Rigoletto we Wrocławiu
Treść
Pierwsze wykonanie słynnej opery Giuseppe Verdiego "Rigoletto" odbyło się we Wrocławiu w 1859 r., osiem lat po prapremierze weneckiej. Nie wzbudziło ono wtedy jeszcze tak wielkiego zainteresowania jak w okresie późniejszym ze względu na brak wybitnych wykonawców ról pierwszoplanowych. Następne realizacje wrocławskie związane już były z wybitnymi wykonawcami trzech kluczowych postaci: głównego bohatera, pokracznego błazna książęcego - Rigoletto, jego córki - Gildy, i księcia Mantui. Do tradycji kreowania tych trzech postaci przez wybitnych wykonawców zaliczanych do czołówki światowej nawiązała w swej najnowszej premierze Ewa Michnik, przygotowując nową, oryginalną wersję tego wielkiego dzieła.
W partii tytułowej wystąpił znakomity polski baryton Andrzej Dobber, artysta, który w tej właśnie roli debiutował we włoskim Teatro alla Scala. W postać księcia Mantui wcielił się wybitny amerykański śpiewak Gregory Turay, solista największych teatrów operowych na świecie. Natomiast w słynnej owianej legendą kobiecej roli Gildy wystąpiła pochodząca z Wrocławia wielka polska śpiewaczka Aleksandra Kurzak, solistka wielkich scen operowych. Efekt muzyczny wielkiej opery Verdiego w każdym przypadku polega na trafnym doborze utalentowanych i doświadczonych solistów. We wrocławskiej inscenizacji wielkim walorem spektaklu był udział Anny Bernackiej i Barbary Bagińskiej, młodych, utalentowanych wokalistek. Do wielkich efektów muzycznych można zaliczyć bardzo ciekawe i precyzyjnie wykonane fragmenty chóralne, przygotowane przez Małgorzatę Orawską.
"Rigoletto" jest tak wielkim i uniwersalnym dziełem scenicznym, że każda inscenizacja daje reżyserowi bogatą paletę możliwości. W koncepcji Michała Znanieckiego skupiło się wiele teatralnych tradycji, których punktem wyjścia są oczywiście dramaty Szekspira. Niełatwym przedsięwzięciem jest łączenie tradycji teatru weneckiego z technicznymi możliwościami naszych czasów, a jeszcze trudniejszym stworzenie homogenicznej syntezy bez zbędnych przerysowań estetycznych. Przepiękne stroje, maski, didaskalia i motywy świetlne (w realizacji Bogumiła Palewicza) dały tak silne efekty, że niekiedy odwracały uwagę od akcji dramatycznej. Z szeregu pomysłów Znanieckiego zrodziły się dwa teatry: jeden, niezwykle efektowny teatr świetlny, sam w sobie będący wielką sztuką, oraz drugi - bardziej tradycyjny, zamknięty w małej, pomysłowo wykonanej muszli drewnianej, która poprawiła akustykę sceny. Zgromadzenie wielu elementów scenicznych, bogatych kolorów i perspektywy scenograficznej przypomina nieco tradycje scenograficzną teatru barokowego. Wątpliwości Michała Znanieckiego, zawarte częściowo w jego komentarzu programowym, dotyczące oceny postaci Rigoletta, pozostają nadal otwarte. Powstaje też nowe pytanie dotyczące estetycznej spójności wszystkich elementów inscenizacji.
Wielkie kreacje solistów służące do wyrażenia "ludzkich namiętności", podparte partiami chóru i orkiestry oraz akcjami baletu, stanowiły punkt wyjścia dla pomysłów reżysera. Wielkie fragmenty ilustracyjne spotykają się tu z muzyczną prostotą i niemal banalnością. Ewa Michnik kierowała precyzyjnie całością przebiegu przedstawienia w sposób niezwykle wyważony. Dzięki temu muzyka Verdiego pozbawiona była niepotrzebnych przerysowań emocjonalnych, co nadało całości spektaklu znakomity kształt formalny. Powstała następna dobra i ważna realizacja wielkiego dzieła, a kluczem do pełnego określenia jej wartości jest zrozumienie i ocena ludzkich emocji, sprawy dobra i zła oraz sposobu ich wyrażania.
Walentyna Węgrzyn
"Nasz Dziennik" 2007-12-27
Autor: wa