Rok po Fukushimie
Treść
Minutą ciszy uczcili Japończycy pierwszą rocznicę tragicznego trzęsienia ziemi i tsunami, które zniszczyło północno-wschodnie wybrzeże kraju. Pod zwałami błota i wody zginęło prawie 20 tys. osób.
Syreny alarmowe zawyły o godz. 14.46, o której rok temu doszło do pierwszych wstrząsów. W świątyniach rozdzwoniły się dzwony i rozpoczęto modlitwy za tych, którzy zginęli. Główne uroczystości zaplanowano w Teatrze Narodowym w Tokio. Uczestniczyli w nich cesarz Akihito wraz z małżonką oraz premier Yoshihiko Noda. - Nie pozwolimy, aby nasza pamięć o tej tragedii kiedykolwiek zanikła - powiedział cesarz. - Mam nadzieję, że wszyscy obywatele zatrzymają wspomnienia o ofiarach w swoich sercach - dodał. Szef rządu złożył obietnicę odbudowania zniszczonych terenów, stwierdzając, że Japonia może odrodzić się z tej tragedii jako jeszcze lepsze miejsce.
Epicentrum trzęsienia znajdowało się ok. 400 km od Tokio. Wkrótce po nim gigantyczna fala tsunami wdarła się w głąb lądu, niszcząc wszystko na swojej drodze, zalewając samochody, statki i budynki. Przybrzeżne wioski zostały dosłownie zmiecione z powierzchni ziemi. Zginęło 15 tys. 800 osób. Ponad 3 tys. nadal uważa się za zaginione. Najcięższe uderzenie przyjęła prefektura Fukushima, w której znajduje się kompleks elektrowni jądrowych. Kataklizm doprowadził do serii wybuchów w reaktorach oraz wycieku substancji radioaktywnych i skażenia lokalnych wód. W sumie uszkodzeniu uległy cztery z sześciu reaktorów. Ale to kłopoty z systemem chłodzenia siłowni stały się największym problemem w dniach po ustąpieniu kataklizmu. Władze utworzyły wokół elektrowni strefę o promieniu 20 kilometrów, z której ewakuowano wszystkich mieszkańców. Poziom skażenia jest tak duży, iż w rok po katastrofie tereny te nie nadają się do ponownego zamieszkania. Elektrownię w Fukushimie zamknięto, a jak zapewnił Noda, w ciągu najbliższych dziesięcioleci zostanie ona zlikwidowana. Premier obiecał również odbudowę przybrzeżnych wiosek i miast, co ma umożliwić powrót ich mieszkańcom na rodzinne tereny.
Łukasz Sianożęcki
Nasz Dziennik Poniedziałek, 12 marca 2012, Nr 60 (4295)
Autor: au