Robin Hood bez aureoli
Treść
Jedną z ogólnie panujących obecnie doktryn w dziedzinie moralności jest przekonanie, że nie ma tam spraw czarnych i białych, są jedynie szarości (szara strefa). Oznacza to często, że nie możemy wiedzieć z całą pewnością, co jest dobre, a co złe, co z kolei pozwala nam na "wkraczanie w szarą strefę", gdy podejmujemy pewne decyzje moralne, które na pierwszy rzut oka zdawały się niemoralne.
Czasami jako przykład zachowania mieszczącego się w fenomenie takiej właśnie "szarej strefy" jest przywoływana na wpół legendarna postać Robin Hooda, gdyż był bohaterem, który kradł pieniądze (moralne zło), aby pomagać biednym (moralne dobro). Poprzez skoncentrowanie się na dobrych intencjach motywujących nasze wybory i na drodze argumentacji, że moralność jest niejednoznaczna i przeważnie "szara", człowiek może łatwiej usprawiedliwiać działania moralnie problematyczne i zapewniać im uzasadnienie. Kiedy jednak zaczynamy analizować twierdzenie, że moralność jest "szara", mamy do czynienia z istotnymi problemami i sprzecznościami.
Na przykład uromantycznione wyczyny Robin Hooda dostarczają w końcu czegoś więcej niż "zasłony szarości", która szybko opada, gdy sami stajemy się ofiarą jego kradzieży, kiedy to nasze okna zostają rozbite i nasze własne dobra splądrowane. Ci, którzy zostali obrabowani i pozbawieni własności, często opisują później w najdrobniejszych szczegółach straszną świadomość osobistego naruszenia, kruszenia ich poczucia bezpieczeństwa itd. W tych okolicznościach dostrzegamy problem moralny działań zdeprawowanego Robin Hooda, a doceniamy bezpośredni, czarno-biały charakter powszechnego nakazu moralnego sprzeciwiającego się kradzieży.
Uniwersalizm moralnych zakazów jest wyraźny w sednie każdej dyskusji na temat "szarości" w odniesieniu do norm postępowania. Wiele dowolnie wybranych działań ludzkich zawsze pozostanie nie do zaakceptowania. Działania te, określane jako "wewnętrzne zło", są niemoralne niezależnie od okoliczności. Przykładem wewnętrznego zła mogłoby być cudzołóstwo. Niezależnie od tego, jak bardzo żonaty mężczyzna mógłby pragnąć przebywania z nową romantyczną kochanką oraz niezależnie od tego, jak straszne jest jego obecne małżeństwo i takie może mu wydawać się jego pożycie seksualne - decyzja o podjęciu stosunków seksualnych z kimś, kto nie jest jego małżonką, zawsze będzie stanowić z jego strony akt moralnej deprawacji. Każda żona, która doznała niewierności męża, i każde dziecko, które widziało zdradę swojej matki dokonaną przez ojca, może zaświadczyć, że nie ma czegoś takiego jak "szara strefa" w kwestii cudzołóstwa. Wielu ludzi ulega pokusie, że określone działanie postrzegane jako czarne może być podejmowane jako "szare", dlatego że jego intencje są białe. Jednak dobre chęci nie mogą wybielać czerni czynów.
Uznanie istnienia wewnętrznego zła i wiążącego charakteru absolutnych zakazów moralnych jest ważną częścią naszego własnego rozwoju moralnego i przebudzenia. Rzeczywiście, sama moralność jako wewnętrzny wyznacznik ludzkiego charakteru nie jest zasadniczo w żadnym stopniu "szara", ale jest ze swej natury kodeksem czerni i bieli. W ostatecznym rozrachunku kult moralnej szarości jest zbyt łatwym buntem przeciwko stałym i istotnym wartościom moralnym.
Chociaż stałe wartości moralne muszą zawsze wpływać na nasze decyzje, to prawidłowe stosowanie ogólnej zasady moralnej w danym przypadku często wymaga precyzyjnej wiedzy na temat okoliczności i szczegółów tej sytuacji.
Mogę na przykład zmagać się z pytaniem, czy mam moralny obowiązek wstać z łóżka i pójść rano do pracy. Jeśli pierwszeństwo mają szczególne okoliczności (jestem zdrowy, dzisiaj jest dzień pracy, mój pracodawca oczekuje, abym był obecny w miejscu pracy, mój pojazd funkcjonuje normalnie), wówczas muszę rozsądnie stwierdzić, że mam moralny obowiązek pójść do pracy z powodu obiektywnych zobowiązań moralnych, które mam jako pracownik firmy. I prawdopodobnie inni pracownicy, którzy musieliby za mnie pracować, mieliby mi za złe moją nieobecność. W sytuacji, w której jestem bardzo chory, mogę zasadnie stwierdzić, że nie mam moralnego obowiązku, aby pójść do pracy. Oczywiście zdecydowanie się na pobyt w łóżku przez cały dzień z samego lenistwa stanowiłoby obiektywną porażkę w kategoriach moralnego obowiązku. Pytanie dotyczące mojego moralnego obowiązku pójścia do pracy nie jest wówczas postrzegane w ogóle jako "szara strefa" ani kwestia wymiernej moralności, ale raczej kwestia uważnego rozeznania, rozważenia czynników, starania się, aby czynić dobro itp.
W sumie obiektywne czynniki naszego moralnego obowiązku mogą być czasem trudne do odróżnienia, a także mogą nawet na pierwszy rzut oka wydawać się szare. Kiedy natomiast uporządkujemy istotne szczegóły, postaramy się poszukać oczyszczenia naszych własnych motywów i staniemy się gotowi do przedstawienia wiążącego charakteru absolutnych moralnych zakazów - szara mgła może się rozproszyć, co pozwoli nam dostrzec realne linie moralne, które były tam przez cały czas.
Ks. dr Tadeusz Pacholczyk otrzymał doktorat w dziedzinie neurologii (neuroscience) na Uniwersytecie Yale i kontynuował pracę naukową na Harwardzie. Jest kapłanem diecezji w Fall River (Massachusetts) oraz dyrektorem do spraw nauczania i oświaty w Narodowym Katolickim Ośrodku Bioetycznym (National Catholic Bioethics Center) w Filadelfii. Zob. www.ncbcenter.org.
Ks. dr Tadeusz Pacholczyk
Nasz Dziennik Czwartek, 10 maja 2012, Nr 108 (4343)
Autor: au