Rodzina ze swej natury jest wspólnotą religijną
Treść
Warto w tym momencie sobie uświadomić, że rodzina ze swej natury jest wspólnotą religijną, czyli miejscem, w którym przez wspólne życie spotykamy się z Bogiem. To jest prawda uniwersalna, niezależnie od tego, czy sobie z niej zdajemy sprawę, czy nie, czy ją akceptujemy, czy negujemy.
Uroczystość Świętej Rodziny
Rdz 15,1–6; 21,1–3; Hbr 11,8.11–12.17–19; Łk 2,22–40
O Panie Boże, na cóż mi nagroda, skoro zbliżam się do kresu mego życia, nie mając potomka (Rdz 15,2) – modli się Abraham w swojej starości. Dziecko jest wielkim darem od Boga i trzeba je oddać samemu Bogu, aby prawdziwie można było być jego ojcem i matką. Tak chyba można by streścić dzisiejsze czytania mszalne. Wydaje się, że tę podstawową prawdę trzeba nam dzisiaj ponownie odkrywać. Kiedy bowiem mówi się o dziecku, to przede wszystkim akcentuje się ciężar jego wychowania, a często nawet nie tyle trud wychowania, ile koszty utrzymania. Dziecko jest „kosztowną inwestycją”. I rzeczywiście – patrząc od strony materialnej, kiedy chce się dziecku zapewnić dobre utrzymanie, warunki życia na poziomie dominującego w świecie standardu, dobre wykształcenie – wszystko to kosztuje bardzo dużo pieniędzy. Gdy się jeszcze uwzględni ogrom czasu i wysiłku, jaki trzeba indywidualnie podjąć, aby dziecku stworzyć właściwe warunki rozwoju, poczucie bezpieczeństwa, ciepło miłości rodzinnej, to jest to ogromna „inwestycja”. Kogo dzisiaj na nią stać?
Nie do nas należy teraz rozstrzygać, dlaczego obecnie jest tak trudno zdecydować się na dziecko, podczas gdy dawniej dzieci były dla rodziców oznaką Bożego błogosławieństwa. Czy było im łatwiej? Może tak, bo zupełnie inne było nastawienie społeczeństwa do dzieci i rodziny. Panował inny klimat i inne ideały realizowania się człowieka.
Przyjrzyjmy się dzisiejszym czytaniom. Abraham w swojej starości jest całkowicie zrezygnowany nie dlatego, że w życiu mu się nie szczęściło, wręcz przeciwnie – Bóg dawał mu wszędzie, gdzie poszedł, wyraźne błogosławieństwo i jego majątek stale wzrastał. Na starość był bardzo majętnym człowiekiem i posiadał ogromne znaczenie w swoim środowisku. Jego smutek brał się jednak stąd, że nie miał syna, któremu by to wszystko mógł przekazać!
Wydaje się, że dzisiaj jest podobna sytuacja. Wielu ludzi, którzy całe życie ciężko pracowali, zabiegali o dobra różnego rodzaju, kiedy się zestarzeli, zauważa, że wszystko przemija, a owoc ich wysiłków nie wiadomo komu przypadnie. Kiedyś może nie myśleli o dzieciach, bo obawiali się, że byłyby przeszkodą w korzystaniu z dóbr tego świata. Na starość wszystkie radości przeminęły i wcale nie były takie wspaniałe, jak sądzili, pozostała pustka i smutna perspektywa.
Istnieje także dramat ludzi, którzy mają dzieci, może nawet kilkoro, ale na starość zostawiły one rodziców osamotnionych; pomiędzy rodzicami i dziećmi nie ma właściwego zrozumienia. Jest to problem – można by określić – „dzieci straconych”.
Dzieci są darem od Boga i mogą stać się dla człowieka błogosławieństwem, ale nie zawsze tak bywa. Potrzebny jest bardzo istotny warunek: zarówno rodzice, jak i dzieci muszą odkryć i zrozumieć, że są dziećmi Bożymi i dlatego prawdziwie żyją jedynie wówczas, gdy żyją w Bogu. Nie ma wtedy problemu braku miłości do rodziców, bo przecież pierwsze przykazanie, jakie Bóg nam dał – pośród odnoszących się do drugiego człowieka – mówi o miłości ojca i matki i to przykazanie jest dla człowieka prawdziwie wierzącego fundamentem życia. Rodzice natomiast, otrzymując dziecko od Boga, wiedzą, że nie jest ono ich własnością, że otrzymali je po to, by pomóc mu odkryć jego własne powołanie, własną drogę do Boga; nie starają się dziecka zagarnąć dla siebie, ale wychowują do wolności i odpowiedzialności w życiu.
Scena, jaką opisuje dzisiejsza Ewangelia, nawiązuje do przepisu Prawa, według którego każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu (Łk 2,23). W tym geście rodzice oddają swoje dziecko Bogu, czyli Temu, do którego ono prawdziwie należy. I przedziwnie poprzez ten gest naprawdę to dziecko otrzymują dla siebie. Nie jako swoją własność, ale jako dar przewyższający ich własne możliwości. Tak stało się z Izaakiem, synem Abrahama. Trzeba było, by Abraham oddał go Bogu, aby ten syn, a nie Ismael, stał się prawdziwie dzieckiem obietnicy i nosicielem błogosławieństwa. Podobnie w Osobie Jezusa Jego rodzice otrzymali szczególne błogosławieństwo – stali się świętą rodziną.
Następuje wówczas prawdziwe przekazanie dziedzictwa, które nie zamyka się w materialnych wartościach, ale jest dziedzictwem duchowym, przekazem wiary i posłannictwa. Przez wiarę, jak pisze autor Listu do Hebrajczyków, Abraham otrzymał szczególną obietnicę, która się zrealizowała. Przez wiarę – szczególnie przez wiarę Tej, która uwierzyła; także później ta sama obietnica zaowocowała narodzeniem się na ziemi Syna Bożego. Stało się to najprawdziwszą realizacją obietnicy danej Abrahamowi. Dar złożony Bogu wraca do niego w sposób nieoczekiwany i to w postaci przekraczającej ludzkie wyobrażenie. Najistotniejsze jest przeżywanie wszystkiego w Bogu.
Warto w tym momencie sobie uświadomić, że rodzina ze swej natury jest wspólnotą religijną, czyli miejscem, w którym przez wspólne życie spotykamy się z Bogiem. To jest prawda uniwersalna, niezależnie od tego, czy sobie z niej zdajemy sprawę, czy nie, czy ją akceptujemy, czy negujemy. Ojciec i matka są zawsze punktem odniesienia człowieka do spotkania z Bogiem, punktem dobrym, budującym lub negatywnym, niszczącym, blokującym przyszłe spotkanie z Bogiem. Nie przypadkiem Pan Jezus w odpowiedzi na pytanie o modlitwę mówi uczniom: Kiedy się modlicie, mówcie: Ojcze…
Fragment książki Rozważania liturgiczne na każdy dzień. T. 1: Adwent i okres Bożego Narodzenia
Włodzimierz Zatorski OSB – urodził się w Czechowicach-Dziedzicach. Do klasztoru wstąpił w roku 1980 po ukończeniu fizyki na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pierwsze śluby złożył w 1981 r., święcenia kapłańskie przyjął w 1987 r. Założyciel i do roku 2007 dyrektor wydawnictwa Tyniec. W latach 2005–2009 przeor klasztoru, od roku 2002 prefekt oblatów świeckich przy opactwie. Autor książek o tematyce duchowej, między innymi: “Przebaczenie”, “Otworzyć serce”, “Dar sumienia”, “Milczeć, aby usłyszeć”, “Droga człowieka”, “Osiem duchów zła”, “Po owocach poznacie”. Od kwietnia 2009 do kwietnia 2010 przebywał w pustelni na Mazurach oraz w klasztorze benedyktyńskim Dormitio w Jerozolimie. Od 2010 do 2013 był mistrzem nowicjatu w Tyńcu. W latach 2013-2015 podprzeor. Obecnie pełni funkcję asystenta Fundacji Opcja Benedykta.
Żródło: cspb.pl, 27
Autor: mj