Rocznica strajku studentów
Treść
25 lat temu strajkujących na Wydziale Prawa Uniwersytetu Łódzkiego studentów spacyfikowały oddziały ZOMO i wojska. Ich strajk był spontaniczną odpowiedzią na wprowadzenie stanu wojennego. Dwudniowy protest zakończył się dla 8 wykładowców uczelni i 19 studentów internowaniem na wiele miesięcy. Z okazji rocznicy na Wydziale Prawa UŁ spotkali się uczestnicy tamtych wydarzeń i młodzi działacze NZS. Potem odsłonięto tablicę poświęconą strajkowi.
Uczestnicy sobotniej uroczystości podkreślali, że wydarzenia sprzed 25 lat to odpowiedź młodzieży na wprowadzenie stanu wojennego. Strajk studentów rozpoczął się 14 grudnia 1981 roku, w drugim dniu stanu wojennego, o czym wspominał Rafał Kasprzyk - jeden z organizatorów strajku na Wydziale Prawa. Studenci oflagowali i oplakatowali budynek wydziału, a także zdecydowali, że będzie to strajk okupacyjny. Po 25 latach wspominają to jako przygodę, choć wtedy walczyli o wolność. - Najbardziej zdziwiła nas brutalna odpowiedź ZOMO, polowanie na studentów i aresztowania - mówił przywódca strajku Leszek Owczarek.
Studenci w sprzeciwie wobec działań władzy komunistycznej zabarykadowali się na Wydziale Prawa. Na budynku pojawił się napis: "Strajk studenci - precz z komunistyczną juntą".
ZOMO do spacyfikowania wystąpienia studentów użyło wtedy miotaczy gazu, armatek wodnych, czołgów.
W sobotę odsłonięto na skrzyżowaniu ulic Narutowicza i Składowej, przy którym stoi budynek prawa, tablicę pamiątkową. Jak zaznaczali organizatorzy, strajk nie zdarzyłby się bez istnienia Niezależnego Zrzeszenia Studentów, które wyrosło z tradycji zwycięskiego strajku 10 tysięcy łódzkich studentów, zakończonego 9 miesięcy wcześniej. Wtedy wywalczyli autonomię dla polskich uczelni i podpisali z reżimową władzą Porozumienie Łódzkie. W stanie wojennym dostali zimny prysznic z armatek wodnych. Musieli ulec, bo totalitarne państwo wypowiedziało wojnę Narodowi przy użyciu całej swej siły. Jednak łódzki NZS, jako organizacja masowa, odrodził się pod koniec lat osiemdziesiątych i ma swój udział w powstaniu Polski demokratycznej i niepodległej. I właśnie w tej perspektywie krótki, dramatyczny i - zdawałoby się - beznadziejny zryw grudniowy nabiera szczególnego sensu.
AS
"Nasz Dziennik" 2006-12-18
Autor: wa