Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Resovia bliżej

Treść

PGE Skra Bełchatów przegrała wczoraj z Asseco Resovią Rzeszów 1:3 (21:25, 19:25, 26:24, 15:25) w drugim meczu finału mistrzostw Polski siatkarzy. Rzeszowianie objęli dzięki temu prowadzenie 2:0 i są już krok od tytułu i przełamania siedmioletniej hegemonii bełchatowian.

Po wtorkowej, sensacyjnej wygranej Resovii kibice Skry oczekiwali rewanżu ze strony swych ulubieńców. I faktycznie, gospodarze rozpoczęli od prowadzenia 2:1, ale był to pierwszy i ostatni moment pierwszego seta, gdy byli na "plusie". Kapitalnie dysponowani goście szybko wyrobili sobie przewagę (8:5), której już nie oddali. Klasą dla siebie byli w tym fragmencie Georg Grozer i Piotr Nowakowski, atakujący z niesamowitą precyzją. Skra obudziła się na chwilę w kolejnej partii, głównie dzięki Mariuszowi Wlazłemu. Wygrywała 8:4, ale wtedy 10 (!) punktów z rzędu zdobyli rzeszowianie, zadając raz za razem ciosy nokautujące. Obrońcy tytułu nie potrafili się podnieść, jednak w trzecim secie podjęli rękawicę. Zagrali w nim doskonale, a gości jakby sparaliżowała świadomość szansy, przed jaką stoją. W efekcie Skra przedłużyła swe nadzieje, lecz w partii numer cztery została brutalnie sprowadzona na ziemię. To był prawdziwy pogrom z jedną kontrowersyjną decyzją sędziów, przyznających chyba niesłusznie punkt rzeszowianom przy stanie 13:14. Od tego momentu gospodarze stanęli w miejscu, a rozpędzeni rywale raz za razem pozbawiali ich złudzeń. Końcówka w wykonaniu Skry wyglądała już dramatycznie źle, a doskonała Resovia postawiła kropkę nad i. W walce o mistrzostwo zanosi się zatem na sensację.

Pisk

Nasz Dziennik Czwartek, 19 kwietnia 2012, Nr 92 (4327)

Autor: au