4 punkty procentowe więcej aniżeli jego konkurent. Miesiąc temu ta różnica wynosiła 11 punktów.
W telefonicznej sondzie przeprowadzonej w dniach 12-15 kwietnia prezydenta Obamę poparło zaledwie 47 proc. zarejestrowanych wyborców, podczas gdy Romneya 43 procent. Tymczasem podczas takiej samej sondy przeprowadzonej w marcu przewaga obecnego lokatora Białego Domu nad Romneyem wynosiła 52 do 41 procent. Jeszcze mniej Amerykanów wierzy dziś, że Obama jest w stanie poradzić sobie z najważniejszymi (zdaniem 53 proc. ankietowanych) problemami stojącymi przed USA przed zaplanowanymi na 6 listopada wyborami prezydenckimi, czyli ze stanem gospodarki i z miejscami pracy. Tylko 43 proc. respondentów uważa, że w tej materii Obama posiada lepszy program od Romneya, w odniesieniu do którego 45 proc. pytanych przyznało, że ma świeższe od obecnego prezydenta pomysły.
Te nastroje wśród Amerykanów starają się podtrzymać Republikanie, którzy wierzą, że rosną ich szanse na powrót do władzy po czterech latach. "Totalną katastrofą dla kraju" określił Obamę także Dick Cheney, wiceprezydent przy boku George´a W. Busha, podczas zorganizowanej w miniony weekend stanowej konwencji Partii Republikańskiej w Wyoming. Za trwające ponad godzinę przemówienie, podczas którego Cheney, nawołując do oddania głosu na Romneya, nie szczędził gorzkich słów obecnemu prezydentowi, były wiceprezydent, który przeszedł niedawno przeszczep serca, otrzymał owację na stojąco.
Senat zablokował "zasadę Buffetta"
Tymczasem na gruncie trwającej kampanii wyborczej w poniedziałek Republikanie zablokowali w Senacie tzw. zasadę Buffetta, czyli projekt ustawy przewidujący obłożenie najbogatszych Amerykanów podatkiem o minimalnej wysokości 30 proc. ich dochodów. To zaś jest duży cios dla starającego się o reelekcję Obamy, który lobbuje za wspomnianym projektem ustawy, twierdząc, że zwiększenie opodatkowania najbogatszych przyczyni się do zredukowania deficytu budżetowego i uczyni system podatkowy bardziej sprawiedliwym.
Z kolei Republikanie chcą cięć podatków nawet kosztem zwiększenia deficytu, aby w ten sposób ożywiać koniunkturę i zwiększać liczbę miejsc pracy. Ich zdaniem, "zasada Buffetta" nie przybliży rozwiązania problemu deficytu budżetowego i bezrobocia, a jedynie jeszcze bardziej zantagonizuje społeczeństwo. Jak zauważa PAP, Demokratów i Republikanów w Kongresie czekają w tym tygodniu dalsze starcia wokół forsowanego przez prezydenta Obamę projektu podwyższenia opodatkowania osób zarabiających ponad 1 mln dolarów rocznie oraz republikańskich projektów ulg podatkowych dla przedsiębiorstw. Część politologów jest przekonana, że gdyby nie zbliżające się wybory prezydenckie, obu stronom łatwiej byłoby się porozumieć w tych kwestiach. W obecnej sytuacji nikt jednak nie zamierza ustąpić, gdyż taka decyzja mogłaby doprowadzić do utraty części głosów. Niewykluczone więc, że zarówno projekt Baracka Obamy, jak i inicjatywy republikańskie trafią do kosza.
Marta Ziarnik
Nasz Dziennik Środa, 18 kwietnia 2012, Nr 91 (4326)
Autor: au