Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rickardsson zgarnął wszystko

Treść

To był teatr jednego aktora - Szwed Tony Rickardsson nie pozostawił swym rywalom żadnych złudzeń i zdecydowanie triumfował w Grand Prix Europy we Wrocławiu - pierwszej eliminacji indywidualnych mistrzostw świata na żużlu. Polacy, z wyjątkiem Jarosława Hampela, zawiedli. Odnosi się to przede wszystkim do Tomasza Golloba.
Gollob, tradycyjnie już, był naszą największą nadzieją na sukces we wrocławskiej imprezie. Już pierwszy bieg pokazał jednak, że w sobotę pan Tomasz nie czuje się najlepiej. Minął metę jako ostatni. Wysoką dyspozycję potwierdził natomiast Hampel, który pewnie, niezagrożony od startu, zwyciężył. Podobnie było w drugiej serii. Znów błysnął Hampel, który w pokonanym polu pozostawił m.in. byłego mistrza świata, Duńczyka Nickiego Pedersena. Znów zawiódł Gollob - czwarty. Zawodnik tarnowskiej Unii w tym momencie znalazł się w bardzo trudnej sytuacji - marząc o półfinale, musiał w dwóch kolejnych biegach być najlepszy. W pierwszym był. I to w pięknym stylu, wygrał m.in. z Pedersenem i Australijczykiem Jasonem Crumpem. Wyścig piętnasty przyniósł jednak kolejne rozczarowanie. Gdy wydawało się, że nasz reprezentant łapie wiatr w żagle, spisał się fatalnie, wyprzedził tylko słabo jeżdżącego Tomasza Chrzanowskiego i... na tym jego marzenia się skończyły. Ostatecznie zajął dziesiąte miejsce w klasyfikacji generalnej. Słabe. Chrzanowski był czternasty, a Krzysztof Kasprzak - piętnasty.
Na szczęście w sobotę w formie był Hampel. Jako jedyny z naszej czwórki awansował do półfinału i miał wielką chrapkę na coś więcej. Rywalami Polaka w walce o finał byli Rickardsson, Australijczyk Leigh Adams oraz Szwed Andreas Jonsson. Hampel wystartował kapitalnie, przez większą część dystansu prowadził. Niestety - na trzecim okrążeniu wyprzedził go Rickardsson, tuż przed metą Adams. Minimalnie, dosłownie o centymetry, ale jednak. Ostatecznie nasz reprezentant uplasował się na siódmej pozycji.
W finale zmierzyli się dwaj Szwedzi - Rickardsson i młodziutki Antonio Lidbaeck, oraz dwaj Australijczycy - Adams i Crump. Niespodzianki nie było. Rickardsson w sobotę wygrywał wszystko, co do wygrania było, jeździł pewnie i bezbłędnie. Drugie miejsce zajął Adams, trzecie - Crump. Lidbaeck mógł się czuć lekko zawiedziony, ale dla niego czwarta lokata jest i tak jednym z największych sukcesów w karierze. To zresztą bardzo ciekawa postać. Urodzony w Rio de Janeiro żużlowiec jest bowiem pierwszym w historii czarnoskórym uczestnikiem cyklu Grand Prix, jak widać niezwykle utalentowanym.
Następny turniej odbędzie się za dwa tygodnie w szwedzkiej Eskilstunie.
Piotr Skrobisz

"Nasz Dziennik" 2005-05-04

Autor: ab