Rodzina to skarb, nie balast
Treść
Z dr Ireną Kowalską z Instytutu Statystyki i Demografii SGH w Warszawie na temat polityki prorodzinnej państwa rozmawia Magdalena M. Stawarska
Jakie działania powinno podjąć państwo, by uniknąć kryzysu demograficznego?
- Potrzebny jest szeroki wachlarz działań. W exposé zostały wymienione tylko wybrane propozycje działań prorodzinnych, tj. zasiłek związany z urodzeniem dziecka, zwiększenie zasiłków na dzieci, przedłużenie urlopu macierzyńskiego, jak również ulgi podatkowe. Natomiast, aby móc mówić o zlikwidowaniu kryzysu demograficznego, a w przyszłości być może o dodatnim czy pozytywnym rozwoju demograficznym, potrzeba szeroko zakrojonych działań ekonomicznych i społecznych. Przede wszystkim należy zlikwidować bezrobocie, gdyż wiadomo, że młodzi ludzie nie zdecydują się na założenie rodziny i posiadanie dziecka, jeśli nie będą mieli własnych środków na jego utrzymanie i dachu nad głową. Kobiecie, która zdecyduje się na urodzenie dziecka, należy po zakończeniu urlopu macierzyńskiego czy wychowawczego zapewnić powrót do tego miejsca pracy, które opuściła przed narodzeniem dziecka. Nie wolno karać jej pozbawieniem pracy tylko dlatego, że pracodawca lęka się mieć wśród pracowników matkę małego dziecka i na jej miejsce zatrudni inną, w pełni dyspozycyjną osobę.
Czynnikiem ograniczającym dzietność jest brak własnego mieszkania.
- Sytuacja mieszkaniowa zdecydowanej większości młodych ludzi jest bardzo trudna. Minęły bezpowrotnie czasy wspólnego zamieszkiwania pod jednym dachem dwu lub więcej pokoleń, w szczególności w sytuacji posiadania przez młodą rodzinę dzieci. Tymczasem własne mieszkanie jest dla większości barierą nie do przebycia. Ceny mieszkań są bardzo wysokie, a zasoby młodych - żadne (jeśli ze względu na bezrobocie w ogóle nie pracują) lub zbyt małe, by marzyć o własnym lokum. Rozwiązanie tego problemu wymaga przygotowania przemyślanego, długofalowego programu budownictwa społecznego, które umożliwi posiadanie mieszkania osobom uboższym. Jest to przykład działania o wymiarze ekonomicznym.
Nie odnosi Pani wrażenia, że niestety zmienia się sposób postrzegania rodziny, deprecjonuje się jej znaczenie i wartość?
- Niezależnie od charakteru działań i od ich zakresu polityka prorodzinna winna wspierać rodzinę na każdym etapie jej rozwoju i funkcjonowania pod względem nie tylko ekonomicznym, ale także społecznym i moralnym. W warunkach gospodarki rynkowej, w której na znaczeniu zyskuje posiadanie dóbr materialnych, rodzina jako wartość społeczna i moralna traci na znaczeniu. "Mieć" zastępuje "być". A rodzina jest nieocenioną wartością nie z ekonomicznego punktu widzenia. Należy odwrócić tok rozumowania i wskazać, co naprawdę jest wartością z punktu widzenia społecznego. Nieodzownie jest nią rodzina i ona musi być dowartościowana.
Każda rodzina ma prawo do posiadania takiej liczby dzieci, jaką chce. A tymczasem już drugie dziecko w rodzinie jest często postrzegane jako "wybryk", na który małżonków nie stać, a wielodzietność od lat kojarzona jest z brakiem odpowiedzialności rodziców za losy potomstwa (stygmat wielodzietności). A rodziny wielodzietne łagodzą negatywny przyrost naturalny. Dlatego konieczne jest podejmowanie zintegrowanych działań na rzecz rodzin w sferze ekonomicznej, społecznej i etycznej. Podstawą takich działań ma być dowartościowanie rodziny i małżeństwa jako wartości samej w sobie. Te wartości są cały czas dewaluowane i w związku z tym niektórzy - w obawie przed społeczną dezaprobatą - ograniczają się do jednego dziecka więcej.
Czy propozycje premiera, przedstawione w czwartkowym exposé, są na tyle wystarczające, aby pomoc dla rodziny miała charakter długofalowy, a nie zakończyła się na jednorazowych działaniach?
- Większość działań proponowanych w exposé ma - moim zdaniem - charakter ekonomiczny. Jest to bardzo istotny element działań prorodzinnych. Ale rodzina potrzebuje nie tylko wdrożenia jednorazowych rozwiązań finansowych. Polityka na rzecz rodziny - podstawowej komórki społecznej - winna zawierać różnorodne elementy wspomagania. Nadszedł czas, aby stworzyć długofalową politykę interdyscyplinarnych działań. Należy zaczynać od rzeczy, które są możliwe do zrealizowania. Oczywiście przy zasobie określonych środków możemy wprowadzić tzw. becikowe, chociaż nie jest to najmocniejszy argument działania polityki prorodzinnej. W momencie narodzin koszty utrzymania i wychowania dziecka dopiero się zaczynają, a ponosić je trzeba bardzo długo. Polityka prorodzinna powinna przedstawić pomysł na to, w jaki sposób rodzina może normalnie funkcjonować przy wyborze określonej ilości dzieci i z zagwarantowaniem stałego źródła dochodu. Długofalowość polityki wyraża się w tym, że rodzinę należy przede wszystkim umacniać - w sensie dobra, jakim jest sama w sobie, a także tworzyć wizję rodziny w aspekcie uwarunkowań demograficznych.
Doskonale wiemy o tym, że od sześciu lat mamy negatywny przyrost naturalny i grozi nam w przyszłości znaczący wzrost obciążeń ekonomicznych z tego tytułu. Wiadomo, że w krótkim czasie nie da się zlikwidować negatywnych skutków działań podejmowanych w przeszłości. Dlatego należy najpierw myśleć o tym, w jaki sposób zachęcać małżonków do posiadania dziecka w ogóle, a następnie odpowiednim systemem zachęt - do urodzenia dziecka drugiego i dalszego. Nie wolno poprzez złe działania wstrzymywać rozwoju rodziny. Nam jest w tej chwili potrzebny model z co najmniej trojgiem dzieci i to dałoby nam szansę na odwrócenie negatywnych trendów i skutków, które będą trwały przez dziesiątki lat.
Dziękuję za rozmowę.
"Nasz Dziennik" 12-13 listopada 2005
Autor: mj