Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Restrykcje wobec łamistrajków

Treść

Lekarze, którzy w ubiegłym tygodniu nie przystąpili do protestu, mogą zostać odsunięci od konkursów na ordynatorów, dostać załączoną do akt notatkę służbową i zobaczyć swoje dane w czasopiśmie Izby Lekarskiej. To kary, jakie mogą spotkać przyłapanych na pracy 7 kwietnia. - To bzdura i powrót do zamierzchłego PRL-u - mówią medycy, do których odnoszą się te groźby. Według nich, wyciąganie sankcji z powodu wypełniania przez nich przysięgi Hipokratesa uwłacza autorom uchwały i członkom Okręgowej Izby Lekarskiej - lekarzom, a sam protest był polityczny.
W czasie ostatniego okręgowego zjazdu lekarzy w Łodzi ogłoszono specjalną "uchwałę mobilizacyjną". - Podjęto ją po to, by nakłonić środowisko do solidarności, bo tylko razem możemy coś wywalczyć - poinformowała nas Adrianna Sikora, rzecznik OIL w Łodzi. Na zjeździe postanowiono, jak karać lekarzy "łamistrajków". Według uczestników spotkania, można ich skreślić z udziału w konkursach na ordynatorów, zrobić notatkę w ich aktach osobowych i opublikować ich dane w czasopiśmie Izby Lekarskiej. - To najwyższe wymiary kary dla przyłapanego. Będą stosowane w najbardziej drastycznych przypadkach - mówi Sikora. Co Izba rozumie przez te "drastyczne" przykłady? - Tego jeszcze nie wiemy, pewnie zależeć to będzie od sytuacji - wyjaśnia. Jako łagodniejsze formy kar Izba ma stosować upomnienia - wzywanie lekarzy na rozmowy, telefoniczne nagany i pouczenia. - Najlepiej zawsze działają kary ambicjonalne - mówi nam rzeczniczka Izby. Jednak według niej, środowisko lekarskie w województwie łódzkim było solidarne i na razie nie ma informacji o tym, by którykolwiek z lekarzy czy ordynatorów odmówił przystąpienia do protestu. Jak zapowiedziała łódzka OIL, wyciągnięte zostaną także konsekwencje wobec pracodawców, którzy nie pozwolili lekarzom wziąć urlopu na żądanie.

Lekarze pod presją
Mamy jednak informacje, że jest grupa lekarzy, którzy sprzeciwili się uchwale Okręgowej Izby Lekarskiej w Łodzi i nie uczestniczyli w piątkowym proteście. - Nie popieram tego, bo to był polityczny protest - powiedział nam jeden z pragnących zachować anonimowość lekarzy. - Rząd Kazimierza Marcinkiewicza istnieje dopiero pół roku, nie miał jeszcze dostatecznie dużo czasu, by wszystko zrealizować, a wierzę, że obietnic dotrzymuje, dlatego daję mu swoje wotum zaufania - tłumaczył. Z informacji, jakiej udzielili nam lekarze, którzy 7 kwietnia przyszli do pracy, wynika, że zarówno Izba Lekarska, jak i dyrekcje niektórych łódzkich szpitali wywierały na nich presję, by wzięli udział w proteście. - Dzień wcześniej grożono nam wyciągnięciem poważnych konsekwencji - mówią lekarze. Dziwi ich zwłaszcza zachowanie kierowników placówek. Do tej pory bowiem nie wtrącali się w żaden protest czy strajk, a wręcz przeciwnie - namawiali, by personel medyczny nie uczestniczył w żadnej formie protestu. Także Izba Lekarska nigdy nie brała udziału w żadnym strajku. - Tłumaczyła to zawsze tym, że im nie wolno, a teraz taka zmiana? - zastanawiają się lekarze. - Nastąpiła od października, gdy wybory wygrała prawica - dodają. Jeszcze w kwietniu łódzcy lekarze zapowiadają zaostrzenie protestu. Ci, którzy nie dostosują się do uchwały zjazdu zobowiązującej wszystkich medyków do protestowania, mogą być ukarani przez Okręgową Izbę Lekarską.
Tymczasem według rządu sytuacja mająca miejsce w Łodzi jest nadużyciem - Izba Lekarska nie ma żadnych właściwości, by prowadzić tak silne akcje protestacyjne - powiedział nam wiceminister zdrowia Bolesław Piecha. - Izba jest powołana po to, by dbać o dobro publiczne, czyli nasze zdrowie, a ono jest wyżej niż dobro korporacji - dodał. Jego zdaniem, bulwersujący jest fakt, że zarząd Izby Lekarskiej podejmuje restrykcyjne uchwały, których mają przestrzegać wszyscy lekarze, bo przynależność do Izby jest obowiązkowa. - Lekarze mają powody do niezadowolenia, do walki o swoje prawa, o podwyżki, jednak stanowisko Izby jest bulwersujące - podkreślił Bolesław Piecha.
Anna Skopinska



Rezerwy NFZ już rozdysponowane
Prezes Narodowego Funduszu Zdrowia Jerzy Miller powiedział wczoraj, że wszystkie rezerwy Funduszu są już rozdysponowane. Tym samym dał do zrozumienia, iż nie jest możliwe uruchomienie rezerwy NFZ na podwyżki dla lekarzy i pielęgniarek. Tłumaczył, że Fundusz ma rezerwę tzw. ogólną w wysokości 1 procenta rocznych przychodów, tworzoną na wypadek, gdyby sytuacja gospodarcza kraju nagle się pogorszyła. Druga rezerwa przeznaczana jest na wydatki NFZ, a wynika z nieplanowanego, wynikającego z przypadków losowych leczenia Polaków w krajach członkowskich UE. Jest jeszcze trzecia rezerwa - na sprawy sądowe. Krótko mówiąc - obecne rezerwy muszą być przeznaczone na sprawy bieżące, tzn. m.in. na zapłatę za leczenie pacjentów w krajach UE i na sprawy sądowe.
AMJ

"Nasz Dziennik" 2006-04-11

Autor: ab